18 grudnia 2016

Pogrom


Blazers (13-16) @ Warriors (24-4) 90:135

Ci, którzy  wyczekiwali dzisiaj  w Oakland festiwalu strzeleckiego mogli być zadowoleni tylko w 50%. Cieszyć mogli się wyłącznie kibice Golden State. Fani Blazers cierpieli przez 36 minut tego upokarzającego dla nich widowiska. Ostatnia kwarta nie mogła zmienić już niczego, zawierała nawet, jak to w garbage time często bywa,  pewne komiczne wyjątki. Portland przegrało aż 45 punktami. I była to 7 tak wysoka porażka w dziejach oregońskiej organizacji.

 
Sam mecz był tak ciężkim przeżyciem dla każdego kto sympatyzuje z Blazers, że epatowanie jeszcze relacją z tej tragedii zakrawałoby na znęcanie się. A więc w skrócie o tej "długiej" klęsce. RipCity nie ma obrony -to pewnik, ale od paru tygodni nie ma też jakoś szczególnie efektywnego ataku. I dzisiaj w Oakland zabolało to ze zdwojoną mocą. Niecałe 40% z gry, tylko 8 razy za trzy. Lillard swoje pierwsze punkty zdobył jakieś 5 minut przed końcem drugiej kwarty. Nadrobił to trochę drive'ami  w kolejnej odsłonie, ale wtedy było już dawno po meczu. To był chyba jego  najsłabszy występ  na rodzinnej ziemi. Jeszcze bledsze spotkanie zaliczył McCollum-10 punktów, ani jednej trójki i mnóstwo błędów w obronie, gdzie nie dawał sobie rady z Thompsonem.
 
Zdesperowany Stotts zaczął drugą kwartę smallballowo z Leonardem, a potem Davisem na środku. Wokół nich  bezsensu biegali CJ, Crabbe, Turner i... Pat Connaughton. Niczego to nie zmieniło. Skuteczność nie przekraczała 40%, bariery nie do złamania  tego dnia  dla Blazers. Jeśli doszukiwać się czegoś optymistycznego, to należałoby wskazać na grę Moe Harklessa. Wszedł dobrze w mecz kombinacją: efektowny drive- long two- trójka o tablicę. I później jako jedyny, mimo kłopotów z Durantem w obronie, trzymał fason. 17 punktów, 3 za 3 oraz 2 przechwyty nie wyglądają może specjalnie imponująco, ale niestety były najlepszą rzeczą, którą otrzymaliśmy od Portland w tę przedświąteczną niedzielę.
 
Nie istnieli też rezerwowi. Nasze 145$ złożyło  się na 12 punktów z 10 prób. Po drugiej stronie sam Ian  Clark zrobił w 21 minut 23 punkty. JaVale McGee dorzucił 11 będąc 5/5 fg. Tak, defensywa Portland jest w stanie wskrzesić każdego. Ostatecznie Warriors przeszli się po Blazers ze skutecznością-58%fg i 50 za trzy.

 

Trudno z tym dyskutować. Smucą przegrane, a ich styl wpycha w depresję.  Do nie istniejącej obrony dokładają powoli Blazers kolejny kłopot- brak skuteczności. Drużyna przestaje istnieć. I nie trzeba  do tego meczów z ekipą w 4/5 składu jak z ASG. Przecież w Denver było podobnie. Gdyby nie wygrana z OKC mielibyśmy serię 7 porażek z rzędu. Tryumf nad Westbrookiem, który mógł stać się breakoutem w tym nędznym sezonie, wygląda niestety na wyjątek potwierdzający smutną prawdę, którą za klasykiem można by ująć tak: Blazers znaleźli się w głębokiej dupie, ba oni zaczynają się tam powoli urządzać.  Po prawdzie nie wiadomo już , kto ma teraz więcej roboty, Stotts z  zespołem w stanie atrofii , czy Olshey zmuszony do naprawienia tego, co nie wyszło mu latem, a czego owoce właśnie "podziwiamy"?
 
Jakby złych wieści było mało Festus Ezeli będzie musiał przejść kolejna operację kolana, co  oznacza dla niego koniec sezonu, którego nie zdołał nawet  zacząć. Trudno przypuszczać, abyśmy kiedykolwiek ujrzeli go w koszulce Blazers. Drugi rok kontraktu to bowiem wybór Portland. I byłoby rzeczą zadziwiającą, gdyby Olshey podpisał prolongatę tej (nie)szczęsnej umowy.
 
To zła zima w Oregonie, ale całkiem przez to ciekawa. Następna jej odsłona w środę przeciwko Kings, tym razem w domu.

8 komentarzy:

  1. Anonimowy11:32

    Trociny. Czyli wymiany i tankowanie. Na GM-a tego jedynego który przewidział sytuacje tutaj przed sezonem.

    MFA

    OdpowiedzUsuń
  2. PrzemoW11:43

    Cierpiałem ale oglądałem ... gdzie te wyrównane do ostatniej chwili mecze z poprzedniego PO ? Byliśmy w dupie od początku meczu ... Durant nas załatwił na cacy i można sobie mówić że gwiazdy za dużo zarabiają ale dokąd nie będzie w Portland co najmniej jednego gracza z top 10 ligi to nic z tego nie będzie ...wszyscy sie łudziliśmy że to bedzie super sezon ,ale prawda jest jaka jest. Tak jak napisałeś jesteśmy bardzo głęboko w dupie i trzeba się modlić żeby udało się zrobić jakieś zamiany sa ten szrot który jak widać posiadamy :( Miało być tak pięknie a po raz kolejny kibice i fani PTB sa skazani na cierpienie i ból... nosz ile kurwa jeszcze ... czy naprawdę ostatnie lata świetlności to ekipa z Drexlerem,Robinsonem ,Porterem ,Kersey'em ... ja chcę teraz i tutaj, mam dość !!! Sorki ale wkurwiłem się dziś na maxa po tym co zobaczyłem... 45 punktów wpierdolu... dno !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej chłopaki,spokojnie,rok temu był ten sam bilans i też lament o tankowaniu.Praktycznie cały czas gramy niepełnym składem.Festus jeszcze nie zagrał,Aminu kontuzjowany. ta część sezonu definitywnie na przetrwanie i nie łapanie kontuzji

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy17:19

    Podobno Noel jest do wyciągnięcia z 76ers :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno mega silny draft przed nami :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. PrzemoW14:09

    Podobno wygramy w 1 rundzie PO z GSW :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy20:20

      Podobno Denver Nuggets zwietrzyli swoją szansę...

      Usuń