Najprościej byłoby napisać, bo ile
można? Ile jeszcze razy wszystko ma opierać się na Lillardzie i
McCollumie. Do kolejnej kontuzji łamiącej sezon , którejś z dwóch
opok Blazers? Lillard w ciągu 7 sezonów spędzonych w NBA opuścił
zaledwie 24 z 574 gier. Powiedzieć Iron Man , to w tym przypadku nie
powiedzieć nic. Jeśli odliczyć, przerwany kontuzją, debiutancki
sezon, to wskaźnik absencji McColluma nie jest wcale dużo gorszy.
Mają Blazers olbrzymie szczęście , ze w tej serii urazów,
zabierających im kolejnych zawodników, nieszczęścia omijają
tych dwóch najważniejszych. Ale ile można kusić los? Czy w
sytuacji, gdy po miesiącu rozgrywek wyjściowa piątka straciła dwa
ważne ogniwa, a trzecie od pół roku się rehabilituje, nie byłoby
sensowniej odpuścić. Moim zdaniem tak.
Nie mam na myśli tankowania
rozumianego jako umyślne przegrywanie wszystkiego, a raczej mądry
load management, gdzie Lillard i McCollum opuszczają wybrane mecze,
a średnia minut , które spędzają na parkiecie nie przekracza 30. Czy właśnie w ten sposób nie postępują Warriors. Przecież
nawet po stracie Curry'ego i Thompsona mogliby z Greenem, Russellem
oraz Looney'em walczyć w każdym meczu, zapewne robiąc
znacznie lepszy bilans niż aktualne 5-19. Nie bez powodu w San
Francisco uznano, że nie ma to większego sensu. Potencjał kadrowy
Blazers nawet z Lillardem i McCollumem, po kontuzji Hooda, nie jest
wyraźnie lepszy, jeśli w ogóle, od tego czym dysponują teraz GSW. Ograniczenie minut Rain Bros, bez szarpania się o wynik w każdym meczu pozwoli wnikliwiej
przyjrzeć się potencjałowi młodych. Simons, Trent, Labissiere,
Little, Brown, Hoard, bez asysty gwiazd będą mieli szanse na
wykazanie się w realnej walce, a nie jako dodatki, brylujące w
garbage time.
Koszykówka to gra. W grze czasami
należy przeczekać, zrobić ruch do tyłu, jak w szachach poświęcić
piony, aby przygotować atak. To żadna ujma, to rozsądne
dysponowanie zasobami. Sezon 2019-2020 w wyniku destrukcji składu
powinien być właśnie dla Portland takim mądrym czasem na
wycofanie się na z góry upatrzone pozycje.Wysiłek za wszelka cenę, granie na
100%, eksploatowanie ponad miarę, kolejny już raz, Rain Bros, to
proszenie się o kontuzje. A i tak gwarancji , że znów się uda,
nie ma żadnych, no może poza tą, że zawsze się udawało. Tylko
nigdy upływ krwi nie był tak wielki. Zazwyczaj łatano pojedyncze
ubytki. Teraz brakuje trzech z pięciu elementów podstawowego
składu. Nie ma żadnej gwarancji, że z Whitesidem, Anthonym i
Bazemorem w s5 ta drużyna doczłapie się do PO.
Wiosną z wysokim wyborem w loterii
draftu, „wypromowanymi” Trentem, Labissierem czy nawet Simonsem
można stworzyć ciekawy pakiet po gracza z top30. Każdego roku
pojawiają się zawodnicy niespełnieni, niezadowoleni ze swoich ról
w dotychczasowych organizacjach. Zakładam, że Lillard, McCollum,
Nurkić, Collins to dla nie jednej z takich postaci może być
wyjątkowo atrakcyjna koszykarska kompania. Takie rozwiązanie
wydaje się dużo bardziej rozumne niż pchanie się w panice po
koszykarskich rentierów w typie Kevina Love czy Blake'a Giffina.
Ich liche zdrowie oraz monstrualnie wysokie, długie umowy mogą
trwale zablokować jakikolwiek ruch w perspektywie kilku lat. Zbyt
duże ryzyko, niewielka szansa na sukces.
Idea, aby ruszyć po Iguodalę oraz
Crowdera i przetrwać się z nimi do powrotu Nurkicia i Collinsa też
nie ma większego sensu. Wiązałoby się to najpewniej z utratą
draftowego wyboru i któregoś z młodych talentów. Obaj to typowi
zadaniowcy, pasujący raczej to ułożonych już ekip- contenderów.
Tymczasem sytuacja kadrowa Blazers zmusiłaby ich do grania znacznie
poważniejszych ról. Pierwszy nie jest zdolny do tego ze względu na
wiek, drugi z uwagi na umiejętności ( może odrobinę większe od
Kenta Bazemore'a). Poza tym jaka mamy pewność, że Nurkić i
Collins od razu pokażą formę sprzed kontuzji? Doświadczenie
takich graczy jak Paul George czy Gordon Hayward mówi raczej, że
wskoczenie na optymalny poziom po długiej rehabilitacji nie dzieje
się tak ad hoc, wymaga czasu. Lepiej , aby marcowo-kwietniowe gry
były dla Jusufa i Zacha formą mocniejszego, wcześnie rozpoczętego
preseason 2020-21.
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że
biorąc pod uwagę dotychczasową politykę organizacji, obchody jubileuszu 50-lecia, etykę
zawodową, dbałość o legacy Lillarda i McColluma, powyższy
scenariusz ma nikłe szanse na realizację. W mojej ocenie nie
zmienia to jednak faktu, że tym razem, po raz pierwszy w erze
lillardowskiej hasła „za wszelką cenę” , „ na przekór
wszystkim defetystom” tracą racjonalne przesłanki.
100% racji. Sam napisałbym podobny tekst. Zresztą opisałem już, że okienko na rzeczy duże (być może wielkie) otwiera się po tym sezonie. Kończą się kontrakty HW i KB, będziemy mieli ogranych młodych (szczególnie liczę na Simonsa i Labissiere i może Little i Brown).
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jesteśmy w sytuacji, w której nawet Lillard ze swoją wspaniałą ambicją czuje, że ten rok jest stracony i potrafi się z tym pogodzić.
Bić się za wszelką cenę żeby odpaść w I rundzie PO nie ma sensu.
I serce mnie boli, że piszę te słowa, mając jeszcze miesiąc temu olbrzymie oczekiwania. Ale jestem gotowy zaczekać jeszcze jeden rok i marzyć o kolejnym finale Zachodu (a może czymś więcej).
Lillard będzie dalej tak dobry jak jest, CJ nie będzie słabszy, Nurk i Collins wrócą i ograją się spokojnie, bez spiny (zaczekajmy spokojnie aż będą gotowi na 100%).
Piszę sobie przed snem i mam wrażenie, że wszystko układa się w logiczną całość. Cierpliwości. To tylko jeden rok.
Niederra
Już dawno pisałem, że drużyna powinna być prowadzona tak by zaatakować w sezonie 2020/21, gdy kończą się uciążliwe kontrakty. Zakładałem 2 lata męczarni a tymczasem w poprzednim sezonie dużo małych rzeczy zagrało i mieliśmy święto. To trochę zmąciło szeroki obraz a niestety Blazers to od dawna jeden z najgorzej skonstruowanych składów w lidze. I wcale mnie ten słaby sezon nie przeraża bo na szczęście, mimo wielu wykonanych ruchów, idea restartu w następnym sezonie jest cały czas realna. Tyle, że o 8 miejsce na zachodzie może wcale nie być tak trudno sięgnąć i nie wierzę by wczesną wiosną nie rozpoczęła się wielka walka o PO. Oby bez kontuzji i narażania rekonwalescentów. No i oby młodzi uchowali się do lata.
OdpowiedzUsuńZgadzam się również na odpuszczenie tego sezonu.Głową muru nie przebijesz
OdpowiedzUsuńNo to po raz pierwszy mamy pełną zgodę w tekście i w komentarzach. Ostatnia nadzieja na jakąś dyskusję w Lucero, pewnie właśnie kupuje kupon na mistrza ;P
OdpowiedzUsuńP.S. Bardzo ciekawe będzie śledzenie ile minut Lillard i McCollum będą spędzać na parkiecie. Jeśli 36-39 to cały "plan" w p...u.
Dokładnie
UsuńZadnego odpuszczania, w ramach wyjatku jestem w stanie oddac 2-3 minuty RainBros niech walczy Simons
UsuńBazemore zacznie trafiac, do rotacji wchodzi Trent, Mario grzeje lawke bo z niego to juz nic nie bedzie
Zachod mial byc silny a jest slaby. 5-6 miejsce spokojnie w zasiegu i z niego juz z Colinsem i Nurkiem mozna spokojnie myslec o walce w drugiej rundzie
To mnie zadowoli, w przeciwienstwie do tankowania i zgarniecia grajka pokroju Little, ktory to fakt i tak niczego nie zmieni w przyszlym sezonie
Gramy skladem ktory mamy i walczymy
Nie pokroju "Little" tylko LaMelo Ball
Usuń:-)
UsuńNo to głosujemy kto za odpuszczeniem a kto za walką
OdpowiedzUsuńJa bym odpuscił
OdpowiedzUsuńTähtikuja 1, Rovaniemi 96930 Arctic Circle, Laponia
OdpowiedzUsuńMikolaj? Co przyniesie?
UsuńCo tylko sobie wymarzycie.
UsuńSam nie wierzę, że to piszę. Jestem za tankowaniem. Nie ma sensu się żyłować.
OdpowiedzUsuńDla mnie wysoki wybór w loterii i odpuszczenie sezonu wg Pdxpl się kłócą.
OdpowiedzUsuńPrzy jawnym tankowaniu byłaby szansa ale na to nikt nie pójdzie.
Najważniejsze żeby pod wpływem paniki nie wpakować się w jakąś bezsensowną wymianę.
@milesiak zaszly zmiany w zasadach loterii, które uderzają w taktykę totalnego tankowania. mozna wylosować wysoki pick,atakując z dalszych pozycji. Poza tym ja nie nastawialbym się na wybor debiutanta, raczej, o czym pisze w tekscie, handlowałbym tym wyborem w pakiecie np z Simonsem. to powinno wystarczyć do złapania uznanego na rynku gracza.
OdpowiedzUsuńPrzy pozycjach 10-14 dalej niewielkie .
UsuńAle to mało istotne bo "biorąc pod uwagę dotychczasową politykę organizacji, obchody jubileuszu 50-lecia, etykę zawodową, dbałość o legacy Lillarda i McColluma, powyższy scenariusz ma nikłe szanse na realizację".
Już są doniesienia że Love chce do Blazers , czy Gallinari jest na radarze.
Nie pakujemy się w żadnych Love Griffina Galinarich czy czort wie kogo.ODPuscMy ten SEZoN
OdpowiedzUsuńBrać Lova za Hassana z nastawieniem na walkę w następnym sezonie
OdpowiedzUsuńDaliśmy Knicks lekcję koszykówki
OdpowiedzUsuńposkus
Ja bym jeszcze zaczeka z tankowanie do ASG. Wiele się moż zdarzyć, a ostatnio w NBA zdrowie jest towarem deficytowym.
OdpowiedzUsuńJednocześnie żadnych nerwowych ruchów. Love ok. bo jest "stąd" i chyba tylko tu może się odbudować.
Ssudio