10 marca 2014

Kolejny słaby crunch-time. Porażka z Rockets



Blazers (42-21) @ Rockets (44-19) 113-118
Portland są po dwóch spotkaniach ze swojej 5-meczowej wyjazdowej serii. Nie przesadzę chyba, jeśli napiszę, że powinniśmy w tym momencie cieszyć się dwoma ważnymi zwycięstwami,a zamiast tego dwukrotnie przegraliśmy mecze na finiszu, w dodatku z drużynami od których byliśmy po prostu lepsi.
Blazers rozpoczęli to spotkanie od mocnego uderzenia - trójek LaMarcusa Aldridge i Damian Lillarda i po 3 minutach gry prowadzili już 10-0. Mecz toczył się po ich myśli. W miarę skutecznie odcinali od gry Dwighta Howarda (w całym spotkaniu 17 punktów z tylko 10 rzutów i 5 strat), na atakowanej tablicy zebrali aż 22 piłki, a na swojej własnej zablokowali 10 rzutów. Prowadzili także 96:83 na 7 minut przed końcem regulaminowego czasu. Od tego momentu jednak PTB trafili tylko 1/8 rzutów z gry i zanotowali  4 straty, pudłując przy tym niemiłosiernie rzuty osobiste. Taka porażka jeszcze odbije nam się czkawką...podobnie jak te z Lakers i Mavericks

To był  jeden z gorszych meczów w wykonaniu Damiana Lillarda w tym sezonie. Jasne - 23 punkty z 13 rzutów robi całkiem pozytywne wrażenie,  ale DL popełnił przy tym także aż 7 strat (w tym aż 3 w decydującej, czwartej kwarcie). Pomijam straty wynikające z niedokładnych podań,bo tutaj wiadomo, że swoją rolę odgrywa także  adresat podania, ale szczególnie frustrujące są straty przy próbie dryblingu między dwoma obrońcami (czyli tzw. próbie splitu po pick'n'rollu). Lillard ma z tym ostatnio spory problem (podobnie było w spotkaniach z Mavericks i Timberwolves). Tym razem zaliczył 2 takie straty - obie przy udziale flopującego agresywnego Beverly'ego.


Dwie twarze pokazał z kolei Mo Williams, który zdobył co prawda double-double (10 punktów, 11 asyst) , ale potrzebował do tego aż 15 rzutów, a jego bilans +/- to fatalne -13. Warto odnotować jednak, że całkiem nieźle wykorzystuje on zasłony stawiane przez Leonarda i aż szkoda czasami, że nie próbuje grać z nim częściej pick'n'pop, tylko usilnie penetruje do kosza. W spotkaniu z Rockets Leonard trafił jeden rzut i był to właśnie jump-shot po zagraniu pick'n'pop na szczycie z Williamsem. Leonard ma całkiem znośny półdystans i zarówno Mo, jak i Lillard powinni rozważać opcję grania tych dwójkowych akcji nie tylko z Aldridgem.
Również 7 strat zaliczył Nicolas Batum, który na boisku robił dosłownie wszystko: zbierał (12, w tym 5 w ataku), podawał (6 asyst) i blokował (2). Dosłownie wszystko....poza grą w ataku. 4/10 z gry i tylko 8 punktów.
Dorrel Wright znów nie otrzymał szansy na grę (plus dla Pana, trenerze) i coraz bardziej powinniśmy się zastanawiać, czy Blazers nie popełnili przypadkiem błędu, nie wykonując ruchu przed trade-deadline. Przydałby się nam zawodnik na pozycję SF, który nawet jeśli nie stanowiłby opcji w ataku, to dałby te 10-12 minut dobrej obrony na rywalu - Wesley Matthews i Nicolas Batum nie są w stanie kryć wszystkich obwodowych graczy przeciwników przez 48 minut.

Portland zajmuje obecnie piąte miejsce w Konferencji Zachodniej, a do trzecich Rockets mają już 2 mecze straty (praktycznie to nawet 3, bo Houston wygrało wczorajszym spotkaniem tie-breakera- 3:1). Ekipa Stotts'a przegrała 10 z ostatnich 11-stu spotkań z drużynami >0.500, co nie napawa optymizmem, gdy spojrzymy na listę spotkań, jakie pozostały do rozegrania do końca sezonu. 10/19 to ekipy >0.500 , 10 meczy wyjazdowych,4 serie b2b.
Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą...podobno.

@jjmirowski

6 komentarzy:

  1. Kolejny mecz przegrany tylko i wyłącznie poprzez beznadziejną grę w samej końcówce. Wygląda na to, że nie chcą wygrywać - poważnie - jak inaczej można oceniać pudło Matthewsa na 11 sec przed końcem z linii? Ja winię głównie za to Stottsa. To właśnie wtedy winien objawi się trener - Blazersom brakuje ustawianych akcji w crunch-time - ile można liczyć na to, że jumpera trafi Aldridge?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja rozpisana przez Stottsa na podanie lobem do Lillarda przy remisie była całkiem niezła w sumie, ale nawalił Aldridge i bodajże Matthews, którzy nie postawili dobrych zasłon na Linie i Beverley'u.
      @pdxpl - bylismy lepsi. Nad Mavs górowaliśmy przez 2,5,a nad Rockets przez 3,5 kwarty. Zabrakło opanowania w końcówce.
      Dziwne, bo do niedawna Blazers uchodzili za jedną z najlepszych drużyn w crunch-time, a od kilku tygodni regularnie takie przegrywają. (Spurs, Clippers, Lakers, Mavs..)

      Usuń
  2. pdxpl19:21

    nie zgadzam się, że bylismy lepsi w tych spotkaniach gdyby tak było wygralibyśmy. Zawodzi Lillard, który od kilku spotkań nie istnieje w koncowkach, wiecej, zwyczajnie je psuje. doprawdy nie rozumiem dlaczego wobec obostwa graczy wysokich i klpotów z back-upem dla Batuma, Sttots nie korzysta z Clavera. ostatnie mecze to był przedsmak PO. Tam wlasnie decydowac beda koncowki, odpornosc psychiczna plus zwyczajna jakosc gry liderow. W meczach z Dallas i Houston moim zdaniem tego wlasnie Blazers zabraklo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostało 19 meczy do końca. Bilans 11-8 jest bardzo realny tylko które miejsce pozwoli to zająć? Ile warte są spekulacje "znawców i ekspertów"? Przed sezonem Portland miało walczyć o play-offs. W połowie sezonu wszyscy sie zastanawiali czy czasem nie będzie jedynki w rozstawieniu. Czy tak na serio ktoś pomyslał że może nie być play-offs? Chyba trzeba stawiać takie pytanie bo gramy tak samo beznadziejnie jak Indiana. Miłe momenty już niestety były...

    OdpowiedzUsuń
  4. Behemot14:19

    No niestety mecz trwa 4 kwarty, choć i tak byłem zaskoczony, że tak dobrze walczymy z Rockets. To dla nas bardzo niewygodny przeciwnik. Strasznie bolą dwie ostatnie porażki. Tego lobu w ostatniej akcji nie rozumiem, przecież było jeszcze sporo czasu, w takich sytuacjach próbuje się zgrać zegar do końca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń