31 grudnia 2013

Druga porażka z rzędu

Blazers (24-7) @ Pelicans (14-15) 108-110

Przed meczem z Pelicans, Portland Trail Blazers w trzydziestu spotkaniach nie przegrali dwa razy z rzędu. Dzisiaj po kolejnym crunch-time, który powoli staje się - obok rzutów za trzy - znakiem rozpoznawczym Blazers i Terry'ego Stotts, Portland w drugim meczu w trzecią noc dostali w ostatnich sekundach cios - tym razem od Tyreke'a Evansa z prawego łokcia.

To był drugi mecz z rzędu na wyjeździe, w którym Blazers grali źle jednak na tle blowoutu z Timberwolves, w Nowym Orleanie ich obecność w meczu, aż do ostatnich sekund była miłym zaskoczeniem, ale pierwsze trzy kwarty i dużo momentów w czwartej, to słaba gra w ataku (12-32 za trzy) i w obronie (54% z gry Pelicans), ale o tym wiedziałeś już od 31 października.

W czwartej kwarcie Terry Stotts zrobił to samo co w końcówce z Miami i zagrał ponownie trzema guardami - Lillard, Williams, Matthews - oraz Batumem i Aldridge'em na PF i C. Ten extra-small ball miał przynieść Blazers szybki atak, dużo trójek i ręce do dodatkowych podań, które miały tworzyć dobre otwarte pozycje. Była to nieco spóźniona odpowiedź na piątkę Pelicans z Ryanem Andersonem na centrze. Blazers w dalszym ciągu nie mogli złapać rytmu w ataku, popełniając łatwe straty i zabijając ruch piłki nie dochodzili do rzutów oraz mieli duże problemy z defensywą Pelicans. W obronie było nieco lepiej, a niska piątka mobilnością i graniem trzema combo-guardami miała za zadanie ograniczyć rzuty z mid-range (12-18 NOP) i penetrację w paint, gdzie Blazers oddali w całym meczu 68 punktów (6 w czwartej kwarcie). Dobrą wiadomością jest fakt, że Stotts wrócił po kilku meczach do grania small ballem, bo coraz bliżej debiutu jest C.J McCollum.

Injured rookie guard C.J. McCollum (foot) is expected to make his NBA debut shortly after New Year’s Day, a source told Yahoo Sport

Przejdźmy do crunch-time. W sobotę Blazers byli bardzo blisko wygrania szóstego meczu z topowym teamem w NBA, ale błędy w obronie i niezrozumiałe zostawianie Chrisa Bosha na dystansie, przez podwajanie Wade'a zabrały im to. Dzisiaj Stotts i Monty Williams w ostatnich dwóch z trzech kluczowych akcji nie brali timeoutów by rozpisać zagrywkę. To był bardzo dobry pomysł, dający nam dwa potężne rzuty. Zanim jednak do tego doszło to Jrue Holiday na 54 sekundy do końca trafił na - początkowo - plus cztery dla Pelicans, ale sędziowie podczas przerwy uznali, że Holiday miał czubek buta na linii. Nie jestem przekonany, czy to była dobra decyzja. Blazers przegrywali tylko trzema punktami i mieli posiadanie. LaMarcus Aldridge grał izolację z Davisem na plecach i nietrafił ciężkiego rzutu z prawej strony. Pelicans zebrali piłkę - już z duetem Anderson-Davis na parkiecie - i mieli 40 sekund na skończenie akcji.
Jrue Holiday po zasłonie od Anthonego Davisa, na której został Wesley Matthews, zyskał dużo miejsca i czasu na oddanie rzutu, który mógł stać się daggerem na plus 6, kończąc mecz. Piłka jednak nie wpadła do kosza i Blazers mieli po swojej stronie wszystko, by doprowadzić do remisu po 108. Blazers bez czasu zagrali szybką akcję i Damian Lillard z 9 metra, sprzed całego Al-Farouq Aminu trafił potężny rzut. Pelicans zrobili to samo i z 10 sekundami na zegarze grali swoją ostatnią akcję w meczu. Tyreke Evans dostał piłkę pod koszem i kryty przez Mo Williamsa trafił na plus dwa z prawej strony zostawiając Portland z lekko ponad sekundą do końca.

 
 
Blazers mieli prawdopodobnie grać w ostatniej akcji lob do Wesleya Matthewsa, ale Nicolas Batum podał do podwajanego Aldridge'a na prawy blok, co skończyło się rzutem o górną krawędź tablicy. Koniec.
Dzisiaj w Oklahomie, Blazers o 2:00 grają z Thunder. Więcej o tym meczu, być może jutro wieczorem.

Twitter

6 komentarzy:

  1. Anonimowy13:21

    No to koniec ładnej historii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po dwóch porażkach w ostatnich sekundach?

      Usuń
  2. Anonimowy16:04

    Chłopaki i tak pięknie grają Mathews tylko skuteczność za 3 pogorszył ale to tylko streak 2 przegranych nie 10 -.-

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy18:30

    Wydaje mi sie że chyba zmęczenie już dopada s5.Dlaczego nie gra Crabbe i T-Rob Leonard tylko mignął.CJ it's coming...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy20:37

      Crabbe mógłby grać na SG 5-10 minut, bo ma bardzo dobry rzut za trzy. nie wiem jak z jego obrona, ale "fuck that shit" to przecież Blazers 2013.
      Robinson jest gościem, który dalej niż 2-3 metry od kosza nie żyje. W meczach z silnym frontcourtem powinien być zmiennikiem LMA albo grac obok niego. Stotts mógłby spróbować tez grac nim na piątce w super niskim linupie (batum/wright na PF) przeciwko wolnym teamom, które nie radzą sobie z szybkimi guardami.T-Rob na ostatni dzień 2013 roku jest bustem...
      jestem fanem McColluma i liczę ze będzie dawał 12-17 punktów z ławki, a sezon skończy w top3 rezerwowych ligi, bo Lillard i Wes są nie do ruszenia z S5.

      Usuń
  4. Behemot18:54

    Przegrana przegraną, ale ta trójka Lillarda była niesamowita. Szkoda, że nie grali na niego w ostatniej akcji, z połowy pewnie też by trafił.

    OdpowiedzUsuń