Strony

19 stycznia 2019

12 minut Jake'a Laymana

PELICANS (21-25) @ BLAZERS (28-19) 112:128


Dopiero od kilkunastu dni Pelicans mogą występować w pełnym składzie. Do gry po długich kontuzjach wrócili Mirotić oraz Payton, ale sytuacja drużyny, która gdzieś w tle musi odczuwać sączącą się coraz mocniej narrację związaną z ewentualnym odejściem Anthony'ego Davisa, nie wygląda dobrze.

Dzisiaj dostali Blazers, których tak okrutnie łatwo łyknęli ostatniej wiosny. I trzymali się dzielnie przez... cały kwadrans. Po wyrównanym otwarciu, które  minimalnie wygrali gospodarze, głównie dzięki trzem trójkom Aminu, w drugiej kwarcie Nowy  Orlean został zniszczony. W roli cyngla wystąpił Jake Layman. Zaczął skromnie od pull-upa, potem było  coraz bardziej charakterystyczne  ścięcia z lewej strony,  długi lot przez pomalowane , z wyciągniętą prawą ręką, zakończonego paką z góry, które, od biedy, może przypominać podniebne harce Clyde'a Drexlera. Ale prawdziwa  zagłada Pelicans przyszła gdzieś miedzy 6 a 9 minutą. Jake Layman przeżywał najlepsze chwile w karierze, Rose Garden eksplodowało
Cztery razy zza łuku w sumie 20 punktów w 12 minut. Mocny flesz prosto w ślepia Pelikanów, po którym nie odzyskali już równowagi. Ale 16 punktów przewagi Portland  do przerwy, to również efekt tego, że w tle poczynań Jake'a dobrze radzili sobie też pozostali. Turner wykorzystywał przewagę w post-up nad Holiday'em, Collins znów miał chwile dominacji w obronie, po których Blazers ruszali z kontrami.  McCollum  ładował z półdystansu, Nurkiciowi wpadały nawet te głupie długie dwójki.

Kiedy Lillard trafił zza łuku, Nurkić złapał blokiem Davisa, a CJ wykończył lay-upa przewaga RipCity w minutę urosła do +21. Pelicans byli bezradni. Rain Bros "stepbackowali", powracający do s5 po kontuzji Harkless wykorzystywał przewagę fizyczną nad broniącym go Holidayem. Jusuf wystawiał piłkę Damianowi, Damian podawał do Jusufa. Było łatwo i przyjemnie.

Jedyne tąpnięcie, ale bez poważnych konsekwencji, przyszło  w pierwszej fazie q4, kiedy Blazers musieli radzić sobie bez Nurkicia i Collinsa. Po 36 minutach obaj mieli po 5 fauli i Stotts zmuszony był ryzykować Leonardem. Ten palnął trójkę, ale właśnie wtedy goście ten jeden jedyny raz złapali flow i  zbliżyli się na 9 punktów. Layman już nie trafiał. Większość posiadań kończył Turner, co zazwyczaj jest przeciwskuteczne i oznacza bałagan w ofensywie.

Porządek zaczął przywracać, akcją 2+1, McCollum. Turner zajął się tym , co potrafi najlepiej, rozgrywał. Znalazł sprytnie pod samym koszem Collinsa, a potem sam został przytomnie obsłużony przez Aminu. Pelicans łudzili się jeszcze , dzięki strzałom zza łuku. Ofensywa Portland nie powalała, ale  zbiórki i ponowienia  utrzymywały dwucyfrowe prowadzenie. Na dwie i pół minuty przed końcem Lillard trójką z lewej strony rozwiał wszelkie wątpliwości. Blazers wygrali z Nowym Orleanem drugi raz rzędu od czasu bolesnej klęski w playoffach. W kilka miesięcy później od tamtych wydarzeń, być może nieoczekiwanie, ale to Blazers wyglądają zdrowiej i lepiej niż Nowy Orlean bez Ronda, z- jakby coraz bardziej nieobecnym- Davisem.

Dziś to Jake Layman był,  przez 12 minut,  KIMŚ, ale nie należy spodziewać się, że wygryzie z podstawowego składu Harklessa (bardzo przyzwoity powrót na 12 punktów).  Pierwsza piątka Blazers jest nietykalna. I jeśli tylko zdrowie pozwoli to Lillard-McCollum-Harkless-Aminu-Nurkić zaczną bardzo ciężkie, przyszłotygodniowe starcia w back-2-back z Jazz i OKC. Właśnie tym  doświadczonym, stabilnym ustawieniem, któremu Portland zawdzięcza kolejny, więcej niż przyzwoity sezon regularny, i- aktualnie, 3. miejsce na Zachodzie.

Zapomniałbym. Wygrana z Pels to również:











                                                

9 komentarzy:

  1. Loty Laymana bardzo przypominają Drexlera i nie wiem dlaczego "od biedy". Dawno nie widziałem, żeby ktoś w Portland tak ładnie sobie fruwał.

    OdpowiedzUsuń
  2. pdxpl11:42

    "od biedy", jako asekuracja, boje sie porównań do świętości;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkurzającej obecnie świętości

      Usuń
    2. Oddzielam , z trudem, clyde'a gracza Blazers od clyde'a człowieka, komentatora meczów Rockets

      Usuń
  3. O wiele przyjemniej ogląda się mecz gdy tak funkcjonują skrzydła ,Layman petarda.
    Gdy Aminu stanął przy Randlu to mnie ukłuło że nie mamy PF o takich warunkach ( nie licząc Swana ).

    OdpowiedzUsuń
  4. Collins sobie świetnie sobie w q2 z randlem radził. A w drugiej połowie już nikt . Ogrywal nurka, aminu i Zacha też. Ale w tej nba silni skrzydłowi nie są tak istotni, chyba że rzucają trójki

    OdpowiedzUsuń
  5. Za trzy rzucają prawie wszyscy np Davis , Randle , Portis , Vonleh.
    Powinniśmy kogoś takiego mieć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Randle to nie jest dobry przykład, ale ogólnie racja. Np taki Aaron Gordon dzisiaj trafił 3 razy;)

      Usuń
  6. Nie za bardzo rozumiem to się napalanie na Gordona. Ktoś mnie oświeci?

    OdpowiedzUsuń