22 grudnia 2016

Lillard time ...

Konfrontacją z Dallas rozpoczynamy czteromeczową serię w Moda Center. Teoretycznie więc istniała szansa na wyzerowanie bilansu, aczkolwiek rywale poza akurat tym pierwszymi nie należą do najłatwiejszych. A nastroje w zespole zapewne podobne do naszych z komentarzy pod relacjami.
Pewnie mało kto w to uwierzy, ale rok temu o tej porze (Boże Narodzenie) Blazers byli na ostatnim miejscu w swojej Dywizji. Jak się skończył sezon to już świetnie pamiętamy. Więc ten też jeszcze nie należy spisywać na strat. Chociaż mecz z Dallas to kolejny cios w serce spragnionych sukcesów fanów Blazers.


Rotacja

Terry Stotts miał możliwość powrotu do "żelaznej" piątki. Co ciekawe coach ograniczył mocno rotację, wykorzystując zaledwie ośmiu graczy. Tacy Leonard i Vonley nawet nie powąchali parkietu. Wciąż kontuzjowany jest Evan Turner i jakby go trochę brakowało.


Droga przez mękę

Pierwsza połowa to prawdziwa droga przez mękę dla wszystkich, którzy jeszcze wierzą w powodzenie projektu "Blazers 2016/2017 za worek $$$". Mocno przerzedzona, jak nigdy, Moda Center wystawiona została na egzamin cierpliwości. Tym razem problemem nie była jak zwykle słaba obrona, ale bardziej postawa pod koszem rywala: straty, brak lidera, nieskuteczność, niemoc z dystansu, brak pomysłu na akcje kombinacyjne.


Napier

I kwartę próbował ratować wyciągnięty z kapelusza za Turnera Shabazz Napier. Najpierw trójka, potem przechwyt i przytomna asysta, a na koniec ofensywna zbiórka i kolejna trójka. Na bezrybiu i Napier ryba.


Crabbe

W II kwarcie było nie lepiej, a jedynym jaśniejszym punktem stał się Allen "sporo zarabiam" Crabbe. Bilans dwóch pierwszych kwart w ataku: 20+18 pkt. Skuteczność 38%. To nie starcza nawet na słabych jak nigdy Mavericks. Chyba po raz pierwszy od lat schodzącą na przerwę drużynę żegnał pomruk niezadowolenia.


Damian "III kwarta" Lillard

W III kwarcie przewaga gości sięgnęła 25 punktów i nawet najwięksi optymiści zaczynali mieć obawy o końcowy sukces. Nie z takich opresji Blazers wychodzili nie raz. Tyle, że nie w tym sezonie. Damian Lillard w całej pierwszej połowie rzucił 5 punktów, do których dołożył zaledwie 3 asysty. Przyszedł czas, żeby na własnym śmieciach udowodnić swoją przewodnia rolę. 20 pkt w tej fazie gry (z 33 całego zespołu) obudziło, i Blazers, i publiczność.


Prezenty z Dallas

Na zwycięstwo w całym meczu w ostatniej fazie gry najbardziej zapracowali rywale, których skuteczność spadła i nie było w nich widać wielkiej determinacji. Blazers postanowili w końcówce zbilansować rozwiązania ofensywne: 2+1 Plumlee (bezbłędnego z gry i irytująco pudłującego rzuty wolne), trójka Aminu, trójka Crabbe i dystans McColluma (słabego dziś niemożebnie). Straty odrobione, wynik oscyluje w okolicach remisu. Czas na lidera.


Lillard Time

Damian najpierw dał się ograć staremu znajomemu Wesleyow'i , a w ostatniej akcji meczu dostał piłkę na całe 20 sekund. Pierwszą okazję zmarnował przewidywalnym wejściem pod kosz. Od rywala dostał jeszcze jedną szansę, którą "spożytkował" na pudło z nieprzygotowanej pozycji. Reszta drużyny w milczeniu przyglądała się tej samowolce. Lillard Lillardem, ale przygotowanie tych dwóch ostatnich akcji to także kamyczek do ogródka sztabu "taktycznego".


Załamka

No cóż, Dallas wygrało drugi wyjazdowy mecz w sezonie, a nam po raz kolejny w tym sezonie opadły ręce.

14 komentarzy:

  1. Behemot12:22

    Pozostaje liczyć, że: odwróci się jak rok temu / będą konkretne wymiany (Noel jeszcze nigdzie nie poszedł, jeśli ma trafić do nas to raczej dopiero po 15 stycznia) / z wyższym niż spodziewanym wyborem w drafcie wybierzemy tego mitycznego obrońcę-zbawcę na centra. Entliczek, pętliczek, na kogo wypadnie na tego bęc.

    OdpowiedzUsuń
  2. PrzemoW13:41

    Jak można było tak spaprać końcówkę ... bez przygotowania bez pomysłu ...bez sensu :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Obiecałem że nie będę się odzywał ponieważ wielu fanów Meyersa Leonarda może to tylko wkurzyć... ale sie odezwę...
    Problemem PTB nie jest Damian Lillard, który nie jest clutch tak jak był clutch dwa lata temu i wcześniej.
    Problemem PTB jest żałosny poziom rotacji wysokich graczy i beznadziejna obrona we wszystkich aspektach gry
    W ten sposób grając choćby nie wiem jakich cudów dokonując w ataku Lillard i McCollum nie są w stanie wyszarpać jakiegokolwiek zwycięstwa.
    Sezon trzeba przytankować, w świetle nowej umowy CBA, która mocno ogranicza migrację FA do innych drużyn. Nie oszukujmy się, nikt przy zdrowych zmysłach z AllStarów nie przyjdzie do Portland, gdzie nie ma myślącego GM-a, jednostronnego trenera (sorry Stotts) i właściciela, który się nie zna i który dał się wkręcić w debilne kontrakty Leonarda(największa utopia sezonu), Crabbe'a i Turnera.
    Prawdopodobnie jeśli wrócą siły wykręcimy te 40 W, tylko po co? Dekonstrukcja jest najbardziej pożądanym słowem tej zimy w Portland.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze jedno gwoli wyjaśnienia. Rzuty clutch Lillarda nawet nie byłyby potrzebne Andrzeju gdyby drużyna zachowywała dyscyplinę przez cały mecz i posiadała skille, które pozwalają jej utrzymać wypracowaną w trakcie meczu przewagę do końca spotkania wtedy, gdy rywale wzmacniają obronę, a w ataku robią co chcą. Tak jak robi to SAS, CLE, o innych nawet nie wspominając.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie ma, nie było i nie będzie takiej drużyny w NBA, która zdobywa mistrzostwo bez indywidualnej determinacji i szóstym zmyśle swojego lidera (przykłady jako obeznany z ligą obserwator sam sobie możesz podać od Jordana poczynając na LBJ kończąc)
    znam natomiast cały szereg zespołów, które zdobywały mistrzostwo mimo słabych środkowych, kiepskiej rotacji i całkiem przeciętnych grajków nawet w I piątce
    i można się jarać Lillardem sprzed dwóch lat i wybaczać mu za rzut z Houston wszystko, ale prawda jest niestety bolesna i jeżeli sztab pójdzie śladem Twoje opinii zaczynając kombinować z wymianami (na zmianie trenera kończąc) to jedyne co pozostanie w Portland z ery Lillarda będą tylko i wyłącznie śrubowane przez niego indywidualne rekordy

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko co napisałeś to prawda. Jednak jaka jest alternatywa? Mieć Lillarda czy zjeść Lillarda? Przy tej drugiej opcji zostaniemy SAC na dlugi3 lata...i to raczej mój syn a nie ja doczeka się znowu PTB grających w finale NBA

    OdpowiedzUsuń
  7. musiałbym być blisko drużyny, żeby wiedzieć czy da się zmienić (wrócić do tego sprzed dwóch lat) Lillarda, ale w Święta spytam się ... Lucero ;-)
    jak się nie da, to potrzeba odważnych decyzji, LaMarcusa żeśmy pożegnali, jestem w stanie sobie wyobrazić podobny ruch z Damianem

    OdpowiedzUsuń
  8. Lillard jest najlepszym zawodnikiem jakiego mamy i wokół niego powinien być budowany zespół. A nie jest. Wszyscy wiedzą, że McCollum to kopia Lillarda a nie zawodnik, który do niego pasuje. Oladipo był do wyciągnięcia i pasowałby jak ulał.
    Aminu to fajny grajek, bardzo pożyteczny ale jako uzupełnienie S5 a nie jeden z liderów. Nasi wysocy mają więcej wad niż zalet, poza Plumlee, który tylko nie umie rzucać ale przy jego wymiarach to priorytet.
    Mamy mega długą ławkę więc podstawą powinna być wysoka intensywność i dobre dzielenie minut.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pdxpl09:19

    Teraz najłatwiej i najglupiej zarazem wpaść w panikę

    OdpowiedzUsuń
  10. Behemot10:09

    Piątka z Plumlee na parkiecie zdobywa podobno 116 pkt na 100 posiadań (nr 1 w NBA), także coś tam chłopak robi, przynajmniej w ataku. Nie ma co panikować, dla mnie taka postawa drużyny to jednak anomalia niż reguła, na pewno nie są tak słabi jak teraz grają. A że ten zespół nie jest najlepiej do siebie dopasowany to wiemy nie od dziś. Combo niebroniącego backcourtu z niebrioniącymi centrami jest jak widać zabójcze i jeden z tych dwóch problemów trzeba rozwiązać wymianami. Nie ryzykowałbym chyba jeszcze z próbą rozwiązania obu naraz, CJ to jednak kawał gracza, a wymiana gwiazda na gwiazdę to nie wiem kiedy ostatni raz była w NBA (ktoś pamięta?). Zostawić Lillarda, Cj, Hrakless'a i jak się da to Aminu, a resztą i pickami handlować.

    OdpowiedzUsuń
  11. Behemot10:19

    A i jeszcze jedno, Lillard to jest skarb na który trzeba chuchać i dmuchać. Pamiętacie jak grał przez pierwsze 3 tygodnie tego roku, ile to było 65 TS%? Albo rok temu po ASG? On może tak grać tylko nie może za..ć po 37 minut w meczu. Jeśli mamy tak nakładający się backcourt to dajmy im też czasem pograć bez siebie np. w niektórych b2b dając odpocząć drugiemu. To paradoksalnie może pozwolić wygrać więcej meczów niż mniej, bo jak widać Lillard musi byćzdrowy/wypoczęty żeby grać na poziomie MVP.

    OdpowiedzUsuń
  12. kalinowski198710:19

    Wesoły Świąt wszystkim Czytelnikom i Fanom bloga oraz ptb !
    obyśmy mieli więcej powodów do radości w 2017...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy12:49

    tez bym nie panikował jak na razie i na pewno nie rozbijał naszego duo mimo braku D z ich strony. Ale jak już mamy taki backcourt to musowo potrzebujemy defensywnego C i kogoś lepszego w S5 na PF niż Aminu. On z ławki byłby git jako zabezpieczanie SF/PF i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  14. PrzemoW19:38

    Zdrowych , spokojnych , rodzinnych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia życzy PrzemoW !!! PS: a dzis w nocy po wygranej z SAS zaczynamy piąć się w górę tabeli :) Pozdro 4 All !!!

    OdpowiedzUsuń