20 lutego 2014

Porażka ze Spurs.Co zrobi Olshey?


Spurs (40-15) @ Blazers (36-18) 117-122
Blazers do wczoraj notowali przeciwko Spurs bilans 17-4 (w ciągu ostatnich 6-ciu sezonów), wygrywając ostatnie cztery spotkania. Do wczoraj także Blazers byli jedyną ekipą w lidze, która każde spotkanie rozpoczynała tą samą S5.
Niekończące się problemy gwiazdy PTB z pachwiną zaowocowały jednak ostatecznie tygodniową przerwą w treningach i absencją we wszystkich spotkaniach, jakie pozostały do rozegrania w lutym. Wczoraj także niespodziewanie wypłynęła informacja  o kontuzji kostki Meyersa Leonarda. Finalnie, nasza wyjściowa piątka wyglądała następująco:
Lillard-Matthews-Batum-Wright-Lopez.

Stotts miał w tym meczu spore pole do popisu, jeśli chodzi o ułożenie rotacji w drużynie.
Gdy w pierwszej kwarcie doszło do pierwszych zmian, naszym oczom ukazał się następujący line-up: Lillard-Williams-McCollum-Claver-Robinson. To się dopiero nazywa small-ballowe ustawienie. Podczas wspólnych 3 minut grania tym ustawieniem Blazers zanotowalio 1/5 z gry i dorzucili stratę. Na szczęście Terry Stotts w porę się opamiętał i po chwili wypuścił na parkiet Matthewsa, a w drugiej połowie gry takim ustawieniem już nie próbował.
Prawdopodobnie z powodu braku zmiennika na pozycjach 4/5 Thomas Robinson musiał rozpoczynać mecz z ławki (Stotts nie chciał, by grac na deskach siadła, gdy obaj gracze dostaliby kilka minut na odpoczynek), a w wyjściowej piątce zobaczyliśmy Dorrela Wrighta, którego w takiej  właśnie roli strech-four wielu widziało przed sezonem. Musze przyznać, że wyglądał całkiem nieźle w ataku. Kryty rzez Borisa Diawa i jego nadwagę, mógł się w miarę swobodnie poruszać po obwodzie i szukać okazji rzutowej. W pierwszej kwarcie wyglądał nawet całkiem nieźle w ataku, a cały mecz zakończył mając na koncie 10 punktów (2/4 za 3) i 5 zbiórek (w tym 3 ofensywne). Niestety gra w defensywie stała na zupełnie innym biegunie. Wright zupełnie nie radził sobie zarówno z większym od siebie Diawem,który przestawiał pod koszem jak chciał, ani także z Bellinellim, który raz po raz uciekał mu na zasłonach. +/- z Wrightem na parkiecie to -15.

Świetnie wyglądał za to po wspomniany wyżej Thomas Robinson. O jego zapale do gry i energii, jaką daje tej ekipie napisaliśmy już wiele w tym sezonie i również w tym spotkaniu  nie zawiódł fanów. W 22 minuty wykręcił 10 punktów (4/7 z gry) i zebrał 9 piłek. Blazers z nim na parkiecie byli +12.
Moja prywatna teza: Portland byli w tym meczu o jednego podkoszowego, grającego z ławki od zwycięstwa nad Spurs. Gdyby dostępny był Meyers Leonard lub Olshey sprowadził kogoś na 10-dniowym kontrakcie Blazers wygraliby ten mecz. Robinson wyszedłby w S5,a Diaw musiałby się męczyć z nim ,zamiast  raz po raz przestawić w pomalowanym Wrighta.
Póki co jednak:


Co zrobi Olshey? Aldridge będzie pauzował jeszcze przez 4 spotkania, a nie w każdym nasze small-ball'owe ustawienia będą miały rację bytu, jak chociażby w meczu z Timberwolves(23 lutego), gdzie Kevin Love usmaży zapewne zarówno Robinsona, jak i Wrighta.  Blazers potrzebują podkoszowej masy w trybie natychmiastowym i jeśli nie poprzez wymianę, to chociaż  na 10-dniowym kontrakcie (Joel Przybilla, Kwame Brown, Lou Amundson?)

Obie drużyny wykorzystywały pustki pod koszem przeciwnika i widzielismy nadspdoziewanie dużej penetracji w wkonaniu Blazers i Spurs.O ile 42 punkty zdobyte w paint przeciwko Blazers nie dziwi, bo do tego już przywykliśmy, to aż 52 w wykonaniu graczy z Oregonu cieszy dziwi. Mecz był bardzo zacięty, ale kluczowy okazał się początek 4-tej kwarty, którą zawodnicy Portland rozpoczęli od 0-10 FG i pozwolili Spurs odskoczyć aż na 10 punktów.
Blazers mieli jeszcze okazję w końcowych sekundach spotkania,by grać na remis i dogrywkę. Przy +3 dla Spurs Splitter spudłował spod kosza, ale Lopez,który zebrał piłkę, podając do Lillard rzucił ją wprost w ręce przeciwnika. Następnie Lillard wywalczył z Bellinellim jump-ball, ale walkę przegrał. Green trafił 2 osobiste i było po meczu, mimo iż Lillard trafił nawet trójkę w formie buzzer-beatera

Damian Lillard zdobył 31 punktów, trafiając 13/21 z gry i rozdając 6 asyst, grając jak na lidera przystało.


Przed Blazers spotkanie z Jazz (21. lutego) i Timberwolves (23.). Oba mecze rozgrywane w Moda Center.

PS: Victor Claver zawsze ma takie zacięcie do walki wypisane na twarzy, czy tylko, gdy dostanie kilka minut gry w spotkaniu?


@jjmirowski


4 komentarze:

  1. Behemot22:28

    Nic nie zrobił,czyli bez niespodzianek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sosna198207:02

    Nie miał za bardzo czym handlować. Myślę że potrzebny jest jakiś 10 dniowy kontrakt dla podkoszowego. Przybilla? Gej Collins?

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy11:04

    Zastanawiam się tylko czy Hawes nie był do wyjęcia. Poszedł bardzo tanio.

    OdpowiedzUsuń
  4. Glen Davis dogadał się w sprawie wykupienia kontraktu z Magic. Obrońca z niego żaden, ale doszłoby kilka kilogramów pod kosz. Inna sprawa, że Blazers powinni szukać raczej 10-dniówek,bo Freeland i Aldridge przecież w końcu wrócą

    OdpowiedzUsuń