8 października 2016

Drugie przedsezonowe zwycięstwo



Suns(1-2)@Blazers(2-0) 110:115
Wczesny poranek, za oknem  mży, obrazki rodem z Portland. Z tego Portland gdzie klika godzin wcześniej Blazers nie bez kłopotów rozprawili się z Suns, odnosząc drugie zwycięstwo w preseason. Zgodnie z niepisanym prawem sparingów "poważna" gra trwała przez trzy kwarty. W ostatniej odsłonie rządzili już zmiennicy zmienników, którzy akurat dzisiaj w Rose Garden zafundowali nam ekscytujący  finał.

 
 
Zanim jednak do tego doszło,  w trzeciej kwarcie Devin Booker niszczył w pojedynkę pseudoobronę gospodarzy. Niepokojąco łatwo nowa gwiazda ligi zostawiała na zasłonach Lillarda i McColluma, trafiając- aż osiem razy- z półdystansu lub też po zbyt łatwych wejściach pod kosz. To był pokaz siły i gwałt na  Blazers. A mimo to Suns przegrali tę część gry sześcioma punktami. Głębia.
 
Głębia, która powaliła trzy dni wcześniej Jazz, dzisiaj zniwelowała straty poniesione w zderzeniu z talentem Bookera. I tak Evan Turner, który zaczął w s5 druga połowę, zagrał pewniej niż w debiucie. Bez straty, znów kilka bystrych podań nie zakończonych punktami tylko przez indolencję adresatów.    14 punktów w 7 próbach i  6 zbiórek. Będzie jeszcze lepiej kiedy partnerzy zaczną nadążać za myślami Evana. Shabazz Napier wygląda na kogoś, kto w paru ekipach tej ligi mógłby rywalizować o pozycję startera. W Portland, każdym kolejnym występem, rzeźbi sobie sekundy za plecami Damiana Lillarda. Dzisiaj 20 punktów, najwięcej w ekipie, widowiskowe cross-overy, efektowny  spin-move, którego jedyna wadą było to, ze nie zakończył się punktami. 24 minuty, z których LeBron James może być dumny.
 
Ale postacią dnia po oregońskiej stronie parkietu został Noah Vonleh. W ciągu 2/3 czasu spędzonego na parkiecie trafił raz , przypominał tego znanego wszystkim zagubionego Noah z syndromem drżących rąk. Nieprzydatny w ataku , spóźniony, nerwowy w obronie.  W  najważniejszych chwilach okazał się bezbłędny, mordując w post wielce utalentowanego Marquese'a Chrissa. 12 z 14 punktów oraz większość z 14 zbiórek, uczyniły go bohaterem, a Blazers uratowły wygraną. Głębia.


 
Terry Stotts miesza, eksperymentuje, szuka optymalnego zestawienia. Dzisiaj w s5 wyszedł Crabbe. I nie był przekonywający. Ciche 9 punktów. Ale może byłoby oceniane inaczej gdyby nie konkurencja Turnera czy, w tym momencie, zdecydowanie najlepszego z nich Harklessa. Moe jest nie mniej skuteczny od rywali do wyjściowego składu, ale daje dużo więcej w obronie.
 
Pewniacy Lillard i McCollum szukając skuteczności w rzutach z dystansu( tylko po jednej trójce) przenoszą mądrze grę  bliżej kosza
Aminu lepszy niż przeciwko Jazz , 8 zdobytych punktów to przede wszystkim mocne, energiczne ścięcia do paint.
Mason Plumlee miał więcej, sześć, asyst niż zbiórek. Te zagrywki, kiedy  ze szczytu uruchamia ścinającego do środka partnera, nadal zaskakują przeciwnika i przynoszą łatwe łupy. Ale to center, przydałoby się więcej efektywnej roboty bliżej kosza. Dzisiaj tylko 9pkt i 4 zb. przeciwko żylastemu A. Lenowi
 
Pierwsze 14 minut w NBA zaliczył Jake Layman. Nieśmiałe poczynania skrzydłowego Blazers przełożyły się na 1 zbiórkę oraz dwa faule. Jakby poszperać w archiwach to większe nazwiska debiutowały gorzej.
 
Ed Davis dostał wolne, Stotts postanowił  sprawdzić przydatność Grega Stiemsmy, który w 6 minut zrobił tyle co... Layman. Nie zagrali nadal nie w pełni sił Ezeli i Leonard. Przyczyny absencji Luisa Montero interesują tylko członków jego fanclubu.
 
Druga wygrana z rzędu. Szeroki skład i bogactwo rozwiązań ofensywnych to, coraz bardziej oczywisty i destruujący plany rywali,  atut Blazers. W poniedziałek mocni Jazz, w piątek Suns z nowymi gwiazdami Bookerem i Chrissem, przy których Eric Bledsoe wygląda jak stetryczały dziadek zachęcający wnuków do oglądania albumu ze starymi zdjęciami, kiedy młodzi rozstawiają właśnie wrogów w Counter Strike'u.
 
Są fragmenty, kiedy intensywność, szybkość rozgrywanych akcji mogą imponować. Na razie to tylko momenty. Terry Stotts ma plan, wie jak ma grać jego zespół. Teraz musi znaleźć najlepszych wykonawców do jego realizacji. Dwa pierwsze sparingi potwierdziły, że ma skąd czerpać. Niewiele ekip na tym etapie przygotowań wygląda lepiej niż Blazers.
 
Są też rażące mankamenty. To z jaką łatwością Booker gubił, przy pomocy Lena, na zasłonach Lillarda i McColluma, było dość dojmującym widokiem. Brak agresji i komunikacji otwierał zbyt wiele łatwych  pozycji rzutowych graczom Suns. Na początku czwartej kwarty Dragan Bender miał tyle czasu przy celnej trójce, ze spokojnie mogłby zatelefonować do mamy, do Chorwacji. Obrona Blazers stała martwa. Takich chwil defensywnej apatii jest zbyt dużo. Najbliższa okazja do ich niwelowania w środę przeciwko Lakers

3 komentarze:

  1. LMA siedzi w SA i myśli sobie ja pie.....

    Napier respect ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dla zainteresowanych 9 minutowy highlight z meczu https://www.youtube.com/watch?v=WdQeeXmmcGk

    OdpowiedzUsuń