18 stycznia 2016

Martin Luther King Day dla Blazers

 
 
Blazers ( 19-25  ) @ Wizards (  19-21 ) 108:98
 
Meczem z Wizards zakończyli Blazers krótki, ale intensywny wypad na wschodnie wybrzeże. Po tym jak w piątek Damian Lillard rozstrzelał Brooklyn,  a dzień później Jahill Okafor zrobił to samo Blazers, Martin Luther Day King w Waszyngtonie miał ostatecznie przesądzić o bilansie Portland w starciu z nieplayoffowymi drużynami Wschodu.

 
Przez ostatnie 8 minut dzisiejszego spotkania Blazers trafili tylko raz. Przegrali ten fragment meczu 2:16. Na szczęście nie miało to już żadnego znaczenia, bo wcześniej, pomijając 5 minut  Marcina Gortata, wyraźnie dominowali nad nijakimi tego dnia gospodarzami. W meczu, który od połowy 3 kwarty stał się blow-outem, Terry Stotts prawie do samego końca grał podstawowym składem.
 
W odróżnieniu od spotkań z Nets oraz 76ers, w których ofensywa Blazers miała problemy ze złapaniem odpowiedniego rytmu, początek meczu z Wizards był wręcz wystrzałowy. Punktowali wszyscy ze startowej piątki. Kiedy w połowie kwarty Randy Wittman brał pierwszy time-out goście prowadzili 17:6. Potem jeszcze swoje trzy grosze dołożyli Crabbe i Leonard . Ten ostatni trójką równo z końcową syreną, zakończył bardzo dobrą dla siebie i całej ekipy kwartę otwarcia. 60 %fg, 6/9 za trzy złożyło się na 15 punktów przewagi.
 
Od początku drugiej kwarty gospodarze zaatakowali bronią, która pogrążyła ich w pierwszych 12 minutach. Beal i Dudley uderzyli trzykrotnie zza łuku, przypominając sobie, że Blazers nie są mistrzami w obronie na obwodzie. W odpowiedzi 7 punktów Geralda Hendersona i trzecia "trójka" gorącego od startu CJ McColluma. Dobra passa skończyła się wraz przeniesieniem przez duet Neal-Gortat gry bliżej kosza. W ciągu 4 minut Polak zdobył na 9 punktów,  poniewierając bezlitośnie Masonem Plumlee. Po wielu w tym fragmencie niecelnych rzutach, gracze Portland wracali do obrony w charakterystyczny dla siebie sposób, jak licealiści ze studniówki, bez przekonania,  powoli, w nie małym rozproszeniu. Niekontestowane pullupy Neala, trójka Beala i z przewagi Blazers ostały się zaledwie dwa punkty.
 
Trzecia kwarta była tą, która przesądziła o losach meczu. Blazers udało się przywrócić przebieg wydarzeń, tam gdzie czują się najlepiej , czyli na obwód. McCollum, Lillard, Leonard trafili po 2  razy, swoje dorzucili Crabbe oraz Aminu . 8 "trójek" z 80% skutecznością  powaliłoby tego dnia lepsze od Wizards ekipy. Gospodarzom nie chciało się i nie szło już nic. Pudła  słabego przez cały dzień Walla(4/17),  zbierał Vonleh. Zgasł Gortat, teraz ogrywany przez M. Plumlee. B. Beal z 16 punktami nie mógł uratować wyniku. On dopiero próbuje, po kontuzji, wejść na właściwy poziom. Po stronie Blazers w grze byli wszyscy.
 
Blazers trafili ponad połowę swoich rzutów. CJ McCollum, po  słabszym ostatnio okresie, powrócił do równowagi-25pkt w tym 6 "trójek". Swój dzień miał nie tylko Martin Luther, ale również Meyers Leonard - 4/7 za trzy  i mid-range na 18 punktów. Allen Crabbe-12 punktów, z dwoma przechwytami,  dwiema trójkami, półdystansem i w energetyzujących kontrach, które nie pozwoliły zasnąć podczas tego gasnącego z każdą minutą widowiska. Ed Davis, Mason Plumlee, Noah Vonleh harowali na tablicach i wgrali to starcie 48:35. Lillard-time nie był konieczny.
 
Do domu wracają Blazers z bilansem 2-1, w meczach z przedstawicielami wschodnich "nizin". Przed nami seria 7 meczów w Portland. Pierwszy z  nich, przeciwko Hawks, w najbliższą środę

21 komentarzy:

  1. Anonimowy04:05

    Cleveland dostaje łomot,kompromitacja.Teraz pytanie do zwolenników tankowania dla Portland,i że to jedyna droga do sukcesu w przyszłości.Cavaliers też już powinni zacząć myśleć o przyszłym drafcie?Po co mają się męczyć,skoro dostaną wpiernicz w finale od Warriors?Bo to że Golden State ich zmiecie z parkietu to pewne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwróć uwagę, że James i Irving to zawodnicy wybrani przez Cavs w trafcie i to z 1. Do tego Love jest w Cleveland tylko dzięki wyborom w drafcie (Wiggins).
      Przy okazji wczorajszego meczu trzeba przypomnieć, że Warriors też zostali zbudowani na drafcie (Green,Thompson, Curry, Ezeli, Barnes) w tym na beszczelnym tankowaniu po Barnesa.

      Usuń
    2. GSW nie zagra w finale

      Usuń
  2. Anonimowy06:20

    Jeśli nie widzisz różnicy pomiędzy Cavaliers a Blazers, to gratuluje. Po co popadasz w skrajność? Ktoś już to napisał tutaj, ja tylko powtórzę: wybór w drafcie można wymienić. Przy ogromie pieniedzy jaki czeka w lipcu na Blazers do wydania, warto mięć tez cos co mozna wymienic albo wpleść w atrakcyjny pakiet. Myśl długofalowo, a nie o wiosennym wstawaniu nad ranem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Behemot10:07

    Koledzy już wyżej napisali wszystko co trzeba. Dodam od siebie tylko, że niestety tak się pechowo zdarza, że akurat w najbliższe lato dwadzieścia kilka zespołów będzie miało górę pieniędzy do wydania. Trudno będzie więc być "wilkiem" na rynku wolnych agentów, który zresztą zachwycająco nie wygląda. "Pewnych" wyników finałów też już parę w życiu widziałem...

    OdpowiedzUsuń
  4. pdxpl10:25

    a ja myślę, że Olshey nie będzie atakował jeszcze w tym roku. po pierwsze, bo nie ma na rynku FA nikogo wartościowego (Durant poza zasięgiem), po drugie, nie po to sciagał tylu młodych żeby tak od razu z nich rezygnować. żaden z nich nie przesadził jeszcze swoja postawą o tym czy się nadaje , czy tez nie. Najwazniejszy problem, to Meyers Leonard- ile warto mu zaplacic?Reszta np. Plumlee, Vonleh, zarabiają tak mało, że glupotą byłoby ich odstawiać po roku próby. No, jest jeszcze kwestia McColluma, ale tu musiałaby się zdarzyć naprawdę ekstra oferta. Podsumowując Olshey przypilnuje tego picku w drafcie i albo go zachowa, albo przy jakiejś ciekawej propozycji może probowac nim handlować. Dzisiaj tylko 5-6 nazwisk gwarantowałoby realne wzmocnienie dyruzyny i ustawienie w roli contendera. Ale te nazwiska nigdzie się nie wybierają. Nia ma szans na błyskawiczne odzyskanie utraconej pozycji. Czeka nas dluga droga, w optymistycznym wariancie- imho 3-4letnia

    OdpowiedzUsuń
  5. o jakiej utraconej pozycji piszesz?
    nasze osiągnięcia z ostatnich 15 lat to 7 razy poza PO, 7 razy porażka w 1 rundzie i tylko dwa lata temu wygrana z Rockets i od razu klęska w drugiej rundzie z San Antonio
    taka pozycję (porażka w 1 rundzie) to i w tym roku możemy osiągnąć patrząc na poziom gry Utah i korzystny terminarz najbliższych tygodni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pdxpl16:13

      zachowanie starego składu, gwarantowało poziom co najmniej OKC, czyli pozycję zaraz za plecami SAS i GSW. Wejscie na ten level , nie jest pewne nawet zakładając ,że Olshey'owi uda się wszystko , co zaplanował.

      Usuń
    2. Anonimowy17:42

      ciekawe co ma takiego zaplanowane ? bez drugiego all stara pełną gębą będziemy wiecznie kończyli na max 1 rundzie a 5 lat Lillarada pod kontraktem u nas minie szybko.
      Jak dla mnie draft jest tylko po to aby w pakiecie z CJ spróbować pozyskać tego drugiego do pary z DL. Jak się nie uda to pozostaniemy z młodym i będziemy próbowali rozwijać dalej to co mamy chodzi nie wróże tu sukcesów choćby na 2 rundę.

      Usuń
    3. Anonimowy18:54

      CJ i DL porownałbym do Curryego i Ellisa. Dla mnie DL to taki Ellis. Jak idzie jest koncert jak nie to taki jeździec bez głowy. Co zrobili GSW i jak to się skończyło to wiemy. Nie mowie że CJ to Curry i pewnie nigdy nie będzie ale to wokół niego budowałbym ekipę jeżeli bliźniaków trzeba rozdzielić. Wcale nie jestem tego pewien. Była druzyna ktora majac dwóch świetnych małych guardow i rzeszę pomocników dwa razy z rzędu wygrała misia i nawet MJ miał z nimi kłopot

      Usuń
    4. Ale macie wiarę w te obecna drużynę....

      Przypominam iż CJ to jeszcze rok temu o tej porze pokazywał się jak totalna łamaga

      Crabbe to doprowadzal wszystkich do rozpaczy a Leonard jak wchodził można było stosować taktykę gramy w 4

      Ci goście się mega rozwijają i kto mnie zapewni ze za rok GSW nie będzie nas prosić o wymianę kura za CJ

      Taki Vonleh. Totalny piach. Ale ogarnąl się w obronie dodatkowo zaczyna przypominać sobie ze ma technikę i robi ciekawe zagrywki pod siebie. Na razie mało ale za 2 lata może to być gość pełna para do S5

      Jedynie Hydraulik chociaż kręci DD to jakoś nie widzę aby miał być pierwsza opcja na centre ale bierzemy lepszego Lopeza lub kogoś pokroju Okafora i jak wszyscy będą robić postęp to daje nam większe szanse w 2 rundzie niż za czasów "zawsze tu będę grać" LMA

      Usuń
    5. Sorry ale Crabbe i Leonard nigdy nie będą starterami na PO. Tak samo CJ nie będzie liderem takiego zespołu.

      Usuń
    6. pdxpl21:20

      sorry, był Sefolosha starterem PO, może być i Crabbe;) A co do liderowania, to jest to sprawa bardziej skomplikowana. nie wystaczy być swietnym graczem, trzeba mieć jeszcze to coś. czyt. np James Harden. Gracz świetny,a HOUston jak stali w miejscu, tak stoją.

      Usuń
    7. Mathews tez miał nie być jak dobrze pamietam

      Usuń
    8. Behemot08:43

      Zgadzam się w pełni z Lucero. Chłopaki pięknie się rozwijają.

      Usuń
    9. Dostali minuty to i statystyki poszły w górę. Chwiałbym byście mieli rację.

      Usuń
    10. pdxpl17:18

      Crabbe, Leonard, Davis, Vonleh robią nawet więcej dobrego niż wskazywałby na to ich statystyki

      Usuń
    11. OK ale czy to jest materiał na S5 czy raczej max solidne uzupełnienie składu.

      Usuń
  6. Wole Krabika niż Duranta

    Walczymy czym jest. Jedno wzmocnienie i mamy fajna ekipke

    OdpowiedzUsuń
  7. Sosna198222:38

    W tym momencie musimy się budować przez draft i transfery młodych talentow.
    W poprzednie lato Dallas budowało ekipę wokół Dirka i owszem wydadzą kupę szmalu na starych dziadków, wejdą do PO i co im po tym? Pewnie sam Cuban nie wierzy w tytuł.
    Musimy myśleć długofalowe jak Warriors kilka lat temu. Szkolić młodych, wybierać dobrze z naborów (nasz GM ma dobrą reke) a na transfery przyjdzie pora później. Tak jak GSW z czasem dobrali Iggiego i Boguta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy23:16

    Draft niczego nie gwarantuje bez racjonalnej i mądrej polityki kadrowej.Przykład Minnesoty,oni budują się poprzez drafty o dekady,co roku wzmacniają się wielkim talentem z draftu i efekt jest tego taki,że mają co roku problem w osiągnięciu 25 zwycięstw w sezonie regularnym,o play-off nawet się nie ocierając.Mając co roku takich graczy z draftu (kolejność rok/po roku))jak Corey Brewer (nr.7), Kevin Love(nr.5),Jonny Flynn(nr.6),Wesley Johnson (nr.4),Derrick Williams (nr.2),Ricky Rubio (nr.5),i tankując co roku nigdy nie dorobili się nawet namiastki klasowej drużyny.Samo głupie tankowanie niczego nie gwarantuje,postęp na przestrzeni kliku lat?Tak,ale tylko jeżeli mamy do czynienia z zawodnikiem pokroju LeBrona Jamesa.Portland nie powinno mieć wpisanego w swoje DNA przegrywania na zamówienie,jako strategię w budowaniu swojej przyszłości.Mam w dupie oglądanie cały sezon przegrywającej drużyny,dla kilku chwil emocji podczas jednego wieczoru,ojjj mamy nr.1 draftu,mamy Grega Odena....

    OdpowiedzUsuń