9 lutego 2016

Długi, wyrównany, zwycięski bój w Memphis


Blazers (26-27) @ Grizzlies ( 30-22) 112:106 OT

Zach Randolph przeciwko Blazers zawsze się stara. W tym sezonie już dwukrotnie poprowadził Grizzlies do zwycięstwa nad ekipą, w której stawiał pierwsze, nieporadne kroki w NBA. Dzisiaj nie było inaczej, wobec kontuzji Marca Gasola zawłaszczył całą przestrzeń podkoszową, zdobywając 26 punktów i 9 zbiórek. Ale tego dnia , to było za mało na Portland. W tym długim, niesamowicie wyrównanym boju Z-Bo i reszta padli martwi w dogrywce. To było jak 53-minutowy crunch-time, w którym żadnej z ekip nie udało się odskoczyć na więcej niż 6 punktów. Wynik zmieniał się częściej niż pewnemu ministrowi wersje przyczyn pewnej katastrofy lotniczej.
Ostatnie przedmeczowe krotochwile. Potem zaczęła się wojna


 
Terry Stotts wypuścił w pierwszej piątce Meyersa Leonarda. Ten  w 41 sekundzie gry trafił za trzy, by przez pozostałe 12 minut swego pobytu na parkiecie nie zrobić już nic więcej, co mogłoby utkwić w pamięci potomnych.  Marc Gasol zrobił na Leonardzie 11 punktów, przytulił Meyersa i z kontuzjowaną stopą udał się do szatni. Dla wyrównania szans Stotts posadził swego power-forward na ławce. Gra przeniosła się do  small- ball'owego  rejestru. CJ McCollum zaczął od 4 pudeł i dwóch przytomnych asyst do Plumlee i Aminu. Lillard nie mylił się prawie w ogóle. Allen Crabbe za dwukrotną kradzież nagrodzony 4 łatwymi punktami . I zapewne skończyło by się remisem, gdyby nie buzzer  Greena.
 
W drugiej kwarcie McCollum zasygnalizował, że będzie jeszcze tego dnia aktywny. Dwa kolejne zmyślne passy do Davisa i Aminu, floater oraz "trójka". Trochę gorzej było w obronie, którą Conley robił na 13 punktów z rzędu, przerwane może jakimś jump-shotem Randolpha. Lillard nie spał: akcja 3+1 oraz przepiękny steal na swoim vis-a vis, dały dwupunktowe prowadzenia i zapowiedź wielu emocji po przerwie.
 
Emocje były. Cieszyli się fani Memphis kiedy Randolph w swojej blazersfobii kończył Plumlee na 8:0, by następnie z podobna skutecznością rozwałkowywać Davisa. Portland mieli za to dwie trójki Lillarda, zadziwiająco skuteczne drive'y Harklessa, coraz bardziej   efektywny mid-range Hendersona oraz Crabbe'a w wersji  2+1. I zapewne skończyło by się minimalnym prowadzeniem Blazers, gdyby nie buzzer- tym razem- Chalmersa.

Damian Lillard  przez pierwsze 36 minut zdobył 28 punktów. W czwartej kwarcie trafił tylko raz, odpalając bez opamiętania te swoje "stupi-d-eep three". Do akcji wkroczyli inni. Milczący do tej pory McCollum zaczął nagle trafiać floatery, fadeaway'e i jumpery. Henderson i Crabbe nie przestawali mordować Grizzlies z półdystansu. Na 20 sekund przed końcem, Lillard w swojej  ostatniej, tego wieczoru, dobrej akcji, wyprowadził Blazers na jednopunktowe prowadzenie, w odpowiedzi szybkie punkty Conley'a. Ostatni ruch miał należeć do Portland, ale  Lillard przestrzelił step-backa, a Davis nie zdołał dobić skaczącej po obręczy piłki. Na szczęście Henderson zatrzymał faulem szarżującego Allena, który wykorzystał tylko jeden rzut osobisty. Blazers dostali drugie życie, które tym razem wykorzystali. Lillard ponownie spudłował, ale goldfinger Crabbe załatwił Blazers trzecią w tym sezonie dogrywkę

Dwie poprzednie zostały przegrane, ale tego dnia w Memphis CJ McCollum grał lepiej z każdą upływającą minutą, a Ed Davis powstrzymał w końcu Z-Bo.  Gospodarze mieli jeszcze swoje szanse, ale Allen i Green w jednej akcji zmarnowali dwie piłki meczowe.

"Bliźniacy" podzielili się obowiązkami w tym meczu. 33 punkty Lillarda wypracowane w większości w pierwszej fazie meczu, nie pozwoliły uciec Conley'owi i Randolphowi. 12 z 21 punktów McColluma, dobiło- w czwartej kwarcie i dogrywce, jakoś szczególnie markotną tego wieczoru, publikę w Memphis( prawie każdy gwizdek sędziów wywoływał buuuuczenie i gwizdy na trybunach). Wpływ El-Ninio? Nie ważne. Gerald Henderson coraz skuteczniej wypełnia okresy rzutowej zapaści "bliźniaków". Allen Crabbe, ze swoimi długimi, szybkimi łapskami, okazuje się  brakującym ogniwem w obwodowej obronie Portland. Moe Harkless odnalazł swoją rolę   w dzisiejszych  small-ballowych szachach. Nie Leonard, nie Plumlee, a Ed Davis znalazł sposób na Z-Bo, zamykając mu w dogrywce drogę do barci kosza. Terry Stotts wygrał time-outy z Dave'em Joergerem. Portland Trail Blazers ustali wymianę ciosów, i po długim, wyniszczającym boju położyli Grizzlies na deski. To 7 wygrana w ostatnich 8 meczach . Już 26. w tym sezonie. W środę z Houston mecz o playoffy. Potem przerwa na All Stupid  Star Game. Będzie czas, aby jeszcze  raz to przemyśleć, czy my naprawdę tego chcemy?;)

 
Ps Wygrana tak cieszy, że można League Pass'owi darować wycięcie z relacji 109 i 110 punktu dla Blazers:)
 
.

18 komentarzy:

  1. Henderson Ty moj cukiereczku! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. K**** dalej nie ma LP akcji od 108-106 na 110-106 a widze po relacji ze sporo sie dzialo

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie było normalnie, a oglądałem przed 9 rano

    OdpowiedzUsuń
  4. O dzięki- nie zauwazylem ze Wy tutaj poczestowaliscie tym, czego nie ma na LP. Ech moze to i dobrze- zawal mialbym gwarantowany :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Behemot14:10

    No i fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Behemot18:53

    Jakieś typy kto mógłby chcieć Hendersona i co można by uzyskać w zamian? Myślałem o CLE i ich picku w I rundzie, ale go już nie mają. Chyba, że z 2017, po sezonie wkurzony Lebron odchodzi i mamy top10 ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. pdxpl19:16

    OKC mogłaby się zainteresować ,ale oni też nie maja picku w 2016, może jakaś trojstronna wymiana. drugorundowy pick, to w tej chwili trochę za mało za Hendo. Ja czekam co zrobi Ainge, z taka ilością pickow powinien wykonać jakiś ruch, który może uruchomić lawine wymian.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy21:51

    Przy okazji transmisji dowiedzieliśmy się, że Plumlee pochodzi z Warszawy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy23:45

    Halo, co Wy za bzdury piszecie. Jakie picki za Hendersona? Co to jest pick? Takie coś to za myersa...a nie za Kobe Hendersona. Uratuje nam tyłek nie raz. Za picka to można nic nie znaczących graczy posłać, a nie Hendo....

    Karol ptb

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy07:10

      W lecie odejdzie za darmo. Tak wolisz?

      Usuń
  10. pdxpl07:23

    mam nadzieję, że paru GM-ow w tej lidze podjarało się Hendo tak jak ty i ktoś się jednak na niego skusi;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy07:50

    A to przepraszam Panowie! Pod wpływem emocji i wielu szklanek whisky na Warszawskim Powiślu, rozmarzylem się i myslalem, że mamy Hendo co najmniej na 2 lata podpisanego....

    Karol ptb

    OdpowiedzUsuń
  12. Heh, skoro Marc Gasol się połamał... Houston ssie, Dallas w końcu poprzewracają się o swoje siwe brody.... Jaki ten zachód zrobił się słaby :-)

    Z Hendersonem sprawa się skomplikowała. Jeżeli faktycznie mamy grać w PO, a wszystko zależy od nas i obecnie wiele wskazuje na to, że wolne są miejsca 5-8, to powinniśmy go zostawić, powalczyć, zawsze to wabik na wolnych. Tyle, że my do końca deadline niewiele nowego o naszej sytuacji będziemy wiedzieć. Ciężka sprawa. Czekamy na lawinę bostońską... i się zabaczy

    OdpowiedzUsuń
  13. Na forach Blazers to jest widze ostra dyskusja w temacie Hendersona- wiekszosc chce aby zostal

    Ciekawe czy cos bedziemy dzialac, szkoda mi troche ze nie sposob poogladac Alexandra

    OdpowiedzUsuń
  14. pdxpl13:04

    tez trochę załuję, ale jako niewydraftowany rookie nie może narzekac;) A Hendo to tylko blokuje rozwój Montero...

    OdpowiedzUsuń
  15. Behemot22:12

    Ktoś tu szuka elitarnego defensywnego centra? Larry Sanders chce wrócić do NBA.

    OdpowiedzUsuń
  16. nie wiem jak Wy, ale ja jestem w siódmym niebie:
    http://www.wodaiogien.com/#!portland-trailblazers/kn4m2

    OdpowiedzUsuń