15 grudnia 2018

O tym jak Seth, Zach, Evan i Sauce załatwili Raptors

RAPTORS (23-8) @ BLAZERS (16-13) 122:128


Zanim Raptors zawitali do Portland zdążyli pokonać Clippers i  przespacerować się po Golden State. Trudno było spodziewać się czegoś  dobrego od zdeprawowanych ostatnimi porażkami gospodarzy. A jednak najlepsza ekipa w lidze nie dała rady, otrzymując serię ciosów z najmniej oczekiwanej strony.

Do dzisiejszego meczu  Blazers byli +61 w q1, +8 w q3 i +4 w q4 , przy -37 w drugich kwartach. To pokazuje dość jasno, gdzie należy szukać przyczyn ostatnich niepowodzeń drużyny. Dysfunkcyjna postawa rezerw, coraz bardziej paniczne mieszanie line-upów przez Stottsa zacierało  , tak sprawnie funkcjonujący na starcie sezonu, werk Portland.

I nagle dzisiaj ustawienie Turner-Curry-Stauskas- Collins-Leonard zmartwychwstało. Naraz wszyscy, po wielu dniach przerwy zaczęli grać w koszykówkę. Pojawili się w grze przy pięciopunktowym prowadzeniu i postanowili nie zwlekać. Turner do Collinsa, Collins do Turnera. Curry z Collinsem, Sauce zza łuku, Collins z blokiem. Dublerzy Raptors głupieli, do gry musieli wrócić starterzy, ale niewiele to zmieniło. Lillard&Co otrzymali od zmienników 11 punktów przewagi, z których do przerwy dowieźli aż 8.  

W końcu widzieliśmy zespół  energiczny, spójny i uzupełniający się, deficyty w grze  maskujący wolą walki, tak jak choćby wtedy, gdy McCollum, nie mogący zatrzymać Siakama w  coast-to-coast , spróbował  chociaż go zabić. Najlepsze wydanie Blazers w tegorocznym adwencie miało na przeciwko siebie mimo wszytko lidera tej ligi . I po zmianie stron zaczęły się kłopoty. Nie, żeby gra Rip City siadła jakoś gwałtownie. 45 % skuteczności, 4 razy za 3 to dobre parametry, ale rywal był jeszcze lepszy w ataku. Szalał Leonard, wspierany przez Greena i VanVleeta. Po 12 minutach wściekłej pogoni  goście wchodzili w decydującą część gry z tylko 2 punktami straty. 

Można było spodziewać się najgorszego, wedle koszmarnie powtarzalnych scenariuszy z wielu wcześniejszych spotkań. Znów oczami wyobraźni widzieliśmy, przeciwskuteczne nerwowe hero-ball Lillarda bądź McColluma. Tymczasem Seth  zagrał Stepha. Evan znów wyglądał jak członek koszykarskiej Mensy, Nik był hot sauce, a Zach przypomniał, że jest #10 wyborem w drafcie. Dotychczasowy line-up śmieci zamienił się, na potrzeby tego widowiska, w jakiś cudowny sposób w line-up śmierci



Raptors  nie pomogła ani  pielęgniarka na ławce,  ani Kawhi Leonard na parkiecie. Zbliżyli się co prawda na 4 punkty, ale  wycieńczeni szarpaniną z rezerwami Blazers w starciu z wypoczętą s5 Stottsa ( niespełna 5 minut gry w q4) popełniali elementarne błędy.  A to Leonard nie zdołał  w ciągu 5 sekund wprowadzić piłki do gry, a to szarżujący VanVleet nagle wypożyczył piłkę Lillardowi. Na nieco ponad minutę przed finałem McCollum mógł spokojnie przymierzyć zza łuku. Trafił. W  chwilę później to samo uczynił  Aminu po miłej dla oka kombinacji z Lillardem i Nurkiciem. 

Tym razem wszystko skończyło się  weselem, bo gra Blazers nie ograniczyła się do wysiłku 2,5/3 ludzi. Solidny występ podstawowej piątki nie został roztrwoniony. Curry, Turner, Stauskas, Collins, i- w mniejszym stopniu Leonard, zagrali swoje najlepsze minuty w sezonie. Wygrali zdecydowanie starcie z rezerwowymi przeciwnika. Ustali, kiedy Nurse posyłał na nich Kawh'ia. Dzięki temu do wygranej wystarczyło po półgodziny od Rain Bros. 

Gdyby chcieć wyobrazić sobie Blazers  zbliżonych do tych z   naszych marzeń należałoby wskazać drużynę z dzisiejszego meczu. Pewni starterzy (wyróżnienie dla Moe Harklessa), którzy otwierają spotkanie na plus i nie stawiają zmienników pod ścianą. Ci  grając bez presji utrzymują przewagę- albo, tak jak dzisiaj jeszcze ją powiększają. Wypoczęta s5 dobija na chłodno rywala.

Teraz ważne  pytanie, na ile ten wręcz wzorcowy model z dzisiejszego wieczoru, który w pierwszych meczach sezonu zapewniał tyle wygranych, może stać się czymś bardziej trwałym? Kluczem może być zachowanie trenera. Trenera, który  nie panikuje po pierwszych nieudanych akcjach i nie przebiera ciągle w ustawieniach. Ustabilizowanie line-upów daje więcej pewności graczom i stwarza realniejszą szansę na sukces,  niż nerwowe poszukiwanie cudownego panaceum.Wiedzą to wszyscy, wie pewnie i Stotts. Ciekawe , czy będąc pod coraz większą presją zechce z tej wiedzy skorzystać? Odpowiedzi  na te pytania będziemy szukać w każdym kolejnym meczu. Jeszcze przed świętami  wypad do Los Angeles  i w domu  Jazz, Grizzlies oraz  Mavericks.





17 komentarzy:

  1. Kluczem dla tej druzyny wydaje sie Seth. Jezeli bedzie gral na poziomie 10-12 punktow to z marszu jestesmy faworytem do pierwszej czworki zachodu, zakladajac przy okazji iz przy okazji podobnie zagra Zach. Turner jak widzi, iz rzuty wchodza to nie forsuje swoich zagrywek tylko dzieli sie pilka- jak sie dzili widac bylo dzisiaj wyraznie

    Jak Seth bedzie obijac obrecz a Zach przy okazji bedzie slabszy to zaden trener tutaj nie pomoze

    Dodatkowo jezeli na dzieiejszym (a moze byc lepszy) poziomie zagra Moe a do gry wroci nieobecny wciaz (oprocz Memphis) CJ to jestesmy w rejonach nawet powyzej pierwszej czworki zachodu

    Minusem wciaz wydaje sie, iz jestesmy druzyna wlasnego parkietu

    OdpowiedzUsuń
  2. Pdxpl13:29

    Będę się upierać, że kluczem jest chłodny łeb stottsa, w rezerwowym lineupie postawa et1. Jeśli on gra dobrze reszta też ma dużo latwiej

    OdpowiedzUsuń
  3. Behemot13:32

    8 asyst więcej niż średnio w tym sezonie. To jest gra zespołowa, ufać sobie Panowie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny mecz , fajnie ogląda się taką różnorodność i zespołowość w ataku .
    Czyli problemem jest rotacja i motywacja a za to odpowiada Stotts.
    Super że Moe powoli ale wraca do formy z drugiej połowy poprzedniego sezonu.
    Jedynie ta skuteczność Nurka ...krew mnie zalewa jak nie trafia spod kosza zwłaszcza przy takiej przewadze fizycznej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fuksem wygrali. Ledwo dowieźli 16 punktów przewagi. Leonard nie nadaje się nawet do PLK. Nurkić jak nie łapał piłek tak nie łapie. Aminu - dramat. Harkless tylko przebłyski. CJ śpi trzy kwarty. Stotts do wywalenia - gdyby nie rady z tego forum, to by żadnego meczu nie wygrał. Co najwyżej wyprzedzimy Suns na koniec sezonu. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda ze trzeba bylo tyle przegrac zeby Stotts chcial wrocic do optymalnego ustawienia w rotacji. Dzis bylo tez widac motywacje i agresje ze strony lawki. Styl gry rezerw bardziej mi sie podoba niz naszych "all-starow". Jesli pierwsza piatka i lawka beda grali z takim zaangazowaniem w kazdym meczu, to Blazers moga jeszcze namieszac na Zachodzie. Zimna krew i opanowanie Stottsa w znacznym stopniu zdecyduja o tym czy Blazers wskocza na wyzszy poziom.

    OdpowiedzUsuń
  7. Napiszcie proszę, co Seth rzucił, bo mam tu zbyt słaby zasięg na ładowanie NBAcom. Z tego co pamiętam Seth miał się budzić w polowie grudnia i fajnie by było. Trochę jednak zabawny ten optymizm po jednym meczu, ale że wpływ na drużynę mam zerowy, to rzeczywiscie pozostaje cieszyć się ze zwycięstw. Moe zagrał dobry mecz? Obawiam się, że Batum, w porównaniu do Moe, to był wzór równej gry. Nadal jestem zdania, że przewijamy w kółko to rondo BigBen i Parlament i czekam na transfer na gwiazdkę. Lubię Stottsa, ale mógłby iść do jakiegos fajnego psychologa. I lubię CJ'a, ale już móglby grac w innej druzynie. Upieram sie, że CJ niewiele sie różni od Jamala Crawforda i takie powinno byc jego zadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot09:25

      Batum przede wszystkim miał dużo więcej talentu. CJ rzeczywiście niczego poza zdobywaniem punktów nie umie. Choć gdyby wrócił do formy strzeleckiej sprzed dwóch sezonów to bym nie biadolił. Niestety dosd daleko do tego.

      Usuń
    2. Behemot10:06

      Seth rzucił 13 punktów, cała ławka 58.

      Usuń
    3. Pdxpl10:43

      @Roberuto jak klikniesz w wynik pod zdjęciem to Cię przekieruje na espn. Laduje się dużo lepiej niż nba, no chyba że jesteś na pustyni;)
      Kanter+Pick za cj ?

      Usuń
    4. Behemot11:56

      NY nigdy na to nie pójdzie (chyba, że chodziłoby o wybór za 2-3 lata).

      Usuń
  8. Jedna jaskółka wuisny nie czyni...Ostatnio nasi chłopcy wystarczająco mnie zniechecili do ogladania ich meczy

    OdpowiedzUsuń
  9. Pdxpl10:46

    Poza tym tor nie mieli lowry'ego i litwina. Nie jaram się bo wiem, że zaraz wrócą stare problemy tylko podkreśliłem świetną grę ławki

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest NBA gdzie Suns wygraywaja z Minnesota, a 89 punktow rzuca im dwa dni temu Dallas dostajac w dupe 10. NY wygrywa kilka waznych spotkac- gdybysmy wtopili z Suns oraz NY to podejrzewam, iz wiedzilibysmy forumowo Portland w D-leguae

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie, że wygrali. Fajnie, że wreszcie przebudziła się ławka. Ale nie ma się co łudzić. Stotts się jeszcze nie przebudził. W pierwszej kwarcie miał pełne portki i dłużej niż zwykle trzymał S5. Trzymał ich aż do 3 minuty przed końcem kwarty ale dzięki temu od razu zdjął całą S5 poza Lillardem, który też zszedł po minucie. I to jak zwykle chwyciło. W 3 kwarcie też za bardzo nie przeciągał ze zmianą i zdjął Lillarda i CJa zaraz po tym jak Turner z Collinsem uratowali akcję po bezsensownej klepaninie Lillarda. Ten mecz kolejny raz pakuje, że w drużynie jest potencjał tylko trzeba dać grać rezerwom. Obawiam się tylko, że dzisiejsza rotacja wyszła przez przypadek. Oby nie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli NEO będzie próbował handlować w tym sezonie to przede wszystkim powinien próbować wyciągnąć Love'a za Leonarda, Harklessa + pick drugorundowy. Zdrowy Love jest więcej wart niż ta paczka, ale jego kontrakt kończy się dopiero w 2023. Cleveland będzie potrzebna kasa na przebudowę, a my za to nie tracimy nikogo z naszej trójki Nurk-CJ-Lillard. To duże ryzyko dla Blazers, ale teraz jest najlepszy moment żeby postawić wszystko na jedną kartę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pdxpl17:27

    To chyba nie przypadek, bo tak grali na początku sezonu. Potem et1 złapał kontuzje i wszystko szlag trafił. Od jego formy zależy jak idzie rezerwom, bo to on ustawia gre, kreuje pozycję innym

    OdpowiedzUsuń