26 października 2016

Zaczynamy!


 

Z ogromnymi nadziejami wkraczają TrailBlazers oraz ich fani w ten sezon. Wszyscy wiemy mniej więcej, dlaczego. Nadspodziewanie dobry zeszłoroczny sezon, ogromne pieniądze wydane tego lata na kontrakty, rosnąca pozycja Lillarda jako lidera i zapowiedzi walki o wysokie cele. Do tego dodajmy magię własnej hali, osłabionego kadrowo rywala i gospodarze do pierwszego meczu przystępowali w roli faworyta. Pierwsze pytanie, jakie można było postawić - w jakim składzie wyjdą TrailBlazers na ten mecz? Obyło się bez niespodzianek i zagrali w tym zestawieniu, w którym tak udanie zaprezentowali się w ubiegłorocznych play-off. Lillard-McCollum-Harkless-Aminu-Plumlee. Oznaczało to brak rewolucji w składzie oraz trenerskie próby wpasowania nowych graczy dokładnie w ten sam system co w roku ubiegłym. Jak to wyglądało w praktyce? Portland mecz wygrali, choć dopiero po zaciętej końcówce. Zobaczyliśmy kilka ciekawych i zaskakujących indywidualnych występów. Ale po kolei.

Początek to znakomite akcje w ataku obu drużyn. Gospodarze grali swoja grę z poprzedniego sezonu, z ball movement, płynnym przemieszczaniem się graczy po zasłonach na z góry upatrzone pozycje i szybkim przenoszeniu piłki. Jazz z kolei zaliczyli początek na świetnej skuteczności - 5/5 z gry i 6/6 z linii i Stotts zmuszony był wziąć czas, bo przewaga niebezpiecznie rosła. Portland grali pick&rolle z Plumleem, który raz ładnie skończył wsadem z naskoku. Raz, bo ani nie trafiał z półdystansu, ani lay-upów, a zresztą złapał szybkie faule i przy absencji Ezelego trener zmuszony był ratować się Leonardem. Przynajmniej tak to sobie wymyślił, bo to co zobaczyliśmy w wykonaniu zawodnika nr 11 to był skecz. Leonard zapominał, że w koszykówce istnieje błąd trzech sekund, nie wiedział, jak się ustawić, gubił krycie i nic nie trafił. Meyers najlepszy jest wtedy, gdy z ławki puentuje celne trafienia swych kolegów.

Jeżeli pomysłem na jego zakontraktowanie miało być granie stretch, to - proszę bardzo - jest Noah Vonleh. Wysoki Blazers zmienił się nie do poznania - warkoczyki, opaska - i obecnie wygląda trochę jak nowe wcielenie Allana Iversona. Jeśli ma w kosza osiągnąć taki poziom, czemu nie? Dzisiaj pokazał talent i po prostu zaskoczył wszystkich, całą halę, nowych komentatorów i niniejszym piszącego swym występem. Przecieraliśmy zaspane oczy - Vonleh stał twardo na nogach, trafiał jumpery z dalekiego półdystansu jak Aldridge, a nawet sieknął trójkę - 5/5 z gry i 11 pkt w 16 minut gry. Noah Vonleh ćwiczył rzuty - to widać. 

Lillard przed sezonem zapowiedział walkę o tytuł MVP (co potwierdził - może nieco dżentelmeńsko Steve Kerr) i dzisiaj pokazał, że to nie przechwałki. Jedyny zawodnik w lidze z literą, a nie numerem na koszulce odpalił na 39 pkt, 9 zbiórek i 6 asyst. Gdzie jest Westbrook?
Damian przede wszystkim zaimponował przemyślanymi wyborami - rzucał z dystansu przy dużej ilości wolnego miejsca, a nie przez ręce, penetrował strefę podkoszową po serii zasłon i wyciągnięciu obrońcy na obwód. Ładnie wyglądały wjazdy po ścięciu i piłce od wysokiego stojącego na szczycie. Wiemy, że umie to Plumlee. Szkoda że dziś nie pograł przez faule. Damian łatwo znajdował przestrzeń pod koszem, będąc dla obrońców za szybki do upilnowania, a szkło w takich przypadkach jest jego sprzymierzeńcem. 

Ed Davis - po raz kolejny pokazał, jak się walczy pod koszem. Zasłony, zbiórki, dobitki - wszystko to widzieliśmy rok temu. Szczegolnie zachwycił jego spin move, gdzie wkręcił w parkiet Diawa. Wysoki miał najlepszy w drużynie bilans plus/minus i Stotts powinien mieć już odpowiedź, kogo upchnąć pod koszem, gdy Plumlee musi zejść na ławkę. Gdy  wróci Ezeli, ten ból głowy pewnie wróci.

No właśnie, bo ból to my chyba mamy wszyscy, jak patrzymy na rotację na obwodzie. Biedny Evan Turner nie bardzo się w tym wszystkim odnajduje. Ni to ball handler, ni strzelec, ni obrońca, ni skrzydłowy - trochę takie nowe wcielenie Nica Batuma. Choć trzeba przyznać, że talent do znajdowania ostatnich podań posiada, bronić też umie, to rzut mu kompletnie nie siedział.  A poza tym wyglądało momentami tak trochę, jakby wpadali na siebie z  Krabem i CJ-em. No cóż, miejmy nadzieję, pierwsze koty za Oregon.

Świetnie strzelecko wypadł Crabbe, skuteczny także był McCollum, którzy trafili kilka ważnych trójek. Rzuty Lillarda i jego penetracje spowodowały, że crunch time padł łupem gospodarzy. Jeszcze wcześniej denerwowaliśmy się, bo kompletnie przespana trzecia kwarta i festiwal strzelecki Iso Joe doprowadził do znacznej przewagi gości. Zwłaszcza mogła irytować nieumiejętność w obronie przeciwstawienia się prostej gry gości - wszystkie piłki do Johnsona na skrzydło na izolację i każdy rzut znajdował drogę do kosza. Może trzeba było próbować podwajania? W pierwszej połowie świetni byli Hill i Hood, druga połowa to popis Iso Joe. Na szczęście naszym sprzymierzeńcem był Boris Diaw. Zmiennicy Jazz także dali się mocno zdominować ławce gospodarzy. 

Już w pierwszym meczu wyszło, że warto mieć głębię składu. Taki Crabbe z ławki chyba jednak wart jest wydanych pieniędzy. Żałować można było, że przy odpoczynku Lillarda za piłką nie pomykał Napier. Jednak to rozegranie McColluma pozostawia nieco do życzenia i widać spadek jakości organizacji gry w ataku. Może Stotts bardziej odważnie powinien wprowadzać Napiera chociaż na te 15 minut, albo też przekierować Turnera do klepania Spaldingiem? Sezon jest długi i czasu na eksperymenty nie powinno zabraknąć.

Na razie cieszymy się z pierwszego meczu i pierwszego zwycięstwa. Widać, że Jazz mają potencjał, choć ja nie rozumiem tych wszystkich, którzy stawiają ich nad Blazers. Walka w dywizji będzie zacięta. Pomimo oddania Duranta Oklahoma ma wystarczająco dużo talentu, by znaleźć się w playoff (Westbrook, Oladipo, Adams), a Minnesota pod wodzą Thibodeau będzie atakować salony. Będzie się działo, na co najlepszym przykładem jest wynik meczu w Oakland - 129-100 dla SAS. Następny mecz gramy z Clippers i tam dopiero będą podteksty. Czuję, że poleje się krew. Go Blazers!


12 komentarzy:

  1. Anonimowy09:13

    Panowie, od razu uprzedam, że w tym sezonie będę marudził i narzekał na Myersa (nihil novi) i Plumlee. Ale cienias z niego straszny :-). Czekam na czarnego Ezeliego.

    Gdyby nie Lillard, to bysmy przegrali z osłabionymi Jazz u siebie.

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
  2. Behemot09:21

    McCollum miał bardzo ważny moment w samej końcówce, 5 pkt z rzędu w kluczowym momencie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby nie Vonley też byśmy przegrali

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy12:28

      Jak to jest, że ogier Plumlee ma 1 zbiórkę, a Lillard 9 ?
      Karol PTB

      Usuń
  4. To samo chcialem napisas apropo nowego LMA. Juz mam dosc nerwow w tym sezonie

    OdpowiedzUsuń
  5. Behemot15:35

    Turner znowu nie trafiał, ale w obronie był świetny. Wielkie wrażenie zrobił na mnie Exum, był taki moment, że chyba 6-7 posiadań na nim nie było punktów, m. in. CJ miał z nim bardzo duże problemy.

    OdpowiedzUsuń
  6. pdxpl17:16

    ostatnie 4 minuty Jazz zdobyli 2pkt, z osobistych Hooda. Obrona przyszla w najlepszym momencie meczu. Zobaczcie co robi Crabbe, a potem Mo z Hillem, Cj z Hoodem i jeszcze potrojenie na Iso Jo. Wygraliśmy lepszą skutecznością ponad 60%! ale to mogloby nie wystarczyc gdyby nie ten mur w defensywie.

    OdpowiedzUsuń
  7. pdxpl17:55

    jak widzicie blog zmienił trochę wygląd, nie mam pewności czy na lepsze. nie ma protestow wiec albo was to nie obchodzi, albo to akceptujecie. poza tym, może jeszcze nie zauwazyliscie, ale jak klikniecie w wynik meczu pod zdjęciem to zostaniecie przekierowani do box score'a( może się przydać wobec zapasci nba.com). Na twitterze będziemy się starac wieczorem podwac jakies ciekawe informacje odnośnie meczu, to co nie mieściło się w relacji lub pojawilo się znacznie pozniej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy18:46

      ja mam jedna uwage. Odpowiedzi na czarnym tle sa bardzo slabo widoczne.

      poskus

      Usuń
    2. Anonimowy15:29

      dzieki. jest duzo lepiej

      poskus

      Usuń
    3. to ja dziękuję za podpowiedz;)
      zawsze jesteśmy otwarci na Wasze sugestie, wiec jakby co walcie śmiało z propozycjami usprawnien:)

      Usuń
  8. Witam w nowym sezonie! Najlepsi kibice to blazersfans,a Ci polscy to creme de la creme! O meczu krótko: Dame wrócił i to w wielkim stylu!

    OdpowiedzUsuń