14 kwietnia 2016

Ostatni mecz w sezonie zasadniczym


Denver (33-49) @ Portland (44-38) 99-107


Ostatni mecz w sezonie zasadniczym nie przyniósł spodziewanych emocji, a to z powodu wcześniejszej porażki Dallas u siebie z rezerwami San Antonio, co oznaczało dla nas pewne miejsce nr 5 na zachodzie oraz wymarzoną (?) pierwszą rundę z LAC. Dlaczego Dallas przegrali, tego nie wiemy, może są tak słabi, a może nie wierzyli w Memphis ani Denver. Tak czy inaczej zawodnicy Portland mieli ten wynik w głowach, co nie przełożyło się na większą intensywność gry. W takiej sytuacji Blazersi zagrali dla kibiców. A Damian Lillard miał okazję pobić kilka rekordów.

Początek meczu wyrównany pokazał nieco chaosu w poczynaniach obu drużyn. Nam nie siedział rzut dystansowy, co oznaczało punkty dla Damiana i CJ jedynie po penetracjach. Denver pokazało przewagę podkoszowych, gdzie Nurkić i Jokić, a później także Manimal zbili nas na deskach 53:45. O ile w sezonie zasadniczym patrzenie na liczbę zbiórek może nie mieć tak oczywistego przełożenia na wynik meczu, to w play-off, gdzie z powodu o wiele mocniejszej obrony przez 48 minut spotkania wiele rzutów nie wpada, ma to znaczenie kluczowe. A zatem Plumlee, Davis i Vonleh - do kriokomory i regeneracja. Przyda się na DeAndre Jordana.

Do przerwy równo, a zaraz po rozpoczęciu III kwarty Lillard zdobył swoje punkty, co oznaczało pobicie rekordu organizacji w liczbie  rzuconych trójek. 828 po czterech sezonach? Szybko. Czy ktoś go pobije?
Wtedy też TrailBlazers uzyskali przy aplauzie publiki dużą przewagę, której nie oddali do końca. W Denver dobre akcje stratami przeplatał Mudiay, a Jokić i Nurkić pokazali na razie tylko duży potencjał. Nam brakowało skutecznych akcji pick&roll kończonych lay-upem lub wsadem przez wysokich, a cieniem samego siebie z poprzednich występów był Harkless. Za to dobrze wypadł po raz kolejny Crabbe i ja bym tego zawodnika w drużynie zatrzymał. Nie grał Henderson, lekko kontuzjowany albo przemęczony.

Od początku IV kwarty to w zasadzie długotrwały garbage time, a tym razem Terry nie bał się dać długich minut Robertsowi, Connaughtonowi i Montero. I dobrze, bo zwłaszcza ci dwaj pierwsi zaprezentowali się bardzo dobrze. Liderzy nie musieli już wracać, bo zmiennicy utrzymali przewagę, a zresztą Denver nie zależało no zwycięstwie. Mecz skończył się na przyjacielskich wymianach uścisków, a Barton chyba tam szeptał do naszych "trzymamy za was kciuki przeciwko Clippers".

Damian Lillard został liderem trójek PTB ever, pierwszym zawodnikiem, który w jednym sezonie osiągnął Top 10 w punktach i asystach, a razem z McCollumen zostali pierwszą parą graczy PTB, którzy w jednym sezonie zdobywali ponad 20 pkt na mecz. Można powiedzieć, że Neil Olshey triumfował, przekonując właściciela, żeby nadal trzymał go na stołku GM. Czy przekonał go już do tego, żeby za rok pchnąć drużynę do przodu.? Zobaczymy.

Teraz wszystkim życzę spokojnych snów, bo w niedzielę zaczynamy zarywać nocki. Do zobaczenia w play-off!


9 komentarzy:

  1. Sosna198208:51

    Obstawiam że pogonimy Clippers 4:3

    OdpowiedzUsuń
  2. Obstawiam 4:2 dla nas oczywiście

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest troche czasu to mozecie rozliczac :)

    http://blazerspl.blogspot.com/2015/10/blazers-clippers-109115-trafiliscie.html#comment-form

    Myslalem ze stawialem na wiecej wygranych niz 38 :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy14:39

    4-3 dla POR.
    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
  5. Sosna198215:23

    Czy ta ustawka na wspolne ogladanie play offs jest aktualne?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się pisze na 100%

    OdpowiedzUsuń
  7. Behemot17:24

    Ja też, najlepiej chyba na 3 mecz, bo to zdaje się sobota będzie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy09:08

    Ja mam w ten dzień ślub (sb). Ale na kolejne jestem chętny :-)

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
  9. Sosna198213:55

    Trzeba się umówić na jeden z pierwszych czterech meczy rywalizacji. Nie ma co ryzykować z meczami 5,6 i 7. Co będzie jak ich pojedziemy 4 - 0?

    OdpowiedzUsuń