29 grudnia 2013

Jak Blazers przegrali z Heat


Chris Bosh miał w czwartej kwarcie kompromitujący powrót do obrony, gdy potkną się o ciężkie powietrze w Rose Garden. Ludzie wewnątrz, to bardzo dobrze zorganizowana i szczęśliwa grupa, która w tym sezonie zazwyczaj wychodzi z jednym zwycięstwem więcej, ale nazywany soft i popychadło ten właśnie Chris Bosh trafił kolejny wielki rzut w crunch-time, stając się po meczu supermanem i funky bossem Jamesem Brownem. Jednak przed ostatnimi siedmioma sekundami meczu, Blazers i Heat na niecałe trzy minuty do końca mieli po 98 punktów i kilka posiadań, które zdecydowały o wygranej Miami. Niżej lekko analiza tego co działo się głównie po stronie „naszych” Blazers w ataku, a przed wszystkim w obronie przy ostatnich dwóch akcjach Miami Heat.

Zaczniemy sobie od akcji na 3:05 do końca, gdy Blazers mieli piłkę z boku, na połowie Heat po faulu Chalmersa na Lillardzie, prowadząc dwoma punktami. 
Akcję na zdjęciu wyżej, w bardzo rozszerzonej wersji, widzieliśmy w meczu z Pelicans, ale identyczne zagrania, Batum z Matthewsem graja przez cały sezony i w zasadzie kończy się to dobrze, bo albo są to łatwe punkty wynikające z gapiostwa obrońców vide Mario Chalmers, albo faul na Matthewsie. Blazers mieli bardzo dobrą szansę na cztery punkty przewagi i mógł to być wczesny dagger, jednak Wesley Matthews nie trafił łatwego rzutu. Heat mieli kontrę, po której Norris Cole zdobył punkty przez spóźniony chase-down block Aldridge'a. Goaltending i remis.
Heat podwajają Lillarda w pick-and-rollu, przez co na prawej stronie po wysokim wyjściu Haslema wolny zostaje Robin Lopez. Czerwona krecha to podanie, które w przypadku dalszych zdarzeń było bardzo dobrą opcją dla zespołu. Do Lopeza z piłką, prawdopodobnie wyszedłby stojący w paint Chris Bosh, co otworzyłoby pozycję dla Aldridge (8/15 z mid-range), gdyż Batum (tuż za LAM) schodził do lewego rogu zabierając ze sobą Wade'a. Lopez mógłby też grac 1-na-1 z Boshem, kończąc akcję rzutem, bądź też podaniem na obwód. Tutaj wyszedł nie zawsze dobry hero-mode Lillarda, który w tej akcji zbyt długo holował piłkę - patrz zegar.
Blazers mają 10 sekund na skończenie ważnej akcji. Lillard wybiera podanie do całkowicie nieprzygotowanego Aldridge (zwróć uwagę na późno wracającego Haslema) i notuję stratę na rzecz Wade'a, który na całe szczęście nie kończy kontry punktami przez bardzo dobre zachowanie Lillarda w transition defense. PTB ratują się powrotem Aldridge'a, który miał wtedy zbiórkę w obronie i wymusił faul Miami, ale to nie zmienia faktu, że Blazers mieli drugie kolejne posiadanie, które skopali. Defensywnie była to chyba ostatnia udana akcja Portland w tym meczu. Remis. 
Na 2:25 do końca, Aldridge przed sytuacją wyżej, nie trafił trudnego rzutu z lewego bloku nad Boshem. Heat zbierają piłkę, mają kontrę i wymuszają switch wysokich gdzie Aldridge przejmuję w obronie Chrisa Bosha, jednocześnie Haslem zbiega do lewego rogu wraz z Lopezem. Bosh stawia twardą zasłonę na Batumie, jednak Wade z niej nie korzysta. Heat chcieli zrobić mismatch. Wtedy Wade mógł mieć przed sobą Aldridge'a, ale Batum nie został przy Boshu, który za sekundę był wolny na obwodzie. 
Chris Bosh przed meczem z Portland był z prawej czterdziestki piątki 2/8. Po: 4/10. To był pierwszy poważny błąd przy bronieniu kluczowych pick-and-rolli Heat przez Blazers i jak na dłoni widać, że obrona w Portland to ściema. Przy wyniku 103-102 dla Heat, Portland zrobili to samo, znowu podwajając Wade'a, przez co zostawili otwartego na półdystansie Bosha, ale Robin Lopez, szybko doskakując, zmusił go do trudnego rzutu z prawej strony. Blazers zebrali piłkę po niecelnym rzucie.

Przeskoczę do ostatnich 30 sekund meczu, gdy Blazers prowadzili 105-103 po czterech punktach z rzędu Aldridge'a i trzech celnych rzutach wolnych Batuma.
Ray Allen na zasłonie zatrzymuję - właściwie to Wes Matthews - kryjącego Wade'a, Nicolasa Batuma, który bierze udział w kolejnym złym zagraniu Blazers w obronie. Tutaj powinien nastąpić switch. Skutek:


Na 26 sekund do końca przy remisie 105-105, Blazers po czasie mieli piłkę z boku. Batum podał do Lillarda, który po raz drugi w ciągu trzech minut stracił kupę czasu na holowaniu piłki. Być może taki był zamysł i Damian miał kończyć akcję sam, zostawiając jak najmniej czasu na zegarze, ale Terry Stotts nie przewidział - no cóż - fantastycznej obrony Norrisa Cole'a, który prawie wymusił stratę Lillarda. Nicolas Batum w tłumie złapał piłkę i faulowany zdołał oddać rzut. Piłka nie wpadła do kosza i na siedem sekund do końca, Batum miał dwa rzuty wolne. Trafił oba. Blazers-Heat 107-105.
Akcja meczu. Terry Stotts wysłał na parkiet niski line-up z Aldridgem na piątce, Batumem na czwórce i Wesem Matthewsem jako silnym skrzydłowym, który pilnował Ray'a Allena. Mo Williams i Damian Lillard odpowiednio kryli Norrisa Cole'a i Mario Chalmersa. To był bardzo dobry match-up small-ballowych piątek, zwłaszcza, że Blazers spodziewali się rzutu za trzy wystawiając trzech gurdów. Norris Cole z boku, Wade wychodzi po piłkę i w pierwszym korku mija Batuma na zasłonie od Bosha.
Terry Stotts musiał widzieć mecze z San Antonio i Atlantą. Musiał. Propsy dla Erica Spoelstry za tę zagrywkę. Wciąż nie widzę sensu w tym co zrobili Aldridge i Batum, przy próbie penetracji Wade'a, zostawiając czystego Bosha na dystansie. Przy -2, Heat mogli w asekuracyjny sposób szukać łatwych punktów, żeby doprowadzić do dogrywki, ale Chris Bosh podczas timeoutu chciał rzucać za trzy i grać all in. Czerwona kreska to ponad trzy metry dzielące biegnącego za Wadem Aldridge'a od Bosha. Być może Terry Stotts kazał im jednak podwajać, ale idealną - chociaż ryzykowną - opcją byłoby, po raz kolejny,  switchowanie. Pewnie minusem okazałaby się mobilność Aldridge'a i  "zawsze proste nogi", ale wzrost i zasięg zrobiłyby swoje, a przede wszystkim Heat nie mieliby czystej pozycji i wielkiego rzutu.

Blazers mieli na zegarze pół sekundy na ostatnią akcję meczu. Batum z boku zagrał lob do Aldridge'a, ale ten naciskany przez Bosha i Chalmersa nie trafił. Portland przegrali trzeci mecz w Rose Garden, szósty w sezonie, ale wciąż są w czołówce ligi. Jedna, jedyna słabość, która prawdopodobnie będzie ciągnąć się przez cały sezon, może być główną historią Blazers w postseason i w pierwszej połowie 2014 roku. Terry Stotts, asystenci od obrony i zawodnicy mają dużo pracy, żeby poprawić i utrzymać defensywę na przyzwoitym poziomie. Kończąc statystycznie. Na dzisiaj per 100 posiadań tracą 104.7 punktów - 22 miejsce w lidze, per mecz 102.6 - 27 miejsce. Źle.

Twitter

Propozycje, sugestie i TEKSTY przysyłajcie na blazerspl@gmail.com

3 komentarze:

  1. Behemot22:32

    Dodajmy, że w dwóch ostatnich akcjach Miami Blazers mogli i powinni byli faulować, bo ciągle nie powodowało to rzutów wolnych przeciwników. Podwojenie na Wade totalnie dla mnie niezrozumiałe.
    Super wpis, wielkie dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sosna198207:19

    Miło było zobaczyć w Rose Garden Grega Odena. Łezka się w oku zakręciła...

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy12:38

    http://www.basketball-reference.com/friv/playoff_prob.cgi

    K.

    OdpowiedzUsuń