16 października 2013

Trójki i zbiórki LaMarcusa Aldridge'a.

W ubiegłym sezonie Portland Trail Blazers trafiali 35% za trzy, oddając aż 23 próby na mecz (trafiali nieco ponad 8 trójek na mecz). Więcej rzucali tylko Knicks, Rockets i Lakers, którzy znajdowali się w TOP10 ofensyw per 100 posiadań (Blazers dopiero na 15 miejscu). Rzut za trzy stanowił, wg moich obliczeń, bo nie mogę znaleźć takiej statystyki (będę wdzięczny za link), 28% wszystkich prób z gry Blazers. Dla porównania, Knicks (pod uwagę biorę tylko regular season) mieli ich, aż 35%, Rockets - 34%, a Lakers - 30%. Jak na dłoni widać, że 1/3 ofensywy składała się z rzutów za trzy. Dużo, ale nie miałoby to większego znaczenia, gdyby ciągłe rzucanie przełożyło się na efektywność ofensywną, a niestety dla Blazers w tej statystyce, wspomnianej już wyżej, było źle. Nawet w punktach na mecz Blazers wypadają słabo, bo również było to 15 miejsce. Ten trend, za którym wydaje się iść każdy team NBA, przynosi rezultaty bo patrząc na TOP5 skuteczności zza łuku (Blazers na 20 miejscu) mamy tam dwa pierwsze miejsca w obu konferencjach (Heat, Knicks - Spurs, Thunder) oraz najlepszych Warriors. Pójdźmy dalej. W postseason skuteczność tych samych zespołów spadła, ale to nie przeszkodziło Heat i Spurs dojść do finałów NBA, a Thunder, Knicks i Warriors zagrali w drugiej rundzie. Zresztą pamiętamy jaka akcja uratowała sezon Miami Heat i LeBrona Jamesa.

*
Ponad dwa tygodnie temu Chris Haynes z csnnw.com napisał na Twitterze, że LaMarcus Aldridge rozwinie swoją grę w ataku poprzez dodanie rzutu za trzy. Chirs Bosh rzucał za trzy jeszcze w Toronto, ale to w Miami miał najwięcej prób (74 w ubiegłym sezonie). Serge Ibaka dopiero rok temu zrobił upgrade swojej ofensywy i trafiał w sezonie solidne 35% głównie z rogu. A Kevin Love zawsze był dobry w trójkach (41% w sezonie 10-11, rok później 37% w sezonie skróconym przez lockout), tak samo Bargnani. Już pal licho jego zbiórki i jedynkę w drafcie (WTF, zgadnij kto był drugi), ale w "karierze" trafiał 36% - typowy europejski 7-footer. Aldridge na przestrzeni siedmiu sezonów nie był strzelcem za trzy. Rzucał wtedy kiedy musiał, albo był prototypem Andrew Bynuma. Znowu jedziemy z procentami. 20% w karierze i średnio na sezon 0.2% oddanych rzutów. Tyle co nic zważywszy, że podczas siedmiu lat gry oddał tych rzutów tylko 101. Trafił 21 i słowo "expanded" jest na miejscu. W ciągu miesiąca, dwóch Aldridge nagle nie zrobi się pierwszą opcją zza łuku. Tym bardziej, że na obwodzie jest Lillard i Matthews (37% i 40% za trzy), na trójce Batum (37%), oraz niewystrzelana ławka (nowość), gdzie siedzi Allen Crabbe, Mo Williams, (38%) i Dorrell Wright (37%), a C.J McCollum był Bogiem w Lehigh. Aldridge jest niezły z mid-range. Trafia 43% głównie po akcjach pick-and-pop i izolacjach na lewej stronie, gdzie schodzi do środka na prawą rękę i kończy hakiem albo wysokim rzutem. Odsunięcie go dalej od kosza, jeszcze bardziej uderzy w jego zbiórki na atakowanej tablicy (2.7 w karierze), ale jednocześnie zrobi miejsce dla Robina Lopeza, który w ubiegłym sezonie grał z prawdziwym stretch four: Ryanem Andersonem. Lopez miał blisko 70% z gry w okolicach obręczy i na pewno luz stworzony w pomalowanym przez Andersona, który czekał na piłkę na obwodzie, miał bardzo duże znaczenie. W Blazers ten pomysł może przejść, jeżeli Aldridge 1) wreszcie nauczy się zbierać w ataku, 2) będzie miał kolejny sezon postępu w zbiórkach. Systematycznie rok w rok (za wyjątkiem sezonu skróconego przez lockout), LMA notuje progres w ogólnej liczbie zbiórek, głównie defensywnych. Wg RealGM w ataku lepiej zbiera, aż 13 silnych skrzydłowych. Nie jest to przepaść, bo są to różnice rzędu 1-2 zbiórki na mecz, ale przy graniu 4-1 gdzie pod koszem stał będzie wystraszony Sideshow Bob, Blazers mogą przejechać się jeszcze bardziej na zbiórkach niż w ubiegłym sezonie (ORB/Game - 10.7 - 23 miejsce, DRB/Game - 30.2 - 17 miejsce). 


David MacKay z ripcityproject.com napisał w artykule - bez niespodzianki - o trójkach Aldridge'a bardzo fajne zakończenie: 

After all, the ability to shoot the three is one of the things that sets Kevin Love apart from other power forwards—How great would it be to see Aldridge receive the same recognition?

Dla mnie istnieją trzy opcje dlaczego Aldridge w ósmym sezonie zdecydował się na taki rozwój swoich talentów ofensywnych.
  1. Wymaganie dzisiejszej NBA, gdzie coraz częściej korzysta się z silnych skrzydłowych jako nienaturalnej pozycji do rzucania za trzy i to w głównej mierze zmusiło sztab i Terrego Stottsa do takiego pomysłu;
  2. Ambicja, która nie pozwala mu być gorsza w żadnym elemencie od każdego dowolnego PF'a w lidze. Dobrze się złożyło, że w najlepszych latach swojej kariery Aldridge chce coś dodać, poprawić.
  3. Biznes. W 2015 roku Aldridge i Love będą niezastrzeżonymi wolnymi agentami. Prawdopodobnie będą w prime, albo będą dopiero w ten okres wchodzić, ale faktem jest, że obaj mogą dostać potężne pieniądze. Aldridge będzie miał wtedy 30 lat i ostatnią wielką umowę przed sobą, a uciekający atletyzm będzie zmuszą go do podejmowania nowych rozwiązań.
Aldridge póki co jest graczem Blazers i ma przed sobą sezon próby zdominowany przez jedno pytanie. Czy wciąż jako lider - bardzo szybko goniony przez Lillarda - będzie umiał wprowadzić zespół do playoffów i zrobić w nich coś więcej niż cztery szybkie?


C.J McCollum Update:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz