BLAZERS (24-29) @ JAZZ (33-18) 114:117 |
Blazers, pomimo absencji Whiteside'a, byli o włos od pokonania, mających jakieś wewnętrzne problemy Jazz, chociaż zaistniało ryzyko, że nie skończą meczu w pełnym składzie. Absurdalna pomyłka sędziowska i niecelny rzut za trzy Swanigana w ostatniej akcji meczu to tylko zwieńczenie absurdów, które wydarzyły się w Salt Lake City.
Rozpoczęło się od znakomitej kwarty: na 70% skuteczności oraz 60% zza linii. Lillard do połowy drugiej kwarty trafiał wszystko. Wydatnie wspierał go McCollum. Był moment, gdy Blazers punktowali w 10 kolejnych akcjach.
Kłopoty kadrowe rozpoczęły się od kontuzji Simonsa jeszcze w pierwszej kwarcie. W drugiej nieodpowiedzialny Trevor Ariza nie wytrzymał ciśnienia, jakby jakiekolwiek powinno być na tym etapie budowania drużyny przez Portland. Dzisiejsze zachowanie Arizy i słabszy mecz Anthony'ego wskazuje że opieranie drużyny na weteranach, co prawda doświadczonych i zasłużonych, ale weteranach, jest cokolwiek ryzykowne.
W Blazers zostało w pewnym momencie do gry 7 zawodników, pod warunkiem że się liczy Czarnego Archanioła, który jak na razie jest wyrobem enbiejpodobnym. Gdy już w III kwarcie problemy z przewinieniami mieli Swanigan i Hezonja, można było rozkminiać co się dzieje gdy drużyna nie dysponuje jakąkolwiek piątką do gry. Ale równocześnie Blazers nie tylko prowadzili, ale nawet powiększali przewagę nawet do 16 punktów - co się dzieje w Jazz to pewnie wiedzą tylko na www.jazz.blogspot.com ...
Wymęczeni brakiem rotacji i ciągłym przebywaniem na parkiecie Blazers w końcu przestali trafiać. W III kwarcie nawet Lillard pudłował. Jazz odrobili straty i w ostatniej kwarcie wyszli na prowadzenie. Ale drużyna z Portland się nie poddała, przebudził się Lillard i w ostatniej minucie ponownie zagościł na tablicy wyników EnergySolutions Arena remis.
Do meczu postanowili wtrącić się sędziowie, może uspokojeni że jednak Blazers dotrwali w pełnym składzie do końca. Ewidentna pomyłka z niezaliczonym wejściem pod kosz Lillarda, gdy nie można było skorzystać z VAR, rozsierdziła wszystkich - strach pomyśleć co by się stało gdyby wcześniej nie wykluczono Arizy. Jeszcze rzut ostatniej szansy Swanigana, po bezmyślnym kozłowaniu Carmelo i Jazz po raz pierwszy od dwóch tygodni coś wygrywają.
Rozpoczęło się od znakomitej kwarty: na 70% skuteczności oraz 60% zza linii. Lillard do połowy drugiej kwarty trafiał wszystko. Wydatnie wspierał go McCollum. Był moment, gdy Blazers punktowali w 10 kolejnych akcjach.
Kłopoty kadrowe rozpoczęły się od kontuzji Simonsa jeszcze w pierwszej kwarcie. W drugiej nieodpowiedzialny Trevor Ariza nie wytrzymał ciśnienia, jakby jakiekolwiek powinno być na tym etapie budowania drużyny przez Portland. Dzisiejsze zachowanie Arizy i słabszy mecz Anthony'ego wskazuje że opieranie drużyny na weteranach, co prawda doświadczonych i zasłużonych, ale weteranach, jest cokolwiek ryzykowne.
W Blazers zostało w pewnym momencie do gry 7 zawodników, pod warunkiem że się liczy Czarnego Archanioła, który jak na razie jest wyrobem enbiejpodobnym. Gdy już w III kwarcie problemy z przewinieniami mieli Swanigan i Hezonja, można było rozkminiać co się dzieje gdy drużyna nie dysponuje jakąkolwiek piątką do gry. Ale równocześnie Blazers nie tylko prowadzili, ale nawet powiększali przewagę nawet do 16 punktów - co się dzieje w Jazz to pewnie wiedzą tylko na www.jazz.blogspot.com ...
Wymęczeni brakiem rotacji i ciągłym przebywaniem na parkiecie Blazers w końcu przestali trafiać. W III kwarcie nawet Lillard pudłował. Jazz odrobili straty i w ostatniej kwarcie wyszli na prowadzenie. Ale drużyna z Portland się nie poddała, przebudził się Lillard i w ostatniej minucie ponownie zagościł na tablicy wyników EnergySolutions Arena remis.
Do meczu postanowili wtrącić się sędziowie, może uspokojeni że jednak Blazers dotrwali w pełnym składzie do końca. Ewidentna pomyłka z niezaliczonym wejściem pod kosz Lillarda, gdy nie można było skorzystać z VAR, rozsierdziła wszystkich - strach pomyśleć co by się stało gdyby wcześniej nie wykluczono Arizy. Jeszcze rzut ostatniej szansy Swanigana, po bezmyślnym kozłowaniu Carmelo i Jazz po raz pierwszy od dwóch tygodni coś wygrywają.
A Blazers oddalają się od playoffów, czytaj: wpływów z biletów na mecze z Lakers, bo chyba o to głównie chodzi decydentom. Zamiast budować drużynę na przyszły sezon, toczymy takie kuriozalne wojny w przetrzebionym składzie.7 players. On the second night of a back-to-back. At high altitude. Don't ever say we don't play with heart.@McDonalds McDelivery game highlights 🎥 pic.twitter.com/OEb1ChNOuq— Portland Trail Blazers (@trailblazers) February 8, 2020
Dame pewnie kare dostanie za zachowanie po meczu, ale blok Goberta to jakieś jaja, nawet komentatorzy nie mogli uwieżyć , że sędziowie nie widzieli odbicia piłki od tablicy.
OdpowiedzUsuńLajzy pier.... sedziowie. Nie dosc ze goaltending to jeszcze z faulem
OdpowiedzUsuńNapierdzielasz w siedmiu na pelnej k. a pozniej z relacji dowiadujesz sie ze jestes frajerem bo trzeba bylo odpuscic
LAL to nie GSW za najlepszych czasow, nie przesadzajmy
Tym razem relację napisał jednak lepiej Lillard na swoim Twitterze. Czepianie się Arizy to lekki żart, przy tym gównie, które się odpierdalało.
OdpowiedzUsuńKuriozalne to były te łajzy z gwizdkami - Ariza się słusznie wkur.. za kolejny niegwizdnięty faul, nasi bez przerwy faulowani a te trzy panienki z gwizdkami ,,, szkoda gadać - dobry mecz - w takim składzie w b2b, mam nadzieję że nas to pozytywnie wkur.. na przyszłosć
OdpowiedzUsuńRaf44
Że co proszę panie Andrzeju? Oddalamy się od wpływów z biletów za mecze z LAL? LAL jest spokojnie do roz***ania, jeżeli Houston z ich small ballem wygrało w LA, my wygraliśmy mecz w LA... nasza drużyna, w pełnym składzie nie ma wcale mniej atutów niż mają w Los Angeles.
OdpowiedzUsuńKtoś Ty? Już mój przyjaciel :)
Usuńt last call was just the tip of the iceberg in a game plagued with missed calls and mistakes. Earlier in the 1st half, Royce O’Neale took out Anfernee Simons with a flagrant Cobra Kai leg sweep, causing Simons to fall and hit his head and have to leave the game in concussion protocol. (Are you proud of your guy Coach Snyder?)
OdpowiedzUsuńTrevor Ariza was fouled multiple times without calls and went off on an official, only to be ejected. Carmelo Anthony nearly had his shoulder separated by O’Neale and was assessed a technical foul. There was a missed 8 second violation on the Jazz late in the fourth. Utah had a free possession with 1:43 left in the game with the shot clock off. The list goes on.
Nieprawdopodobna historia z tym blokiem po tablicy. To niemożliwe: niezauważone przez 3 sędziów? A review? Masakra. Go Blazers! Mam nadzieję, że to wreszcie wybudzi bestię do końca..
OdpowiedzUsuńTakie durne przepisy, że nie mogli zrobić review. Można sprawdzić tylko gwizdek, a nie jego brak.
UsuńGwizdek nie gwizdek, zbicie z tablicy było na tyle czytelne, że nie ma mowy o przeoczeniu! Znowu nas skrzywdzili buuu... 🤦🏼♂️
UsuńNiesamowite że grając w siedmiu w b2b ,bez skrzydeł i centra , gdy siły uchodziły jak powietrze ze spuszczanego materaca , udało się doprowadzić do tak zaciętej końcówki.Mario zagrał chyba najlepszy dotychczas mecz . Junior świetny w obronie , przesuwa się na moją listę ludzi nie do ruszenia :)
OdpowiedzUsuńTrent ma psyche po starym, ale lepsze umiejętności. Też go widzę w rdzeniu.
OdpowiedzUsuń