BLAZERS (26-19) @ KINGS (23-21) 107:115 |
Zmęczenie po Denver dało znać o sobie. W pierwszej kwarcie Blazers razili stratami, w drugiej nieskutecznością (tylko 17 punktów) i niefrasobliwością w zbiórkach. W drugiej połowie kilkakrotnie się zbliżali do Kings: a to na 4 punkty, a to na 6, nawet w końcówce. Jednak gospodarze w takich momentach brali czas i odjeżdżali. Co prawda oba zespoły miały w pamięci noworoczną rywalizację, gdy PTB w końcówce odrobili straty i doprowadzili do zwycięskiej dogrywki, ale tym razem nie było potencjału. Pudła z linii rzutów osobistych (Nurkić + 2 razy Aminu) oraz nadepnięcie przez zmęczonego Lillarda na linię końcową dało zwycięstwo, lepszym tego dnia - Królom z Sacramento.
Jeżeli ktoś wspierał w tym meczu Lillarda był to Jake Layman. Walczący, bez kompleksów realizujących pomysły ofensywne, solidny w obronie.
Nikt chwilo nie ma prawa żałować za wciąż kontuzjowanym Harklessem. Nie można też mieć tym razem pretensji do Leonarda - rzucił trzy trójki, kilka razy się przepchnął pod koszem, a że w defensywie "drewno" - to wiadomo. Kilka oczek dorzucił jeszcze Turner i to tyle - bo rezerwowi Kings odpalili z grubej rury: Bagley Trzeci i Giles byli momentami nie do zatrzymania..@JLayman10. IS. PUMPED. pic.twitter.com/4bcxA7wMFO— Trail Blazers (@trailblazers) 15 stycznia 2019
Zgodnie z przewidywaniami pesymistów Blazers nie wywieźli zwycięstwa z dwumeczu Denver-Sacramento. Terry Stotts będzie musiał jeszcze poczekać na tort i szampana z okazji 300 zwycięskich meczów Blazers.
ooo, Nurk grubo poszedł
OdpowiedzUsuńhttps://twitter.com/ChrisBHaynes/status/1085066129897271297
Cos nie dziala. Chodzi o te zaslone?
Usuńto był tweet dziennikarza , z cytatem Nurka po meczu, w którym ten drugi zapowiada, że wyśle Shumperta na emeryturę. Teraz widze ze tweet został usunięty
OdpowiedzUsuńW dzisiejszym MrAP padł pomysł wymiany CJa za gordona z orl. Jestem na tak
OdpowiedzUsuńMniej więcej ktora minuta?
Usuńok. 22 minuty
OdpowiedzUsuńKings szukają centra , to jedyny zespół który stać finansowo na taką wymianę : Labissiere-Leonard
OdpowiedzUsuń