Strony

10 stycznia 2019

Odstrzał byków

BULLS (10-31) @ BLAZERS (25-17) 112:124

Bez większych problemów Blazers wygrywają we własnej hali z rywalami z Konferencji Wschodniej szczycącymi się dorobkiem 10 zwycięstw. Los Knicksów z Nowego Jorku podzieliły byki z Chicago.
A mecz w niczym nie przypominał historycznych konfrontacji tych ekip z lat 90-tych, które wielu kibicom zaszczepiło miłość do TrailBlazers. Nawet próba bójki Turnera wyglądała jak w technice slow motion.

Rywalizacja z Bykami najwyraźniej ożywia McColluma, chłopaka który finały 1992 mógł oglądać co najwyżej z perspektywy kołyski. Jednak to w konfrontacji z Bulls, CJ raz jedyny w karierze rzucił 50 punktów, a i dzisiaj był liderem, przy niespotykanej ostatnio u niego skuteczności, bo trafiając 10/14.
Lillard (on chyba bardziej jest cięty na Lakersów) mógł więc ograniczyć się do szlifowania asyst. Kierował je głównie do Nurkicia będącego w niespotykanym gazie.
Na Byki takie trio starczyło, bo Layman automatycznie z awansem do pierwszej piątki zatracił energię, a Aminu jakiś był przygaszony nawet jak usiadł na ławkę.

Zaskoczyli po raz kolejny rezerwowi. Nawet przypomniał o swoim istnieniu Stauskas.
Dobrą formę potwierdza Curry, i już można oczami wyobraźni rysować obraz, gdy wygrywa dla Blazers mecz w rozgrywkach play-off. Dużo minut dostał Collins: przekuł to na solidną zdobycz punktową, ale i tak wyleciał za faule co spotkało się z sarkastyczną reakcją ławki rezerwowych.
Leonard udobruchał efektownym wsadem smakoszy kurczaczków z McDonalda.
Swoich krytyków już i tak nie przekona, może i słusznie bo nawet w takim meczu w obronie stanowił łatwą przeszkodę dla ospałego rywala. Turner grał słabo tym razem (widać jego forma jest jak dobierane koszule - w kratkę), ale przynajmniej szukał zwady, może już w Boston wychowano go w duchu antychicagowskim.

Simons i Trent dostali po 3 minuty. Dobre i to, wystarczy napisać i od razu sztab taktyczny w Portland reaguje. W sobotę Hornets - więc już może być odrobinę trudniej.

5 komentarzy:

  1. Co godne uwagi Collins zagrał końcówkę 3 kwarty na pozycji centra. Fajnie w tym czasie widać jak duży ma wtedy wpływ na grę zespołu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bilans 25-0 prowadząc i 0-17 przegrywając po trzech kwartach.Daje do myślenia? Za Brandona Roya z kolei nawet przy -10 przed 4 kw.było się spokojnym o wynik ;)
    Ripcitizen

    OdpowiedzUsuń
  3. Ok. Nie będę czekał na relację. Przy tym aleyu Layman wyglądał jak biały Drexler. Dwa bloki Meyersa w jednej połowie meczu, w tym jeden slap na całą halę. Trójki Currego fajnie się ogląda i bloki Nurka fajnie. Ale tak oglądam te hajlajtsy i jest koniec 3q, do przodu 30 i pierwsza piatka na boisku. Stotts nadal mnie denerwuje, ale taką wygraną dobrze sie ogląda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nurk jeszcze 2 min. w 4 qw.W ataku Blazers robili co chcieli.W obronie też.
    Na plus skuteczność CJa ,aktywność Lillarda w obronie ,16 bloków (w tym 3 ML i 4 DL ) .Wszyscy asystowali na łączną sumę 31 asyst !
    Na Blazersedge info że NO poczuł zapach krwi w powietrzu i gotowy jest na handlowanie pickiem.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot10:14

      Gdzieś tam walizke pakuje juz Arron Afflalo.

      Usuń