12 lipca 2014

Steve Blake i Chris Kaman w Portland

Nie czekaliśmy długo na ruchy Portland w aktualnym offseason. Jeszcze podczas trwania sezonu Mo Williams ogłosił, że po zakończeniu playoffów zostanie wolnym agentem. Dzięki temu Neil Olshey miał sporo czasu na sondowanie wartości przyszłych wolnych agentów oraz sprawdzanie ich dostępności pod kątem pieniędzy jakie do wydania będą mieć Blazers. Od przyszłego sezonu w Portland będziemy oglądać po raz pierwszy Chrisa Kamana i po raz trzeci Steve'a Blake'a.


Blake podpisał dwuletni kontrakt (drugi rok, to opcja gracza) warty 4.2 miliona dolarów. Blazers tym samym wykorzystali bi-annual exception i sprowadzili przyzwoity backup dla Damiana Lillarda. Czy Blake będzie nadwyżką nad Mo Williamsem? Wydaję mi się, że jak najbardziej. Nie porównujmy obu graczy pod kątem gry w obronie, bo raz, że Blazers mają jedną z gorszych defensyw ligi i dwa obydwaj są słabymi obrońcami – przeciętnymi gdy mają dzień, ale skupmy się na jednej kluczowej różnicy pomiędzy obydwoma graczami.

Blazers dostali przede wszystkim rozgrywającego z lepszym przeglądem pola, który często stara się kreować partnerów. Na przestrzeni ubiegłego sezonu, obserwowaliśmy problem tej natury u Mo Williamsa, który kosztem podania, często podejmował złe decyzję na parkiecie, szkodząc drużynie i wynikowi np. poprzez siłowanie rzutów z niekorzystnych pozycji. To, że Williams jest combo guardem nastawionym na zdobywanie punktów nie usprawiedliwia jego 2 strat i zaledwie 4 asyst na mecz w 24 minuty.

W przypadku gdy Damian Lillard również nie jest graczem first-pass, dodanie do rotacji zawodnika potrafiącego lepiej współpracować z partnerami z pewnością pomoże Blazers w jeszcze lepszym rozciąganiu gry i szukaniu jak najlepszego rzutu. Również możemy oczekiwać, że rolujący wysoki będzie otrzymywał więcej piłek w pick-and-rollach, które to - gdy były stosowane przez Portland okazywały się bardzo efektywne.

Zakontraktowanie Blake, za 2 miliony dolarów rocznie pokazuję, że Blazers mają zaufanie do rozwoju C.J McColluma. Liga Letnia w Las Vegas (pierwszy mecz dzisiaj o 22) da nam małą próbkę tego jak przez jeden sezon rozwinął się McCollum i na co możemy liczyć w przyszłym sezonie. Brak jakichkolwiek starań o game-changera, który byłby w stanie przejąć mecz wchodząc z ławki jest pewnym rozczarowaniem, ale jednocześnie, sprawia, że management i trenerzy wierzą w umiejętności McColluma. Jednak gdy – odpukać – McCollum nie będzie w stanie udźwignąć wymagań ligi, Blazers znajdą się w niekorzystnej i identycznej sytuacji jak sprzed roku.

-

Chris Kaman podpisał dwuletni kontrakt na 9.8 milionów dolarów. Plusem tej umowy jest drugi rok kontraktu będący opcją zespołu i gwarantujący Kamanowi tylko 1 milion z maksymalnych 5.

Nie jestem fanem tej decyzji, ale ją rozumiem. To nie tak, że Blazers nie mieli co zrobić z pieniędzmi. To nieco za duża kwota, którą jednak mogę zaakceptować, ale Blazers za szybko podjęli decyzję o sprowadzeniu kolejnego wysokiego. Owszem, drużyna potrzebowała wzmocnić się pod koszem, ale w ten sposób Portland wypadli z offseason i stracili szanse na pozyskanie odpowiedniego backupu dla Batuma, nie oddając nic w zamian. Co prawda jest Dorrell Wright, ale ostatni sezon pokazał, że nie potrafi ustabilizować formy i jego gra nie przekonuję.

Głównym czynnikami decydującymi o podpisaniu Kamana, była jego dostępność oraz potrzeba zapewnienia solidnego wsparcia dla dwójki Lopez-Freeland. To także decyzja mająca swoje początki w ubiegłym sezonie. Pamiętamy czas, gdy Freeland wypadł przez kontuzje kolana na ostatnie dwa miesiące sezonu regularnego, a jego forma w playoffach znacznie odbiegała od tej prezentowanej przed urazem. Część jego minut przejął Meyers Leonard i.... tutaj należy skończyć. Blazers z trzecim centrem w rotacji tracili zbyt wiele po obu stronach parkietu, ale najbardziej odczuwali obecność Leonarda podczas defensywnych posiadań. Blazers w takim ustawieniu, dodatkowo bez Matthewsa i Batuma nie istnieli w obronie. Kaman być może tego nie zmieni, ale na pewno wniesie więcej jakości po obu stronach parkietu.

Ta dwójka graczy ma jeszcze jedną wspólną cechę, której brakowało Blazers w ostatnim sezonie i o której wspólnie bardzo dużo pisaliśmy. Doświadczenie. Obydwaj zagrają swój 12 sezon w karierze i Blazers mogą tylko na tym skorzystać. 

3 komentarze:

  1. Behemot17:06

    Miło Cię tu znowu widzieć pete!

    OdpowiedzUsuń
  2. clydetheglide21:13

    2 nowych a Mo odejdzie, czyli przy 15 umowach trzeba będzie z jednego Blazersa zrezygnować. Earl czy Meyers?

    OdpowiedzUsuń
  3. clydetheglide03:48

    I hate Meyers Leonard.
    Czy to grzech?

    OdpowiedzUsuń