Strony

15 maja 2019

Po 19 latach


BLAZERS @ WARRIORS 94:116 (0-1)

Każdy pracodawca, po tym na jakie wyżyny wznieśli się w wysokogórskim Denver jego podopieczni dałby ze dwa miesiące podwójnie płatnego urlopu.
Jednak NBA nie może sobie pozwolić na taką łaskawość. Nie minęły nawet dwie doby, a zespół Stottsa musiał stawić się na pierwszym finałowym meczu z Golden State Warriors. Meldując się tym samym po 19 latach posuchy, wypełnionej licznymi rozczarowaniami od Jail Blazers poprzez kontuzje Odena na połknięciu przez Pelikany kończąc, tam gdzie chcielibyśmy kończyć sezon co roku. Te finały z 2000 roku też są zresztą powodem wieloletniej blazerdepresji, bo pamiętamy je głównie z utraconej szansy w ostatnim meczu w Los Angeles. Tym razem będzie inaczej. Nawet jak wszystkie mecze z GSW skończą się tak jak dzisiejszy, to w pamięci pozostaną cztery dogrywki z Nuggets, niedzielny wieczór 12 maja, czy rzut Lillarda przeciw OKC.

Blazers zaskoczyli w tym play-offach wszystkich, pewnie także samych siebie. Nie mogą jednak liczyć, że Wojownicy, etatowi uczestnicy tego etapu rozgrywek, pozwolą sobie na zlekceważenie rywala. Teraz to w obozie rywala najgłębszy rezerwowy z ławki Stottsa jest analizowany, po tym co pokazał tak irytujący wcześniej Evan Turner w ostatniej kwarcie boju w Denver. GSW przyjęło oczywistą taktykę biorąc pod uwagę naturalne zmęczenie drużyny z Portland, ale pewnie także poniedzielną euforię, czyli postanowili zabiegać przeciwnika. Blazers jak tylko mogli to spowalniali grę, wymuszali faule, skoncentrowani trafiali z linii rzutów osobistych. Dzięki temu przez długie okresy trzymali się w meczu. Przed przerwą stracili kontakt tylko ze względu na dwie trójki lidera gospodarzy. W trzeciej kwarcie dzielnie odrabiali straty, a nawet w czwartej zbliżali się na dystans dwóch akcji. Jednak gdy tylko Golden zaczynało grać te swoje szybkie akcje i naciskało w obronie jasne stało się że w pierwszym meczu cudu nie będzie. Blazers mieli problem w ataku, liczba strat do przerwy dorównywała liczbie udanych akcji.

Damian Lillard wciąż nie jest sobą. Na mecze z GSW zazwyczaj odpalał. Tym razem wyglądał na spełnionego i nie widać było typowej w starciu ze Stephanem Curry determinacji. Jedna trójka na 5 minut przed końcem meczu to trochę za mało.


Powrócił po jednokwartowej kontuzji Rodney Hood – bohater serii z Denver. I to on stanowił największy atut, przewodząc odrabianiu strat. Nie miał jednak tym razem wsparcia. O tym, że CJ nie trafiał nawet spod kosza nie wypada wspominać po tym co zrobił w niedzielę. Lepiej natomiast spisywał się Harkless, ale to jego pudło na 4 minuty przed końcem meczu ostatecznie przesądziło losy spotkania. 

Wojownicy niestety muszą wiedzieć o tym, że Blazers grają te play-offy bez podstawowego środkowego, i z mocno poobijanym rezerwowym środkowym. Kanter wygląda jakby grał bez ręki, pewnie dlatego że … gra bez ręki. Do rzucania się nie nadaje, dzielnie walczy na tablicy. Były jednak takie sytuacje, że na desce skakał wespół z czwórką rywali. Zach Collins musi mieć wielką frajdę, że w swoim drugim sezonie doszedł tak daleko. Gra bez kompleksów, chociaż w tym meczu miał więcej wpadek niż dobrych momentów. Ale taki Jokić może to sobie pooglądać co najwyżej w telewizji. Pewnie warto byłoby zaryzykować z Leonardem czy Laymanem, ale na to czas przyjdzie w ostateczności (czyli w … siódmym meczu w Oracle Arena …). 

Frajdę ma także rodzina Curry. Mamusia ubrana w koszulkę Blazers reagowała emocjonalnie na każdą trójkę starszego syna, a tatuś w koszulce GSW jakby nie dowierzał że w finałach gra również młodszy. Inna sprawa, że Seth mógłby się trochę bardziej postarać, aby w kolejnych meczach Blazers nawiązali walkę z doświadczonym rywalem.

Kolejny mecz już za dwa dni i przewaga świeżości już nie będzie tak wyraźna. Sukces jakim jest awans do finału sukcesem rzecz jasna jest wielkim i pamiętnym na lata, ale pewnie chcielibyśmy wszyscy trochę więcej napsuć krwi faworyzowanym Wojownikom. A dzisiaj to jednak był mecz do jednej bramki.

28 komentarzy:

  1. Przewidywaliśmy zmęczenie i porażkę w G1. Przydałby się jednak choć jeden dzień odpoczynku więcej... tak jak ma TOR

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy09:21

    Dzisiaj każdy przegrałby z GSW, zabojcza skuteczność za 3pkt

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zgodze sie. GSW bylo dzisiaj spokojnie do pykniecia przez wiekszosc ekip w NBA. Nie grali praktycznie nic oprocz tych open 3, ktore sami prowokowalismy

    U nas jedynie Hood, troche Mo i reszta ponizej jakiejkolwiek krytyki*

    *na co sklada sie zmeczenie. Dlaczego my gramy ciagle najwczesniej z tych wszystkich par? Ten kalendarz jest mega niesprawiedliwy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam takie wrażenie, że można było to wygrać. Tyle pięknych trójek Curry, Klay, Jerebko, nawet jakieś randomowe noname a wszystko musiało się rozstrzygnąć dopiero w 4 kwarcie. Ewidentnie za dużo grania CJem na Thompsona. Wrzuciłbym Turnera do S5 i byłoby zamieszanie.

      Usuń
    2. Anonimowy10:23

      Zgadzam się z Lucero i Jack - mecz był do wygrania, nie chcę marudzić po tym co PTB dokonali, mam niedosyt tym większy że nie było KD, czegoś brakło - ikry, chęci, może to potrzeba odreagowania, może zmęczenie, bo byli śnięci. Dame zawsze się spinał na Stepha a tu nic. Szkoda braku kontynuacji po super 3Q, gdzie wychodziliśmy z -17 do -6. Przegrana bitwa to jeszcze nie przegrana wojna. Mam nadzieję, że nie stracili wiary i nastąpi przebudzenie mocy w game2 i jakieś nowe pomysły Coacha - może więcej przez paint, może ktoś odpali - po cichu liczę na Setha
      Raf44

      Usuń
  4. Anonimowy11:17

    Na marginesie jak zapatrujecie się na losowanie pickow? NO wygrał na siłę? Pompowanie LA trwa?
    Jak widzicie nasz nr 25?

    MFA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot11:45

      Ostatnio z podobnym numerem wpadł Blazers Simons, rok wcześniej Swaningan, także sam sobie oceń ;)

      Usuń
  5. Behemot11:48

    Nie ma co się gościa czepiać po tym co do tej pory zrobił, ale w tej serii to niestety będzie dużo bardziej widać:
    https://www.youtube.com/watch?v=jTSsK34iISk&feature=youtu.be&fbclid=IwAR0idKm10AAHTEe7vZxk8Dt1I95V4NVH8gugJSoF9yaA1lQ4unb7oOp_Vg8

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wincyj Collinsa! Pięknie grają dwójkowe akcje z Turnerem.

      Usuń
  6. Anonimowy16:05

    Na tle Warriors wyglądaliśmy jak w slo-mo a mimo to do 4Q byliśmy tuż obok nich, na następny mecz Stotts coś wymyśli, slo-mo będzie mniejsze skuteczność za 3 GSW spadnie, wierzę ze będzie dobrze

    RazDwa

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest tak, że mimo wszystko Goldeni jakoś nam pasują. Albo mi im nie pasujemy. I to już od jakiegoś czasu. Myślę, że na mecz nr 2 będą bardziej wypoczęci i mniej myślami w Denver. Regroup. Mecz nr2 dla nas.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra, co jest grane? Co z Lillardem? Rozumem, że z Nuggets miał trudno ale z Warriors powinien szaleć a gra jak CJ którego męczy Klay.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy22:30

    w drugim meczu Lillard musi się obudzić!! I warto powalczyć o przewagę parkietu. W sezonie zasadniczym było 2-2 więc Golden nie mają jakiejś wielkiej przewagi. Blazers wypoczęli i mam nadzieję, że pokażą tą determinację z poprzedniej rundy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Skrzypce na hymnie- wykonanie ladne, ale energetycznie slabe

    Powinnismy wygrac

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak jak podejrzewałem jest lepiej niż w g1, a nawet lepiej niż myślałem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy05:46

    Było lepiej, ale nie potrafimy kontrolować spotkania. 3:14 przegrana końcówka, nie można tak grać. W III kwarcie też stracona przewaga punktami bez odpowiedzi. Gdzie szukać klucza do porażki? Prowadzimy mecz, nic w tej serii nie musimy i nerwów być nie powinno - krisow

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy05:51

    Czas to napisać! Po przegraniu wygranego meczu PTB, pora się pakowac i czas na ryby - Stotts znowu włączył stare dobre PO mode z niezrozumiałymi decyzjami na koniec, Lil i CJ na siłę chcą byc splash brothers a nigdy nie będą i dokumentnie zje... końcówkę. Możemy marudzić że sędziowe żle gwiżdżą, że się uwzięli ale fakty są takie że sami to przegrywamy przez powrót do hero ball. Pamiętajcie że GSW grali bez KD, jak wróci to nie będzie czego zbierać. To co miało być naszym atutem - paint, nim nie było, w ostatnich akcjach na 4:16 przed końcem w GSW kończyli w większości z czystych pozycji bez obrony Green, Looney, Iguodala, a u nas na siłę gramy ten sam przewidywalny hero ball. Ostatnia akcja dokumentnie to pokazała, wiecie dlaczego oni są mistrzami a my nigdy nie będziemy bo bezwzględnie wykorzystują słabości przeciwnika. Tyle na dobranoc. To jest koniec tej serii, po następnym meczu będzie 0-3 i po herbacie. Sorry za mocne słowa ale dalej jestem wkur.. na PTB za przegranie wygranego meczu! I jeszcze jedno na koniec tak jak Stotts wcześniej podejmował dobre decyzje to nie rozumiem dlaczego najlepsi obrońcy w decydujacych momentach siedzieli na ławce i ile można orać CJ i Lill - na twarzy Dame widac było totalne zmęczenie w ostatnich akcjach - a może mała innowacja, Stotts, niech grają po 48 minut, na pewno będą super wyoczęci w końcowkach!
    Raf44

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy06:46

      I jeszcze jedno LIll i CJ nie muszą być na siłę splash brothers, niech idą własną ścieżką - są dobrzy jeśli są sobą
      Raf44

      Usuń
  14. Kevin Durant twierdzi, że Blazers „Nie chcą iść” do finałów NBA - coś w tym jest prawdą ale myślę ,że to się odwróci i stotts znów będzie tym taktykiem jakim był wcześniej.
    GREGORY

    OdpowiedzUsuń
  15. Reasumując- jak idzie to taktyka jest dobra a jak nie idzie to taktyka jest zla

    Wynik meczu jest zalamujacy, ale trzeba powiedziec jedno- bylismy taktycznie przygotowani do niego praktycznie bezblednie. Stawilismy sie tam gdzie nikt znow szansy nam nie dawał

    Jedyne problemy byly od Stottsa niezalezne. Collins lapal faule szybciej niz Lakers traca co sezon szanse na PO, Turek z tym swoim Ramadanem praktycznie nie zyje, zostaje wiec Legenda, ktora grala co mogla i w obronie niestety wygladalo to slabiutko

    Super gral Curry (nasz), Lillard mial momenty i jestem pewien, iz sam wymogl granie od poczatku 4q

    Zabrakło jednego rzutu CJ w ostatnich trzech czystych probach a ze takie czyste rzuty mial to takze efekt taktyki

    Wkurzenie to jedno, ale spojrzenie na mecz chlodnym okiem to drugie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełna zgoda. Mam nadzieję, że Meyers zostanie w Blazers do emerytury. Wchodzi z samego końca ławki 4ty center i daje radę w decydujących minutach finału kontentacji. Zawsze gotowy. Załamka to Kanter w stroju meczowym co stoi jak ten baran przy linii na lawce i myli Curryego, który podaje mu piłkę.
      Żadna drużyna nie jest w stanie przetrwać tych kilku-kilkunastu minut gdy Warriors przyciskają na maksa. Dziś przycisnęli w 3 kwarcie i ostatnich 3 minutach. W pierwszym meczu w 4 kwarcie. I tyle.

      Usuń
  16. Fajnie się to ogladało przez pryzmat tego, że bijemy się z Golden, a cała reszta może tylko popatrzeć. Szkoda takiego meczu. Seth drugi raz nie zagra
    Moim zdaniem Stotts dał przedupy dwa razy. Nie będę się czepiał trzymania Aminu na siłę i dziwnej rotacji Hoodem, bo może miał swoje powody, ale początek 3q to masakra. Po 6:0 run było widać, że się posypaliśmy całkiem. Terry patrzył i poczekał, aż Golden nas całkiem doszło zanim wziął czas. W czwartej udało się odskoczyć i znowu Golden zrobiło runa. I znowu Stotts poczekał na 10:0 i remis. To Stotts przegrał ten mecz. Szkoda. Ale oglądało się fajne. Na rybach to są wszystkie inne zespoły na zachodzie, więc jest bardzo dobrze. (CJ chyba werbuje osiołka. Z Greenem w miejsce Aminu będziemy potworem;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pewnie, że nie ma co hejtować i na siłę szukać błędów. CJ i Lillard to nasi najlepsi gracze i nie wyobrażam sobie, aby nie grali w IV kwarcie jak najwięcej. Szkoda tylko szansy, bo mogło być 1:1. Przekonamy się pojutrze co tam u nas będzie się działo. Durant ma już grać?
    krisow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zagra ani w game 3 ani 4

      Tym bardziej wkurwionym mozna byc po tej nocy. To mogl byc kluczowy mecz (nie boje sie tego powiedziec) aby zdobyc mistrza w tym roku

      Roberuto oraz Raf44 wypada tylko przypomniec, iz ilosc czasow jest ograniczona, nie mozna brac ich po kazdej udanej akcji GSW. Stotts wzial pezy 8-0 a pozniej przy dalszym runie

      W 4kw zabraklo na przyklad czasu, aby probowac zagrac 2+1 albo przynajmniej 2 faul i dopiero szukac 2/3

      Inna sprawa, iz te lapska na Lillardzie w ostatniej akcji to chyba nie bylo zbyt czysto prawda?

      Usuń
    2. Anonimowy14:41

      Wywołany do tablicy odpowiadam, że od ponad 30 lat szanuje organizacje i dalej bede wstawal w srodku nocy na mecze, przemawialo przeze mnie wkurzenie i gorycz po przegranym meczu, ktory mozna bylo wygrac
      Nie uwazam sie za hejtera, bo ten krytykuje bez argumentow a ja staralem sie je podac, uwazam ze co innego hejt a co innego konstruktywna krytyka, szanuje Wasze zdanie i ciesze sie ze mozemy podyskutowac - tak jak wytykalem bledy Stottsowi w RS, podziwialem za taktyke przez dwie rundy PO, tak teraz trzeba powiedziec ze popelnil bledy i nie zareagowal na czas - moze jestem madry po czasie i w kapciach ale w ostatnich akcjach az prosilo sie grac Sethem (goracym!!!) i na wolnych pozycjach - efekt byl taki ze ostatnie 3-4 akcje CJ i Lill z efektem, jaki każdy widział, GSW wykorzystało Nasz niski skład do maximum (jedyny wysoki Leonard) i w koncoiwce kończyli w większości z czystych pozycji bez obrony Green, Looney, Iguodala a nie Steph ani Klay, w poprzenich meczach potrafilismy grac w koncowce nieoczywistym Hoodem, przypomianm ze poprzednie PO przegralismy przez granie zbyt oczywste. I jeszcze jedno = zgadzam sie ze sedziowie gwiżdza z dupy faule za 3 dla Stepha a w takich samych sytuacjach na Dame nie, ale co mozna w takich sytuacjach zrobic - i wg mnie nie to zdecydowalo o porazce tylko brak reakcji na runy GSW Pozdrawiam i GO BLAZERS!

      Usuń
    3. Anonimowy14:43

      Sorry za brak podpisu - to nie brak odwagi tylko przeoczenie - mam do Was zbyt duży szacunek
      Raf44

      Usuń
  18. Dla fachowców, ekspertów i fanów gsw: zajebiście dużo kontaktów na Lillardzie puszczonych w końcówceclu-ostatnia akcja)Pilarek powinien mieć CO NAJMNIEJ 6 ft więcej-.po prostu z takim gwizdaniem nie da się wygrać-szyte na chama: a skakanie po DL bodajże przez Looneya w 3kw? Zobaczcie co po naszych niecelnych trójkach robią z Myersem po koszem.. Kabaret nie mający nic wspólnego ze sportem.a nie sorry-to amerykański entertainment...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy14:59

      I tak na koniec nie jestem fanem GSW - dzięki za wymianę myśli, uważam że można przetrwać z GSW co udowodnili LAC w pierwszej rundzie PO, co do sędziów pełna zgoda, choć aż sie prosiło w końcówce grać na Greena - miał 5 fauli i spadek lub gorsza obrona gotowa - to się pewnie przyczyniło ale nie spowodowało porażki
      Raf44

      Usuń