25 marca 2014

Miami Heat za mocne

Blazers (45 - 26) @ Miami (48-21) 91-93

Po raz kolejny bez Aldridge'a, który wznawia treningi, Blazers polegli na Florydzie w ostatniej akcji.  Choć przez cały mecz poziom ich gry rozczarowywał, to jednak na 30 sec przed końcem doprowadzili do remisu. Wtedy jednak piłkę wziął w swoje ręce LeBron James i lay-up'em dał winnera Miami. Portland mieli 11 sec na odpowiedź i po raz kolejny - który to już raz? - zawiedli. Lillarda pod koszem zablokował Bosh.
Na początku meczu, przez całą pierwszą kwartę i część drugiej wydawało się, że Blazers powinni uzyskać co najmniej 20 pkt przewagi, tak pudłowali gracze Heat. Zawodził zwłaszcza ich obwód. W dyspozycji z listopada/grudnia 2013 (jak długo jeszcze będziemy wspominać ten okres?) Portland odjechałoby tak, że byłoby po meczu. Nie tym razem. Blazers nie wiedząc czemu (a może Terry Stotts wie?) forsowali rzut z dystansu, który kompletnie im nie siedział, zamiast grać bliżej kosza, zwłaszcza wobec znanych problemów Heat ze zbiórkami i grą w obronie w paint. Czyżby wystraszyli się Grega Odena? Oden dostał owację, ale zagrał tylko 15 minut (4 okt, 2 zbiórki), a Blazers nadal ceglili z dystansu - w całym meczu 28% za trzy, ale to głownie tylko dzięki końcówce, bo wcześniej było blado.

Od końca pierwszej połowy i III kwarty rozkręcili się Heat, którzy stopniowo powiększali przewagę, która maksymalnie osiągnęła nawet 17 pkt. LeBron robił co chciał. Zmiennicy Blazers jak zwykle słabo, choć tym razem nawet nie mam powodu, by na nich narzekać, bo s5 w niczym nie byli lepsi. Jak zwykle "błysnął" mój ulubiony gracz Meyers Leonard - 0 pkt, 5 zb i 4 faule w 15 minut. Natomiast zabrakło zupełnie - i tutaj chyba Stottsa nikt nie rozumie, Clavera i CJ-a. Claver jak nic by się przydał  zamiast forsowanych ponad stan Wrigta i Leonarda, którzy i tak kompletnie nic nie wnoszą. McCollum z kolei odciążyłby Lillarda i Matthewsa, którzy robią już bokami.

Damian Lillard - 3/15 z gry, 20%, 7 pkt z gry. Gdyby nie celnie rzucane wolne, byłby to występ poniżej krytyki. Lillard jest wyeksploatowany do granic i rozważałbym dać mu teraz odpocząć. Swoje wolne mieli wcześniej i Williams, i Aldridge i Robinson. Innym też by się przydało.

Wracając do meczu  - wszystko co najważniejsze wydarzyło się w samej końcówce. Na 4 minuty przed końcem było -10 i nic nie zapowiadało emocjonującej końcówki. Wtedy jednak trójki odpalili (nie można było wcześniej? Wes i Nicolas. Był remis, 30 sec do końca i wiadomo że piłkę dostanie LeBron. I co? Ano nic, piłkę wziął Lebron, wbiegł pod kosz i rzucił game winnera. Potem piłkę wziął Lillard - też wiadomo- i co? Ano nie trafił. Jakoś się tego spodziewałem.

Myślę że absencja Aldridge'a nie jest bezpośrednim powodem ostatnich słabych występów i porażek Blazers. Cała drużyna gra cienko i wygląda, jakby trener stracił pomysł na zwycięstwa. Powinni więcej grać zmiennicy, jakoś nie grają, a drużyna i tak nie wygrywa i wygrywać nagle nie zacznie. Taki Gregg Popowich albo Georg Karl pokazaliby Stottsowi, jak powinno się prowadzić drużynę. Swoją drogą sezon regularny to zabójstwo dla zawodników. 82 mecze w 5 miesięcy? Jeśli już, to liga powinna zwolnic do 60 spotkań. No tak, ale przecież kasa... No to może niech chociaż grają od 1 października? Mecze co trzy dni oznaczają i więcej siły na odpoczynek dla zawodników, i większą ich potem koncentrację oraz poziom gry.

Co przed końcem serii wyjazdowej ? Jeśli Blazers nie wygrają z Orlando, będzie 0;5. Nie wiem, czy Portland nie powinni tankować do pozycji 7 w celu ewentualnej konfrontacji z  OKC.

5 komentarzy:

  1. pdxpl21:14

    1. Minuty dla Leonarda to czas stracony
    2. brak Clvera i Cj jest niezrozumialy
    3. Czas ograniczyc minuty starterow
    4. ograniczyc ilosc oddawanych trojek
    kazdy to wie, ale Stotts wie swoje, a to on prowadzi Blazers

    OdpowiedzUsuń
  2. Behemot22:25

    Zobaczcie co napisał amon w komentarzach, bardzo ciekawe i mało optymistyczne.
    http://www.enbiej.pl/2014/03/25/5-on-5-o-anthonym-davisie-trail-blazers-heat-i-pacers/comment-page-1/#comment-65786

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Stotts zajedzie tych graczy przed PO. Jedynie Aldridge wróci na rozgrywki posezonowe wypoczęty
    Ciekaw jestem o co walczy Stotts - na rozstawienie nie mamy już szans, wiec rozumiem, że walczymy o miejsce nr 5 i ewentualny match-up z Rockets? Czy Clippers jako przeciwnicy ,w przypadku zajęcia 6-ego miejsca, byliby taką róznicą dla nas?
    Nie chcę krakać, ale to się może źle skończyć i za kilka tygodni będziemy siebie wzajemnie cytować i pisać "A nie mówiłem..."

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniu10:49

    Teraz to niestety zaczyna się bój o miejsce w ósemce...

    OdpowiedzUsuń