19 stycznia 2014

Nie znam się, ale... odc. X

www.oregonlive.com
 Blazers(31-9) @ Mavs(24-18) 127-111

To był  blow-out. Będzie więc krótko i jak zwykle niezbyt analitycznie. Byłem pewien trudnej przeprawy, tymczasem zwycięstwo w Dallas w niczym nie przypominało tego odniesionego nad Spurs. Wczoraj była ciężka, mozolna robota, wymiana cios za cios, zakończona- szczęśliwie, potrójnym podbródkowym. Scenariusz ostatniej nocy od początku układał się po myśli Blazers. Było łatwo, lekko i przyjemnie.

Wynik 104:70 po trzech kwartach nawet jak na standardy blow-out wyglądał osobliwie. W ostatniej odsłonie można już było zaprezentować widzom w American Airlines Center wodewil w osobach M. Leonarda, W. Bartona i D. Wrighta,  w drugoplanowych rolach wystąpili C.J. McCollum i T. Robinson. Wyglądało to jak zmulitiplikowany konkurs H-O-R-S-E. Na 5 minut przed końcem zabawa zaczęła się jednak w niebezpieczny sposób wymykać  z rąk. Zrobiło się "tylko" 113:98 i Stotts wrócił do wyjściowej piątki, która dokończyła dzieła. Zanim mogliśmy się przekonać o "sile" rezerwowych swoje zrobili Aldridge i Batum, zdobywając,  w pierwszej połowie, solidarnie po 17 punktów. Z ławki dzielnie sekundował im McCollum, który rzucił 7 pkt. Trzecia kwarta, zakończona zwycięstwem 33:18 była, jeśli chodzi o atak, bardziej zbilansowana, punktowali Llliard, LMA, Matthews i Lopez, a potem... Stotts  wprowadził na parkiet Barton & Co.

W sumie mecz, zapowiadający się na wyrównany( patrz pierwsze starcie obu ekip w Moda Center Rose Garden), rozczarował. Smakowita starcie Nowitzki- Aldridge okazało się letnią zupą. Dirk zdobył 18 pkt, nie wychodząc w czwartej kwarcie na parkiet. LMA zaliczył kolejne, nudne double-double, 30pkt i 12zb. Batum miał 21 punktów( w tym 3 dunki na dziewięć palców) , a R. Lopez solidne 16pkt, 12 zb. i  3 bloki. Przyzwoity występ McColluma (9pk) i Robinsona (8pkt+ zwyczajowa energia), fałszuje trochę ich udział w kabarecie  czwartej kwarty. Przynajmniej wiadomo, że mamy 9 zawodników do gry. Rola Bartona, Leonarda i Wrighta powinna być ograniczona do udziału w treningach.

Wczoraj Spurs, dzisiaj Mavs. Przekonywające zwycięstwa w back-2-back. Oregon vs Texas 2:0. Wielki Pop skaczący w  napadzie furii,  bezradny  Carlisle. Pierwsze miejsce na Zachodzie z bilansem 31-9. Dlaczego to się dzieje? Bo Aldridge gra jak najlepszy skrzydłowy ligi? Bo Matthews wrócił na właściwą ścieżkę w rzutach za trzy punkty? Bo Batum potrafi grać również dziewięcioma palcami? Bo Lillard ma wartościowy back-up w osobie Williamsa? Bo Stotts zdecydował się na Robinsona zamiast Leonarda? Sami sobie odpowiedzcie. Na razie wszyscy przechodzimy płynnie w analizach tego co dzieje się w Portland, od przedsezonowych lęków, czy Blazers zdołają awansować do playoffs, przez późnojesienne debaty, pt. "Blazers for real"? do aktualnych rozważań : pretendent czy kontender? Niezależnie od tego, jak to się dalej potoczy, gra i postępy Blazers, są już jedną z najciekawszych historii sezonu 2013/2014. No, przynajmniej dopóki najsłabszym elementem PTB jest opaska na głowie Mo Williamsa.

Ps A poza tym uważam, że V. Claver powinien otrzymać szansę

3 komentarze:

  1. Anonimowy14:22

    Należy się cieszyć pamiętając, że przed sezonem baliśmy się Dallas i Denver jako głównych rywali do awansu do playoff. Jest pięknie

    OdpowiedzUsuń
  2. Sosna198221:19

    Życzę trenerowi Stottsowi by poprowadził Zachód w meczu Gwiazd.

    OdpowiedzUsuń
  3. clydetheglide22:15

    Mecz obejrzałem "w kapciach" i muszę to napisać, bo mnie aż korci:
    M. Leonard i D. Wright na ławce- to jest to! weszli w IV i co? 0 i 0. Ławka jaka jest każdy widzi, ale naprawdę tym panom już dziękuję za grę.
    PS a Leonard po prostu wywołuje śmiech komentatorów swoim poziomem gry....

    OdpowiedzUsuń