10 października 2013

Druga porażka, a Matthews ma problem.

Suns @ Blazers 104-98

Terry Stotts musi być nieźle wkurzony. Drugi mecz z rzędu Blazers oddają 40 punktów w paint, a Wesley Matthews gra piach. Mimo tego, że mamy dopiero październik dyspozycja gościa, który w tamtym sezonie był na pewno w TOP10 najlepszych strzelców w crunch-time, nie jest taka jaką wyobrażali sobie przynajmniej kibice. Sztab wie więcej, Matthews wie więcej, ale na dzień dzisiejszy wygląda to odrobinę niepokojąco. Matthews miał trochę szczęścia, że odpadł McCollum, który wróci przed świętami. Do tego czasu o miejsce w piątce powalczy z Crabbem, Willem Bartonem i być może Mo Williamsem. Z tym ostatnim może być różnie, bo został sprowadzony jako backup dla Lillarda, ale jest jeszcze Earl Watson i Dee Bost, który wciąż walczy o umowę.
 
 *

Lillard i Williams grali kilka minut ze sobą i mieli niezły highlight w postaci alley-oopa, którego niestety jeszcze nie ma na YouTube. Poza tym ten drugi trafił tylko 3/10 z gry, ale miał aż 7 asyst (5 strat). Lillard w pierwszej kwarcie wygrał niesprawiedliwą gimnazjalną ustawkę trzech na jednego banda łysego, a potem zagrał kilka razy pick-and-pop z wracającym po kontuzji LaMarcusem Aldridgem. Debiut trwał tylko 13 minut, w tym czasie LMA zdążył trafić 4/9 z gry, zebrał 6 piłek i miał sprzeczkę z którymś z braci Morris, za którą obaj dostali po technicznym. Thomas Robinson, był zazdrosny i najpierw poszturchał się z Lenem, a potem został wyrzucony za łokieć na Gortacie. W 13 minut miał super podanie na kontrę do Leonarda (imponujący Jordanowski fake pass), robił w obronie siano z Morrisów i Plumlee oraz miał 6 zbiórek i 7 punktów w tym dwa po bardzo fajnej sekwencji: blok, podanie do Bartona i alley-oop. Realizacja meczu była prosto z telebimu w hali i często podczas akcji oglądałem Let's Go Blazers z lat 90. Szkoda.

*

Allen Crabbe i Will Barton mieli swoje wieczory. Trafili 4/6 za trzy, rzucili odpowiednio 14 i 13 punktów oraz nie popełnili ani jednej straty. Crabbe trafił 6 z 11 rzutów, a Barton jeszcze lepsze 5/6. Kontuzja McColluma otworzyła przed nimi dwie opcje. Pierwsza piątka, albo rola pierwszego zmiennika na pozycjach 2-3, kiedy Blazers będą przechodzić w łagodny small-ball z Lillardem i dwójką rzucających obrońców, którzy będą - mocna w to wierzę - straszyć rzutem za trzy. Crabbe podczas trzyletniego pobytu na UC Berkeley trafiał mocne 38% za trzy (w ostatnim sezonie 35%), a w dwóch pierwszych sezonach aż 40%. Wobec słabego Matthewsa liczę, że w piątek wyjdzie w S5 na mecz z Jazz. To tylko preseason, ale warto spróbować. Natomiast Barton, konsekwentnie od końcówki ubiegłego sezonu, realizuje plan dostania więcej niż 10 minut na mecz. Robin Lopez to na razie jest dramat. Nie wiem czy psychicznie jest, aż tak słaby, że blokuję się na samą myśl pojedynku z Gortatem czy po prostu jest bez formy. 2 zbiórki w 20 minut. Wiem, że nigdy nie był double-double machine, ale come on... Przyzwoicie zagrał Meyers Leonard, a Joel Freeland powoli daje nam znać, że 3 miliony dolarów jakie wypłacą mu Blazers wcale nie muszą się zmarnować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz