BLAZERS (42-26) @ PELICANS (30-41) 122:110 |
Z wyjściowego składu Pelicans , który w playoffach 2018 przeszedł się po Portland dzisiaj nie wystąpił nikt. Można było mieć nadzieję, że pójdzie szybko i łatwo, jak w trzech dotychczasowych spotkaniach bieżącego sezonu. Tymczasem prowadzeni przez Juliusa Randle'a gospodarze trzymali się prawie do samego końca.
Na powitanie, raczej nie niepokojony przez defensywę Blazers, Randle rzucił 21 punktów. W ogóle w pierwszej kwarcie obie strony pokazały , jak może wyglądać koszykówka w wersji bez obrony. Pelicans zagrali wówczas na 74% fg, Rip City trafiało ponad połowę rzutów. W q2 Randle miał jedyny moment przestoju. Nie wykorzystał żadnej z 8 prób. Spora w tym zasługa Zacha Collinsa, który grał prawdopodobnie najlepsze minuty w 2019 roku. W końcu skuteczny w ataku-8 punktów i- tak jak w wielu meczach na początku sezonu dominujący, w obronie - 2 bloki. Już po spotkaniu Jusuf Nurkic podsumował przytomnie, że umiejętności Collinsa do kontestowania i blokowania rzutów zmieniły rytm gry.
W defensywie grac nie potrafi za to Enes Kanter. Na szczęście jest bardzo pożyteczny po drugiej stronie parkietu. Przed przerwą nie spudłował ani razu i z 10 punktami był drugim strzelcem zespołu. Lepszy był tylko McCollum. Drugi z Rain Bros znów bardziej kreował-6 asyst niż strzelał- ale trzy z pięciu punktów okazały się szczególnie ważne. Po tej akcji Damian Lillard stał się drugim najskuteczniejszym graczem w historii organizacji
The moment @dame_lillard became 2nd on our all-time scoring list 🙌🙌🙌 pic.twitter.com/z0jiO0RMI8— Trail Blazers (@trailblazers) 16 marca 2019
Osiągnięcie wspaniałe, historyczne, ale tu i teraz trzeba było wygrać mecz. Tymczasem po 24 minutach prowadził Nowy Orlean. Lillard zaczął od przechwytu na Paytonie i punktach po kontrze, od razu poprawił zza łuku i chciał pójść za ciosem , ale dwa kolejne próby przestrzelił. McCollum przycichł, Aminu i jego ciało znów było w trybie wujka Ryśka po 4 setkach, próbującego pokazać dzieciakom, na przyjęciu komunijnym, jak się robi "jaskółkę". W między czasie Randle przejechał tipsami po twarzy Nurkicia. Stotts musiał wrócić do pomysłu z Kanterem i Collinsem. I dobrze zrobił, bo rezerwowy pakiet wysokich przyniósł 8 punktów, swoje 5 groszy wcisnął Hood, wszystkiego pilnował Lillard.
Robiło się coraz spokojniej, mimo że Randle ponownie robił co chciał. Na szczęście był osamotniony, a na każdy z jego 18 punktów Blazers mieli odpowiedź. Wprawdzie dobił do rekordowych w karierze 45, ale to Portland wygrało ostatnie minuty i cały mecz. Głównie dzięki różnorodności w ataku. Z dystansu trafiali Rain Bros, Curry i Hood, pod koszem skutecznie przepychał się Kanter.
Rozważny, zbalansowany atak( 6 graczy z dwucyfrową zdobyczą punktową), wygrane zbiórki i bloki, nawet wobec dominacji Randle'a, dały wygraną. Wyróżnienie dla Zacha Collinsa. Występ-przykład, ile może znaczyć dla Blazers talent tego chłopaka do gry obronnej. W efekcie może niezbyt spektakularne, zbyt długo nieoczywiste, ale jednak zwycięstwo. Zwycięstwo z historycznym wyczynem Lillarda w tle.
4:0 z Pels w RS 2019, po 0:4 od Pels w PO 2018. W niespełna rok od tamtego lania obie organizacje są w zupełnie różnych miejscach rozwoju. Portland szykuje się do 6. z rzędu playoffów, Nowy Orlean po raz kolejny w swojej niedługiej historii czeka przebudowa.
Teraz San Antonio i gorący Spurs, którzy są niepokonani o siedmiu spotkań i nie mają pojęcia jak wygląda porażka w marcu.
— Trail Blazers (@trailblazers) 16 marca 2019
No i będzie bardzo ciężki ten b2b - niby obie drużyny grały dziś, ale porównajmy z kim - my z Pels, oni z tankującymi Knicks. U nich LMA - 27 minut, Demar - 26. U nas CJ - 38, Damian - 35 minut. Strasznie ciężki mecz, ale trzeba spróbować wygrać. Szczególnie że przy odrobinie szczęścia wskakujemy na 3 miejsce, jest szansa odskoczyć od OKC (grają z GSW) i doskoczyć do Denver, którzy też nie ma łatwego meczu - Pacers są groźni.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUważam, że nie należy się bić za wszelką cene o pozycje w playoffs (kontuzje.tfu!!!) Już rok temu pisałem, że się nie znam na PO w naszym wydaniu,ale trochę wyglądaliśmy na zmęczonych po wyczerpujących bataliach końca RS. Teraz, tak paradoksalnie-chciałbym Rockets i to bez homecourtadv-tak paradoksalnie...0.9 left...;)
OdpowiedzUsuńPopieram , też uważam że przygotowanie do PO jest ważniejsze niż zarzynanie się o wynik.
OdpowiedzUsuńA taki dzik jak Randle to by się przydał!
Oj dokładnie o tym samym chciałem napisać(zwlaszczw, że to mój imiennik).Kilka razy taka myśl mi przemknęła podczas meczu:może by opakować jakoś ładnie Myersa,Aminu i.. Moe?? (fuck, naprawdę ja to piszę?;) )
UsuńPonoć był dostępny w trade deadline.
OdpowiedzUsuńjesli po sezonie nie podejmie 9milionowej opcji, znów bedzie do wzięcia. wiec nie straconego chlopaki;)
OdpowiedzUsuńObstawiam, że Stotts zagra bo 45 minut Lillardem i CJem:)
OdpowiedzUsuńZobaczymy ak się ułoży ale poz nr 3 nie byłaby zła :) Jednak Jazz to nie OKC czy Houston
OdpowiedzUsuńMyślę,że to nie ma znaczenia. Coraz bardziej myślę o tym zespole, jak o Golden. Lillard jest Currym, CJ Thompsonem i, tu zastosuję parabolę, Nurk Draymondem. Nie śledzę innych zespołów, ale chyba niewiele idzie ścieżką "internal growth". Jesteśmy w stanie wygrać ze wszystkimi. Czy w tym sezonie, tego nie wiadomo. Ale wiem, że przejście do drugiej rundy nie sprawi mi (jednak) wielkiej radości.
OdpowiedzUsuńCJ nie jest Thompsonem bo on broni i to całkiem nieźle A CJ wcale.
UsuńTe komentarze Kennego i Barkleya niby są podszyte sarkazmem, ale mówione po to, żeby później powiedzieć "a told you so";)
OdpowiedzUsuń