12 listopada 2015

Powrót Aldridge'a. Porażka z San Antonio Spurs


To trzecia porażka z rzędu Portland Trail Blazers i trzecia kolejna czwarta kwarta, która stety albo i nie, przegrała mecz Blazers. Na 5 minut do końca Spurs prowadzili spokojnymi 10 punktami, ale wcześniej przy tylko 7 punktach straty C.J McCollum i debiutujący Gerald Henderson jeszcze walczyli trafiając rzuty z półdystansu. Nie mogli jednak wygrać tego meczu sami. Zniknął Damian Lillard, który w pierwszych trzech kwartach zdobył 19 punktów (w całym meczu 22, 7-19 z gry), Meyers Leonard wybił po przerwie bark i nie wrócił do końca meczu - może nie wróci już w tym roku kalendarzowym - a Mason Plumlee, który nie tak do końca fatalny mecz skończył z 9 punktami i 9 zbiórkami miał dwa "goaltendings" w dwie minuty czwartej kwarty, po których Spurs zdobyli pięć punktów (gdzieś tam jeszcze był faul na Manu Ginobilim). Tak się tankuje mówiliby Blazers, gdyby tankowali.

Przez całą pierwszą połowę Damian Lillard, który większość meczu grał bez paznokcia na prawym kciuku, C.J McCollum i Meyers Leonard byli atakiem Blazers. Backcourt zdobył 25 z 46 punktów zespołu, Leonard 7 punktów z 4 rzutów i to, razem z dobrą obroną, razem z niezłym Edem Davisem, który wyrywał zbiórki w ataku, trzymało Blazers w meczu. Pierwsza kwartę przegrali 24-28, drugą już 22-30 i na przerwę schodzili z 12 punktami straty. Blazers grali solidnie w obronie, ale mid-range atak Spurs, który nie rzuca za trzy i chce wygrać mistrzostwo, trafił wtedy 59% rzutów z gry i dostawał się na linię, tak jak przez cały mecz powinni robić to gracze Terry'ego Stottsa. Przez 24 minuty tylko Damian Lillard oddawał rzuty wolne (3), których - kciuk/paznokieć - nie trafiał.

Było dużo mismatchy i cross-matchy zanim ten mecz zamienił się w wolną pogoń po przerwie. Kawhi Leonard na zmianę krył C.J McColluma i Damiana Lillard, Manu Ginobili trafił 1, może 2 rzuty w izolacji z Edem Davisem z boku parkietu, Tony Parker przegrywał pojedynki z C.J McCollumem. Ale 3. obrona ligi Gregga Popovicha wyjęła z tego meczu Al-Farouqa Aminu i rzuty za trzy punkty ze szczytu. Bronili w pick-and-rollu Lillarda i McColluma zupełnie odcinając ich od pull-up jumperów z "top-of-the-key". Blazers trafili co prawda 9 rzutów za 3 punkty, ale oddali ich tylko 22 - najmniej w sezonie. Backcourt Blazers miał przewagę nad obroną Spurs tylko gdy któregoś z nich krył Tony Parker.

Aminu trafił 4 z 11 rzutów i Spurs pokazali, że robienie z niego gracza z piłką, w ogóle oddawanie mu piłki jest złym pomysłem. Zmuszeni przez obronę, Blazers oddali sporo rzutów w ostatnich sekundach akcji. Mieli tylko 9 start, może 1 błąd 24 sekund - ogólnie mecz był czysty, trzymał dobre tempo - ale z 88 rzutów, aż 61 kontestowała obrona Spurs. Nie grało się lekko nawet tym, którzy potrafią zdobywać punkty w tłoku czy przez ręce.

Blazers mieli 10 zbiórek w ataku, zdobyli aż 19 punktów drugiej szansy, 16 po kontrach, ale nie potrafili punktować w ataku pozycyjnym. Ich ruch piłki szukał tylko rąk, a nie wolnych pozycji.

Po przerwie Blazers zaczęli odrabiać starty. Zrobili run 20-8 podkręcając tempo. Aminu zdobył wtedy 9 punktów trafiając 2 rzuty za 3 punkty, Lillard trafił 2 z 3 rzutów za trzy punkty, a cała drużyna zaczęła grać agresywniej i dostawać się na linię. Blazers trafili 7 z 10 rzutów wolnych i na 5 minut do końca kwarty doprowadzili do remisu 66-66.

Na to wszystko odpowiadał LaMarcus Aldridge, ale Mason Plumlee miał sekwencję życia:

Aldridge, który podzielił publiczność na tych "boo" i "dziękujemy, że byłeś z nami" zdobył 23 punkty z 18 rzutów w klasycznym dla siebie i dla Portland występie z mid-range, post-up i grą pick-and-pop z Tonym Parkerem. Tęsknisz?

W trzeciej kwarcie, zaraz po zejściu do szatni Meyersa Leonarda Terry Stotts z konieczności przeszedł w smallball. Spurs zrobili to samo i na parkiecie mieliśmy matchupy Davis-Aldridge i Henderson-Leonard. 

Gerald Henderson w swoim debiucie zdobył 12 punktów z 10 rzutów rozgrzewając się w pierwszej połowie na czwartą kwartę, kiedy trafił wszystkie 4 rzuty i próbował wyciągnąć to spotkanie. Blazers jednak nie odrobili 6 punktów starty do Spurs po trzech kwartach i z każdą kolejną minutą wyglądali gorzej. Nie potrafili wykorzystać złych powrotów do obrony Spurs, mieli tylko jeden przechwyt, nie atakowali szybkim wyprowadzaniem piłki spod własnego kosza. Grali w wolnym jak na niskie ustawienie tempie, oddając naprawdę ciężkie rzuty, nie kończąc spod obręczy. Przegrywali 10, 12 punktami, a próby doprowadzenie do crunch-time skończyły się na rzucie za trzy punkty McColluma na 3:30 do końca, bo minutę później Spurs prowadzili ju 109-99 i było po meczu. 

Mecz z Grizzlies w Memphis w piątek o 3:00

10 komentarzy:

  1. Już się martwiłem, że Henderson zablokuje minuty Crabbe;a i Harklesa tymczasem kontuzja Leonarda zmusza chyba Stottsa do pójścia w line-upy small-ballowe. Przed nami bardzo ciekawe dni, tygodnie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Behemot16:53

    Lamarcus nie przytył przypadkiem? Jakiś większy się wydaje.
    PS Ciekawe czy kontuzja Leonarda spowoduje, że będzie można go latem taniej podpisać.

    OdpowiedzUsuń
  3. to chyba to teksańskie jedzonko mamusi;) ale gra trochę więcej na środku, dzisiaj tak pare razy nas trafił. Szkoda Meyersa bo widać że odzyskiwal skuteczność, jeśli wroci w tym sezonie, to raczej nie ma co liczyc na promocyjna cenę latem. Tymczasem Cliff Aleksander ma na głowie inne problemy niż brak miejsca w 13. https://twitter.com/CAlexander/status/664839128425431040 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot17:43

      Chyba masz rację, w lecie połowa ligi będzie miała pierdyliard dolarów do wydania i pewnie ktoś zaoferuje kontrakt w okolicy tego co dostali Kanter czy Wes.
      No ale nie ma tego złego, Leonard out, czyli pewnie zobaczymy Cliffa, będzie wyższy draft pick, a Clyde wróci do pisania ;P

      Usuń
  4. Ja bym spróbował zagrać Aminou jako PF.

    OdpowiedzUsuń
  5. pewnie będą takie ustawienia, że Aminu będzie gral na 4. Pytanie, jak zacznie Stotts jutro przeciwko MEM. Chyba nie będzie kombinować i przynajmniej na pocżątku do s5 wejdzie Davis

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy19:24

    Panowie do tej pory to Cj Aminu i własnie Davis są na plus jak dla mnie w tym sezonie

    OdpowiedzUsuń
  7. dla mnie wszyscy grają lepiej niż się spodziewałem, choć nie w każdym meczu;) Nie jestem zwolennikiem dużych minut dla Hendo czy Kamana. Priorytetem jest ogrywanie młodych, a nie 5-6 zwycięstw więcej na koniec sezonu. Fascynujacy ten sezon w Portland:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sosna198221:08

    Odpowiadając na pytanie Autora - nie!! Nie tęsknimy.

    OdpowiedzUsuń
  9. WodaiOgien14:10

    krótko o nocnym meczu w Memphis

    http://www.wodaiogien.com/#!portland-trailblazers/kn4m2

    OdpowiedzUsuń