31 stycznia 2015

Stachanowcy są zmęczeni



Blazers (32-15) @ Hawks (39-8) 99:105

Dwa dni po wyrównanej, ale jednak przegranej- walce z Kyrie Irvingiem, Portland Trail Lazaret zawitali do najlepszej aktualnie ekipy w NBA. I przez 36 minut spotkania można byłoby mieć nadzieję na szczęśliwy finał. Niestety dla Blazers w decydujących momentach Atlanta pokazała dlaczego nie przegrywa w tej lidze, pozwalając sobie nawet na komfort trzymania na ławce przez połowę ostatniej kwarty dwóch ze swoich trzech All-Star. Liczą się schematy, liczy się zespołowość , liczy się obrona. 

29 stycznia 2015

Przegrana w Cleveland, Blazers mają taki sam bilans jak Clippers i Rockets

Blazers (32-14) @ Cavs (27-20) 94-99

Kyrie Irving rzucił game-winnera, tak jak rok temu zrobił to w Cleveland Damian Lillard. Nad rękoma obrońcy - Nicolasa Batuma - z nonszalancją, kończąc występ przez duże W na 55 punktach. Portland Trail Blazers przegrali z Cleveland Cavaliers 94-99 i było to ich 6 porażka w ostatnich 8 meczach w styczniu gdy bardziej walczyli z kontuzjami i bólem niż np. w obronie. 

Blazers oddali 31 punktów w pierwszej kwarcie grając słabo w obronie. Mozgov sprawił, że z Chrisa Kamana będą śmiać się w kole łowieckim, LaMarcus Aldridge gubił Kevina Love'a, a Cavs trafili 5 z 11 rzutów za 3 w pierwszych 12 minutach rozluźniając się na dystansie przeciwko złej obronie backcourtu Lillard-Matthews. Ten pierwszy od meczu z Miami Heat 9 stycznia gra jak niższy Josh Smith na 38% z gry, 30% za trzy przy 8 próbach na mecz z dystansu, na  21 punktów. Nie wygląda jak All-Star, dzisiaj nie jest lepszym graczem od Kyriego Irvinga i nie jest zdrowy.

25 stycznia 2015

Niespodziewany powrót Aldridge'a i zwycięstwo z Wizards


Wracając wczoraj od kolegi, z którym oglądałem mecz polskich szczypiornistów z Duńczykami, tworzyłem powoli w głowie narrację, w jakiej będę chciał poprowadzić relację z meczu przeciwko Wizards. Miało być smutno [bo wizja 6-8 tygodni przerwy LMA naprawdę nie napawa optymizmem], miało być mnóstwo dywagacji "Co gdyby Aldridge zagrał", a przede wszystkim miała to być relacja o porażce, bo wybaczcie, ale mocno zwątpiłem w szanse Portland, grających bez Batuma, Aldridge, Lopeza i Freelanda.
A tu taka niespodzianka...

24 stycznia 2015

WAŻNE: LaMarcus Aldridge wraca!

Wraca już dzisiaj na mecz z Washington Wizards!

To chyba zamyka temat zawirowań w nadchodzącym offseason.

Ze źródeł wynika, że Aldridge po rozmowie z lekarzami podjął decyzję o odłożeniu operacji w czasie -  wspomina się nawet o przeprowadzeniu zabiegu dopiero po zakończeniu sezonu. To zaskakujący zwrot akcji, bo jeszcze dwa dni temu mówił się o 2 miesięcznej absencji i o problemach Blazers z utrzymaniem się w playoffach. 

Aldridge w rozmowie z Yahoo! Sports powiedział:
Mamy dobry sezon i chcę go kontynuować. Spróbuję i jeśli będę w stanie, to zagram.
Z wstępnych informacji wiemy, że Aldridge przez cały sezon będzie grał z rozerwanym więzadłem w lewym kciuki w nierzucającej ręce prawdopodobnie ze stabilizatorem, opatrunkiem na niej. To na pewno utrudni mu chwyt piłki, ale zobaczymy jak będzie wyglądała jego gra na pół dystanie i bliżej kosza w dzisiejszym meczu. 

Również nie ma gwarancji, że Aldridge dokończy sezon bez operacji. Po kilku spotkaniach, gdy niesprawny kciuk będzie uciążliwy i przeszkadzał mu w grze, a także ryzyko pogłębienia urazu i odnowienia się podobnych kontuzji w przyszłości według lekarzy wzrośnie, Aldridge może poddać się operacji i opuścić nawet początek playoffów.

Sama decyzja to potężna wiadomość dla Blazers i pozostałych 29 organizacji, która mówi jasno: jestem oddany, chcę tutaj grać. LaMarcus Aldridge po tym sezonie zostanie wolnym agentem i dostanie maksymalny kontrakt o wartości około 108 milionów dolarów za 5 lat gry. W lipcu ubiegłego roku powiedział, że chce zostać w Portland i być najlepszym graczem Blazers w historii. Ta decyzja potwierdza te słowa.

Niepokojące sa słowa lekarza, który zajmował sie podobnymi urazami u Chrisa Paula i Nicka Younga. Według Jasona Quicka z The Oregonian przytaczającego zdanie doktora: operacja byłaby słusznym wyborem, bo chroniczne urazy i multiurazy są trudniejsze do wyleczenia. To minus, biorąc pod uwagę historię kontuzji w Portland i to co działo się z Gregiem Odenem i Brandonem Royem.

Niemniej, oglądamy dzisiejszy mecz z Wizards i jesteśmy świadkami.

23 stycznia 2015

Porażka z Bostonem w cieniu kontuzji Aldridge'a


Boston (14-26) @ Blazers (31-13) 90-89

 

Nie wierzyłem, że można przegrać mecz u siebie z Bostonem, dopóki Mike Barrett nie powiedział, że Aldridge wypada z gry na dwa miesiące. 2 miesiące bez Aldridge'a...Wtedy dopiero pojąłem, dlaczego Blazers w tym meczu wyglądają tak, jakby myślami byli zupełnie gdzie indziej. 

Aldridge wypada na 6-8 tygodni, kontuzja nadgarstka Nicolasa Batuma

Zanim o porażce z Boston Celtics (whaaaat?). Porażce po najbardziej gównianym game-winnerze w historii ligi, krótki update o kontuzjowanym LaMarcusie Aldridge'u. Blazers stracili ciało i dusze tego ataku na 6-8 tygodni z powodu zerwania więzadła w lewym kciuku. To lewa ręką, więc stabilizatory i medycyna XXI wieku może pozwolą mu wrócić nieco wcześniej. Niemniej, to uderzenie w ciemnej alejce od łysych ludzi z Golfa i strata 23 punktów na mecz, 10 zbiórek i lepszej z sezonu na sezon obrony. Nie wiedziałem, że w kciuku można coś zerwać.

Blazers do conajmniej końca stycznia będą grali bez Freelanda, Lopeza i Aldridge'a. A i nie wiadomo co z nadgarstkiem Nicolasa Batuma przez który nie dokończył dzisiejszego meczu. Damian Lillard, nie wiem czy wreszcie ma drużynę dla siebie, ale ten poziom, nie taki znowu dobry w ostatnich meczach, musi wznieść bardzo wysoko. To co grał na początku tego roku, na przełomie 2014 i 2015 z obroną, 30 punktami w meczu, Usagem na poziomie - nie oszukujmy się - ballhoga. 

Ten team do powrotu Lopeza będzie grał w 6-7, może w 8. Jeśli Neil Olshey potrzebował odpowiedniego momentu na wzmocnienie drużyny, to czas nastał. Granie Willem Bartonem, pardon, sixthmanem Willem Bartonem będzie śmieszne. Nie oglądałem meczu z Celtics, ale to piąta porażka w ostatnich sześciu spotkaniach i w tej serii Blazers tracą ponad 104 punkty na 100 posiadań, zdobywając niecałe 100. Ujemny Net Rating to trzecia dziesiątka ligi. Nie ma śmiechu.

Pierwszorundowy pick nadchodzącego draftu to asset, którego trzeba użyć. Już nie chodzi mi o Wilsona Chandlera, chociaż jeśli Batum wypadnie na kilka tygodni, to ten trade będzie no-brainerem. Neil Olshey wreszcie ma co robić.

Ale. Dobra wiadomość jest taka, że Blazers na razie nie wypadną poza Top4 zachodu, bo Thunder wciąż tracą do lidera dywizji 8 spotkań. Nawet jeśli ten team nie będzie miał dodatniego bilansu do przerwy na Mecz Gwiazd, a zapowiada się jakieś 3-8, 4-7 głównie z silnymi drużynami z konferencji wschodniej to paradoksalnie spadek już po tej nocy z niewygodnego 2 miejsca - zakładając, że Spurs zostaną tam gdzie są  - na trzecie, aktualnie daje ukochanych Houston Rockets, ewentualnie Los Angeles Clippers. Z dwojga złego, lepiej grać z Jamesem Hardenem niż Greggiem Popovichem.

Inna sprawa, że już w końcówce lutego i na początku marca, Blazers tylko z kontuzjowanym Aldridgem będą musieli walczyć o ponad 50 zwycięstw i wcale nie jest wykluczone, że gdy Aldridge wróci do gry Blazers będą 1-2 spotkania przed albo i za Thunder i realnym celem będzie walka o miejsca 5-7.

Terry Stotts pewnie pójdzie w smallball z Dorellem Wrightem na czwórce, będzie kombinowała z Victorem Claverem, który nagle zagrał 12 minut w meczu bez garbage-time. Thomas Robinson dostanie największą szansę w życiu, żeby grać na 8 punktów i 10 zbiórek z obroną w post-up. Na pewno cieszy się Meyers Leonard, nieco mniej Wesley Matthews, którego czeka przejmowanie niskich skrzydłowych przeciwnych drużyn, podobnie Damian Lillard, który przestanie chillować w obronie. 

W związku z utratą 90% gry w post-up zespołu i rzutów z mid-range, Blazers musza zmienić swoją ofensywę, tak żeby nie wymuszać trudnych rzutów i nie przechodzić do jeszcze gorszych izolacji. To mógł robić Aldridge'a, reszta korzystała z podwojeń, które generował. Teraz, jeśli Stotts wciąż chciałby mieć furtkę i gracza, który ładnie wychodziłby z double-team, może dodać więcej pick-and-rolli na lewej/prawej stronie, ale zanim rywale uznają to za jakiekolwiek zagrożenie i zaczną trapować ball-handlera, to jeden: minie trochę czasu, dwa: Damian Lillard będzie musiał przekonać się do większej ilości akcji z Kamanem, czy pick-and-pop'ów z Leonardem. To nie są super opcje w ataku, ale na pewno ratujące ledwo dyszącą ofensywę Blazers.

Też nie jest tak, że podwojony Lillard w każdej sytuacji zdąży podać piłkę. Nie wiemy jak Lillard zachowuję się z dwoma graczami obok siebie, bo tak naprawdę rywale rzadko kiedy bronią w ten sposób point guarda z Portland.

Może to dobry moment, żeby wrócić do gry Chrisem Kamanem z ławki? To rozdzielenie efektywnych pick-and-rolli Blake-Kaman nie było dobrym pomysłem, ale jednym logicznym wyjściem. Kaman bez Blake gra w post-up i tyle. Z nim dodatkowo roluje do kosza, ich gra wygląda lepiej, Blake nie musi już grać w ekstremalnie rezerwowym lineupie z McCollumem i Robinsonem gdzie kozłuję piłkę przez linię środkową i na tym kończy swój udział w akcji. Wydaję mi się, że Stotts przynajmniej musi spróbować wrócić do tego co na początku sezonu wyglądało - jak na ich możliwości i nasze oczekiwania - imponująco. Nawet kosztem Robinsona lub Leonarda w pierwszej piątce, a nawet ich obu.

Ciężkie czasy w Portland, po tym jak rok temu tylko Aldridge opuścił większą liczbę spotkań. Neil Olshey jest na misji, Terry Stotts jest na misji i cały zespół jest na misji, żeby wygrywać jakieś mecze. Spodziewajmy się, że będzie ciężko, ale w tych okolicznościach wygranie kilku spotkań do All-Star Weekend będzie sukcesem. No i Damian Lillard może być w MVP mode. 

22 stycznia 2015

Szalona porażka w Phoenix

W pojedynku guardów, w pojedynku wszystkiego, Blazers przegrali szalony mecz w Phoenix 113-118 po wielkim comebacku w drugiej połowie, z najlepszym meczem w tym sezonie Nicolasa Batuma i crunch-time, w którym to nie Damian Lillard, a Eric Bledose wyglądał jakby miał swój własny czas. 

Na ponad 2 minuty do końca meczu Blazers po wymuszonym rzucie za trzy z 8 metra Nicolasa Batuma wyszli na 5 punktowe prowadzenie i mieli wszyskto żeby wygrać ten mecz. Mieli najlepsze momenty w obronie w tym meczu, mieli Damian Lillarda, pudłujących Suns i przewagę w głowach, po wyjściu z naprawdę cuchnącego szaletu z -25 punktami kilkanaście minut wcześniej. Jednak najpierw Goran Dragić trafił trójkę z lewego rogu po podaniu podwajanego na przeciwległej stronie któregoś z Morrisów, a następnie Eric Bledsoe, po tym jak Dorell Wright bawił się w swoją własną zabawę pierwszej opcji w zespole, trafił w kontrataku ciężki layup z faulem na jeden punkt przewagi.

20 stycznia 2015

Kontuzja Aldridge'a, słabi Blazers uratowani w Lillard-time


Ponad 47 minut musieliśmy czekać na pierwszą dobrą, pozytywną, na pewno highlight tego meczu, akcję czy sekwencję. Blazers przez prawie cały mecz i 3 kwarty bez LaMarcusa Aldridge'a (uraz dłoni - więcej informacji po południu) tułali się pomiędzy dwiema wersjami samych siebie. Tych Blazers z sezonu gdzie przegrali ostatnich 13 meczów i tych, którzy zaczęli ten rok porażkami z Sacramento i Golden State.

18 stycznia 2015

Trzecia porażka z rzędu. Robin, wróć!


Trzy porażki z rzędu. Czy to już zalążek dołku formy? Czy czekają nas odwołania do zeszłorocznej obniżki formy w drugiej części sezonu? Nie powinny [a przynajmniej jeszcze nie teraz, gdy wciąż gramy bez Lopeza i Freelanda], ale faktem jest niestety, że w ostatnich meczach Blazers wyraźnie stracili swój impet.
A może to prostu Grizzlies perfekcyjnie wykorzystali brak solidnej masy podkoszowej gości...?

17 stycznia 2015

Ofensywna maszyna Spurs przełamała obronę Blazers

Blazers (30-10) @ Spurs (25-16) 96-110

W nie najlepszych humorach po bolesnej porażce w wyrównanym meczu z Clippers jechali TrailBlazers do San Antonio. Mieliście w głowach tamten mecz i nadzieję na powtórkę??? Nic dwa razy się nie zdarza. Wcześniejsze porażki San Antonio "zawdzięczają" nie tylko dobrej grze Portland. ale przede wszystkim absencjom na ławce. Było to widać doskonale dzisiaj, kiedy pojawili się Tony Parker, Kawhi Leonard i Patty Mills. I zrobili różnicę...

15 stycznia 2015

Przegrana z Clippers

 
Blazers po ciężkiej walce w crunch-time z 2 punktami LaMarcusa Aldridge i tym co działo się z Damianem Lillardem w pierwszych 36 minutach, przegrali 94-100 z Los Angeles Clippers, ale wciąż są na drugim miejsce w konferencji zachodniej i niestety w pierwszej rundzie mogą grać z San Antonio Spurs. Dwie złe wiadomości w ten zachmurzony czwartek. I Jamal Crawford.

LaMarcus Aldridge zanim został wyłączony z gry przez hero-ball Damian Lillarda, robił z Blake'a Griffina swoją.. mhmhm.. grając tyłem do kosza, rzucając z mid-range i zbierając tak jak w serii z Houston Rockets. W trzy kwarty miał 35 punktów, 12 zbiórek i obronę na złym w paint Griffinie. Przez 3/4 meczu Blazers robili wszystko, żeby Aldridge dostał piłkę i kończył akcję rzutem. Były pick-and-pop i pick-and-rolle, którymi to Clippers wygrali mecz bardziej w obronie niż w ataku, bo rolujący Griffin i Jordan nie radzili sobie z Aldridgem, Meyersem Leonardem wreszcie uparwiającym sport i Chrisem Kamanem, który do 11 zbiórek dołożył 15 punktów w tym 4 po dwóch wsadach w 4 kwarcie, najpierw po współpracy z Leonardem potem po podaniu Steve'a Blake'a.

12 stycznia 2015

Czas Damiana Lillarda



Blazers gdyby mogli najchętniej graliby tylko czwarte kwarty, najlepiej ostatnie 5 minut, najlepiej pięcioma Lillardami w składzie. No, ale tak łatwo nie ma i dlatego przez 3/4 meczu trzeba  się męczyć z zespołem prowadzonym przez Ronniego Price'a. Trzy kwarty tego spotkania to był najnudniejszy mecz w wersji punkt za punkt jaki widziałem. Żadna z drużyn nie uzyskała przewagi większej niż 5 punktów. Niby powinny być emocje, a były niby rzuty, niby dunki, niby obrona, wszystko na niby aż do rozpoczęcia ostatniego okrążenia.

11 stycznia 2015

Magic odprawieni z kwitkiem. 29-8!


To był must-win. Magic byli po 5-meczowej serii porażek, osłabienie brakiem swojego najlepszego strzelca - Tobiasa Harrisa, który z powodu kontuzji kostki, jakiej nabawił się poprzedniej nocy w Staples Center zmuszony był opuścić mecz w Moda Center.

9 stycznia 2015

Blazers lepsi od Miami Heat


Heat (15-21) @ Blazers (28-8) 83-99

W tym sezonie Miami Heat są najgorszą drużyną w trzecich kwartach w NBA. Portland Trail Blazers po przerwach lubią nacisnąć i w 12 minut wygrać mecz, a w gorszych momentach wrócić do niego. Dzisiaj byli fifty-fifty i po pierwszej połowie przegrywali 5 punktami, zderzając się z Dwyanem Wadem, Hassanem Whitesidem i podwajaniem LaMarcusa Aldridge'a, które zabrało mu grę w mid-range.

Dwyane Wade przed meczem powiedział, ze Heat będą agresywni w paint. Blazers w ostatnich meczach bez Robina Lopeza i Joela Freeland stali się przyjemnym teamem dla zespołów, które lubią wjeżdżać pod kosz. Atlanta Hawks tu była. Heat w pierwszej połowie penetrowali, trafili z pomalowanego 15 z 24 rzutów wkręcając się Wadem i niespodziewanie wygrali walkę na tablicach. W pierwszej kwarcie mieli 4 zbiórki w ataku przeciwko dziurom we frontcourcie Blazers.

6 stycznia 2015

Wygrana z Lakers

Ci wszyscy gracze, którym nie wychodzi gra w kosza, powinni przyjść do Blazers i zagrać mecz w Rose Garden. Portland lubi kreować jedno meczowych bohaterów zbierających 16 piłek w meczu albo trafiających wielki rzut za trzy z faulem małego Carlosa Boozera, będąc 7-footerem Meyeresem Leonardem na 12 punktów, 12 zbiórek i wcale nie tak soft jak o nim myśleliśmy.

Blazers zaczęli z Chrisem Kamanem w piątce zdobywając całe 0 punktów z ławki w pierwszych 12 minutach. Thomas Robinson nie przypominał gracza, z meczu przeciwko Bucks. W 13 minut rozbił jednego Ronniego Price'a za wczorajszy pół-dunk, miał 4 zbiórki, jeden punkty i legenda o Terrym Stottsie czyniącym graczy słabych lepszymi na jakiś czas mogła legnąć w gruzach. Na szczęście był Meyers Leonard, który trafił 2 z 3 celnych rzutów za trzy drużyny w pierwszej połowie oraz punkty w transition, bo pozostali gracze z ławki, byli tylko graczami z ławki.

4 stycznia 2015

(Oby) miłego złe początki - wtopa z Atlantą


Hawks (25-8) @ Blazers (26-8) 115-107

To nie był dzień Portland. To w ogóle nie był dobry dzień dla Blazers. Byli ociężali, wolni, sceptyczni  i zaspani  - tak mniej więcej jak my wszyscy po świąteczno-noworocznym maratonie. Tylko że dla naszych pupili skończyło się to bolesną porażką.