1 listopada 2015

Długa droga przed Blazers

Suns (2-1) @ Blazers (1-2) 101-90

Długa droga przed Blazers jawi się jeszcze w przebudowie drużyny. To, co mamy teraz, ten nie najgorszy zaciąg z tegorocznego off-season, nie wystarczy na wygrywanie dużej ilości meczy, z tego powodu, że nasz team jest niezbilansowany. Obwód (przynajmniej w ataku) funkcjonuje nieźle, choć gdy nie będzie trafiał jak natchniony, mecze będziemy przegrywać. Bo nie mamy w drużynie wartościowych wysokich.


Jeśli zawodnik mierzący 215 cm i wychodzący w twojej pierwszej piątce ma 1  - słownie - jedną zbiórkę w meczu, to wiedz, że masz problem. Jeśli jego zmiennik przez o połowę krótszy czas gry ma tych zbiórek 11, a w decydującej partii meczu siada na ławce, ustępując miejsca tamtemu, to wiedz, że masz problem z trenerem swojej drużyny. Jeśli ten zmiennik dodatkowo nie ma rzutu, to problem się pogłębia. A gdy dodasz do tego fakt, że twój kolejny wysoki ma 19 lat i niewiele umie, a tamten stary już w ogóle nie gra, to masz materiał na artykuł.

To może być frustrujące dla starych wyjadaczy, oglądających i piszących fanów PTB, ale widocznie tak musi być no i nikt nie mówił, że będzie lekko. Przegraliśmy kolejny mecz z Suns i trudno, nic się nie stało. Nie skupiamy się na razie tak bardzo na samych wynikach ani nawet przebiegach rywalizacji w poszczególnych meczach, ale na próbie wyłapania dobrych i złych stron nowych Blazers. Staramy się także dokonać oceny możliwości i rozwoju drużyny i tego, co można z niej wycisnąć. Na razie minusów jest więcej, ale nie jestem pewien, czy to wina samych graczy, czy też może kierownictwo popełniło błąd ustalając skład zespołu.

Portland - podobnie jak w pierwszym meczu z Suns - nie mieli nic do powiedzenia przeciwko drużynie, która szybciej biega, lepiej broni i lepiej zbiera, a jej trener nie musi się martwić tym, jak poukładać nowy zespół.  Mecz był nudny, a jego najciekawszym momentem była bójka Plumlee z Chandlerem . Do pewnego momentu rywalizacja była całkiem wyrównana, ale gdy na parkiet po dłuższej przerwie (niektórzy mieli nadzieję, że już nie wróci) wybiegł Meyers Leonard, goście szybko uzyskali około 10 punktową przewagę, której nie oddali do końca. Wcześniej Terry Stotts zaskoczył, grając w pewnym ustawieniu small ballem (może czyta nasz blog?). Najlepiej Blazers wyglądali, gdy na parkiecie jako wysoki przebywał Plumlee (lub za niego Davis) na centrze, a Aminu grał jako stretch four. Wtedy niski line up grał szybciej, składniej i skuteczniej, a wynik z minus 8 w ciągu paru minut zmienił się w plus 4. Co z tego, skoro potem trener wrócił do swego wyjściowego ustawienia i wszystko wróciło do normy. Ale brawa dla trenera, że szuka. Statystycy i doradcy szybko wychwycą ten moment po zakończeniu spotkania.

Nie chcemy za bardzo pastwić się nad przystojnym Meyersem, ale generalnie to ustawienie Plumlee-Leonard razem za bardzo nie funkcjonuje, pomimo tego, że teoretycznie mają zupełnie inne zadania. Wyglądają jednak tak podobnie, stojąc obok siebie, że to nie może się udać. A zatem szukaj dalej, mr. Stotts.

Mamy w składzie zawodnika, który krążąc pod koszem podczas walki o zbiórki jest bestią. Nazywa się Ed Davis i widać, że jeszcze trener nie znalazł dla niego właściwego miejsca na boisku. Mógłby grać jako podstawowy PF, bo dobrze zbiera, zastawia, stawia zasłony (brawo!) i blokuje. Jednak pomysł na drużynę jest inny. Zawodnik z nr 11 na koszulce ma rozciągać strefę podkoszową, żeby obwodowi mogli szturmować kosz. Tego szturmu na razie jakoś nie widać i jeden mecz, który wygraliśmy, oparty był na wysokiej skuteczności rzutów z dystansu. Może center? Trochę za niski (208 cm), no i jak by to wyglądało przy znacznie wyższym zawodniku grającym na poz. nr 4? Nie wypada. A może Davis powinien grać wyjściowego silnego skrzydłowego, a stretch Meyers na pozycji nr 5?

A tak na poważnie, to pierwsze, co się rzuca w oczy, to to, że nasi podstawowi wysocy nie są ani tytanami deski, ani nie umieją porządnie stawiać zasłon. Przestałem już liczyć nieudane akcje pick&roll z tego powodu albo zastopowanie rozgrywającego przez obrońcę.  Nie są też mistrzami bloku. To, co mają, to wzrost i rzut. Choć ten rzut też nie za wiele nam daje. Leonard na razie nie trafia i nigdy nie będzie Currym, powiedzmy to sobie otwarcie. Plumlee z kolei trafia spod kosza, ale oddaje bardzo mało rzutów. Ofensywa Portland nie jest na ten aspekt (punkty centra) w ogóle nastawiona, w co można uwierzyć, zważywszy, że w zeszłym roku na tej pozycji grał Robin Lopez, mając obok siebie Aldridge'a.

Plumlee nie jest z kolei żadnym rim protectorem, ani za bardzo nie zbiera, ani nie stawia skutecznych zasłon, poza tym strasznie pudłuje osobiste. Obydwu wysokim brakuje siły i masy mięśniowej, a może i instynktu, by walczyć o dużą ilość zbiórek. Tutaj w plany drużyny wkradł się chyba mały błąd. Jeśli bowiem Blazers mają być ofensywnie nastawieni na atak obwodu, to wiadomo, że  - po pierwsze potrzebna jest walka na tablicy atakowanej o zbiórki i dobitki, gdy nie wszystko będzie wchodzić, a po drugie - potrzebna jest pewna i szybka zbiórka na własnej tablicy, by uruchomić szybki atak. Ma to Ed Davis, który na razie najlepiej wygląda przy zasłonach oraz na desce. On jednak z tego całego rosteru, który teraz gra, jest najbardziej doświadczony - 26 lat i 6 sezon w NBA. No i nie ma rzutu - a może jeszcze się nie odważył?

O rozwoju Vonleha ciężko na razie coś więcej powiedzieć, bo gra za mało i jak na razie raczej stara się oswajać w meczach, gdzie dostanie może około 10 minut gry. Kaman nie gra, i chyba raczej sztab Blazers nie będzie na niego stawiać, bo przecież chodzi o rozwój drużyny, a Chris lepszy już nie będzie. I nawet brodę stracił... Z kolei Cliff Alexander na razie poza składem. Niscy skrzydłowi grali do tej pory w zasadzie dobrze i na miarę swoich możliwości i wszyscy mają potencjał. No i Allen Crabbe wywędrował na poz. nr 2 i od razu (przynajmniej na głowie) upodabnia się do Jamesa Hardena, a to chyba dobrze znaczy :)...

Następny mecz w poniedziałek w Minnesocie i zobaczymy pojedynek - młodzi kontra ci bardziej uzdolnieni młodzi. Jak obstawiacie ;) ? Zapraszam wszystkich maniaków RipCity...




12 komentarzy:

  1. początek sezonu :) Będzie lepiej

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy11:13

    Tak jak już wcześniej pisałem, Terry Stotts jest czosnkiem :-).
    Manson może zacząć zostawać po treningu i zacząć napierd... rzuty osobiste.
    Jak można być tak niewytrenowaną łajzą w tym elemencie? No poprostu nie wiem.
    Jak gracz który oddaje tysiace rzutów tygodniowo, ma problem ze skutecznością osobistych na poziomie min 40%?????

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy11:25

      Jak długo jeszcze Cliff Alexander będzie niedostępny? Jakaś kontuzja czy coś?
      Czekam z niecierpliwością na niego pod koszem!
      Poza tym mam przeczucie, że to mega talent i mocno wystrzeli.

      Usuń
    2. Anonimowy11:55

      tam jest jakaś dziwna sprawa bo niby wrócił do indywidualnych treningów ale jest jeszcze obawa ze to kolano będzie do operacji.. Możemy na niego długo poczekać ;(

      Usuń
    3. Behemot12:14

      Dokładnie. Ma rozerwaną chrząstkę i albo będzie z tym póki co grał (podobno nie odczuwa bólu), albo zrobią operację gdyby kolano zaczęło np. puchnąć po treningach. Niedługo ma się wyjaśnić.

      Usuń
    4. Anonimowy15:42

      No to dziękuje. Niech ucieka z operacją daleko od sztabu Blazers :-).
      Jesteśmy mistrzami w leczeniu tego rodzaju kontuzji. (see. Greg Oden, Brandon Roy).

      Usuń
  3. Behemot18:12

    Dobrze, że nie jesteś GM'em Blazers ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy20:41

    na mniej profesjonalnym blogu też smutek zapanował:

    http://www.wodaiogien.com/#!portland-trailblazers/kn4m2

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma co sie smucic... Ten zespół został skonstruowany nie po to by wygrywać choćby 40% meczy, ale po to by tanim kosztem wykreowac pozytecznych zawodników w przyszłości.....M. Leonard nie powinien narazie byc starterem.Na plus : Aminou, Harkles, Davies, CJ....( który powinien wchodzic z ławki )Lillard narazie nie jest liderem, sam tego wózka nie uciągnie....Jak duża robote przez ostanie 2 lata wykonywał Robin Lopez. Niezle zbierał, ale 2 razy tyle zastawił....Brak tego typu centra - o to mozna miec pretensje do Oshleya, co by szkodziło wydac chocby 10 baniek wiecej. Trzeba wpuszczac czesciej Vonleha, bo to talent czystej wody.

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie skończył się mecz z Timberwolves... Wiecie dlaczego wygraliśmy? Bo trener skreślił w crunch time zawodnika z nr 11 na koszulce. Hurra!!! Hurra!!! Hurra!!! Ktoś w końcu pomyślał....(albo czyta nasz blog -:). By the way - świetny mecz Lillarda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy10:49

      myślisz że Leonard zepsułby w trakcie ostatnich 90 sekund więcej niż Plumlee?

      Usuń
  7. No tak, Plumlee też się potrafi popisać...
    O dziwo, nawet wyglądają prawie jak bracia :)
    Nie chciałbym zestawiać ich razem bo to nie może się udać, są zbyt podobni...

    OdpowiedzUsuń