26 stycznia 2014

Mighty Mo poprowadził Blazers do zwycięstwa!


                                                         Photo by Sam Forencich/NBAE
Timberwolves (21-22) @ Blazers (33-11) 115-104
Pamiętacie spotkanie z Mavericks, gdy rezerwowi Blazers  w ostatniej kwarcie roztrwonili  36-punktową przewagę i na 4 minuty przed końcem meczu Stotts musiał z powrotem wzywać na parkiet swoich starterów, mimo iż na tablicy wyników wciąż było +15 dla PTB?
Tymczasem w meczu z Timberwolves rolę całkowicie się odwróciły - to rezerwowi musieli nabijać przewagę, którą następnie tracili starterzy. Doprawdy dziwne spotkanie...

Współczynniki +/-:
Starterzy:
Aldridge - 8
Lillard-8
Batum -5
Rezerwowi:
Mo Williams +20
Thomas Robinson +19
CJ McCollum+19

Mecz przez 3 pierwsze kwarty był niezwykle zacięty i bardzo fajnie się go oglądało, mimo iż w pierwszej odsłonie pojedynku płynność gry utrudniały nieco faule. Blazers świetnie radzili sobie z uciekającym na obwód Kevinem Love, pozwalając mu na zaledwie 3 oddane rzuty zza łuku (1 celny). Damian Lillard nie bał się wykorzystywać fizycznej przewagi nad Rickym Rubio, ale według mnie powinien podejmować więcej prób w grze post-up przeciwko tak filigranowym rozgrywającym jak on. Pierwszą część zakończyliśmy na -2, bez żadnej celnej trójki na koncie.
Drugą kwartę Blazers wygrali 10-cioma punktami i zdecydowanie powinniśmy opatrzyć ją patronatem Mo Williamsa. Zdobył 10 punktów w pierwsze 3 minuty kwarty, dodajac do tego 2 asysty w kontratakach, w tym fantastyczne podanie pomiędzy nogami (i to nie swoimi,a Alexeya Shveda ;) )

Sytuacja powtórzyła się na początku II połowy, Timberwolves wyrównali i wyszli nawet na 2-punktowe prowadzenie, ale na posterunku był juz Mighty Mo (gdybym lepiej znał się na obsłudze programów graficznych zafundowałbym Wam zdjęcie Mo w pelerynie superbohatera, naprawdę).
Pierwsza akcja po wejściu na parkiet:
Na kilka chwil przed upływem 24 sekund Mo Williams,kryty przez Rubio, znakomicie zamarkował próbę penetracji, robiąc krok do przodu, odpychając piórkowatego Hiszpana na 1,5 metra, a następnie cofając się za linię 3 punktów z wyrachowaniem oddał celny rzut. 83-81.
W swojej kolejnych akcjach celny floater z 3 metrów i asysta po pick'n'pop do Aldridge'a. 87:81 na koniec trzeciej kwarty- tego prowadzenia już nie oddaliśmy..
To był moment przełomowy tego meczu. Timberwolves stanęli w ataku kompletnie, trafiając przez pierwsze 7 minut 4-tej kwarty zaledwie 3 rzuty [na 15 prób].
Williams zdobył 16 oczek i dołożył 6 asyst, Robinson wykręcił 6&6, dokładając przechwyt i niezły blok. CJ McCollum, mimo iż trochę niewidoczny w tym spotkaniu, zanotował 6 punktów, 2 asysty,2 przechwyty i blok. Jasne - należy oczywiście oddać, że ławka Timberwolves jest jedną z najsłabszych w lidze, a w tym spotkaniu Budinger i spółka trafili ledwie 5/21, ale i tak powinniśmy uznać ten występ rezerwowego unitu  za najlepszy w tym sezonie i co najważniejsze - najbardziej efektywny.

Moje osobiste przewidywanie - Mo Williams może być game-changerem w którymś ze spotkań play-offowej serii. Ma na koncie 25 meczy rozegranych w PO i to może być naprawdę nieocenione w rozgrywkach posezonowych,k w których 90% ekipy PTB ma zerowe doświadczenie.

Cichy stat, który jednak warto odnotować: Blazers pobili w tym  spotkaniu swój rekord punktów zdobytych w paint - 60, oddając rywalowi w tej strefie 48 oczek.

To było szóste, z ośmiu zaplanowanych spotkań w zabójczej serii 8 spotkań w 11 dni. Póki co Blazers wychodzą z niego obronną ręką, notując bilans 4-2. Dzsiaj w nocy(godzina 3) czeka nas spotkanie wyjazdowe z Golden State Warriors.
Swoją drogą nie wiem, czy jest gorsza godzina dla kibica, oglądającego NBA niż 3 nad ranem- ani to na tyle wcześnie, by przedłużyć sobie wieczór,obejrzeć mecz i położyć się spać, ani też na tyle późno, by wstać wcześniej i nie kładąc się już spać przez cały dzień normalnie funkcjonować)

@jjmirowski

4 komentarze:

  1. clydetheglide13:09

    W ogóle Mo, CJ i T-Rob powinni dostawać teraz jak najwięcej minut, bo widac, że Lillard, Wes i Batum dostali lekkiej zadyszki. Ze składu usunąłbym całkiem Watsona, Wrighta i Leonarda, a dał szansę Crabbowi i Claverowi, który nic jeszcze nie grał. Wiemy juz jak grają Leonard i Wright - dziękujemy - a Crabbe przez te kilka minut do tej pory wyglądał nieźle

    OdpowiedzUsuń
  2. Behemot14:45

    Podoba mi się ustawienie z Mo i CJem z tyłu, może z tą dwójką drugi skład wreszcie odnajdzie swoją tożsamość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wright już nawet ogonów nie gra, bo jego minuty przejął CJ i gramy teraz w small-ballu w garbage time. Nie rozumiem trochę, czemu na liście meczowej jest Watson zamiast właśnie Crabbe'a. Wright jako zabezpieczenie na pozycjach 3/4 niech na tej ławce siedzi, ale Watson powinien być bardziej mentorem w szatni, niż zajmować miejsce na liście aktywnych graczy Crabbe'owi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. clydetheglide16:40

      no tak... Watson to taki trochę żart, trochę siła mentalna... ale masz rację, aj bym go wypie... gdzie rośnie wanilia, i wziął Crabbe'a, bo z niego mogą być jeszcze ludzie

      Usuń