31 marca 2018

Pępkowe

Damian Lillard, nowo upieczony ojciec, musiał czemprędzej wracać, na więcej takich wpadek jak w Memphis zespół Portland pozwalać nie chce.
Mniej lubiana w Los Angeles ekipa miała jeszcze teoretyczne szanse na włączenie do walki o ósemkę. Patrząc jednak na morale ich liderów, Rivers 1/8, Jordan nieobecny w defensywie, chyba o tym nie myślą.
Początek meczu wyglądał jakby oba zespoły świętowały z Lillardem: chaos, niecelne rzuty, łatwe straty. Szybciej nerwy opanowali goście i przez moment, jedyny tego wieczoru, prowadzili. Portland szybko jednak znaleźli swój rytm, głównie dzięki przytomnym asystom Lillarda Seniora. Kluczowe jednak okazało się pojawienie rezerwowych, którzy ostatnio trochę rozczarowali. Tym razem dali jednak dobrą zmianę, a klasą samą w sobie był Zach Collins. Brak obrony przeciwnika pod koszem wykorzystał również Jusuf Nurkić solidnie pracujący na swój nowy kontrakt. Oby w innym klubie. 38 pkt gospodarzy w drugiej kwarcie przełożyło się na solidną zaliczkę do przerwy.
W przerwie też chyba było coś pite w szatniach, bo druga połowa zaczęła się podobnie jak początek meczu. Tym razem jednak szybciej z chaosu wyłonili się gospodarze i zwiększyli przewagę do ponad 20 punktów.Na parkiecie pojawił się Caleb Swanigan, który może niczym wielkim nie zabłysnął, ale nie wyglądał też na zawodnika będącego w tak złej formie, że nieobecnego od pięćdziesięciu meczów.

Ostatnią kwartę można było więc już oglądać równolegle z malowaniem pisanek, czy krojeniem warzyw do sałatki, co część kibiców Portland zrobiła opuszczając wcześniej halę. Terry Stotts jeszcze dmuchał na zimne, gdy Clippersi zbliżyli się na 12 punktów, wracając do podstawowego składu, ale chyba nawet nie było potrzeby. Goście jeszcze pod koniec odrobili trochę strat, ale mecz był już wówczas w pełni kontrolowany.

Więcej przedświątecznych emocji było w innych halach: dogrywki w Oklahomie i Los Angeles, jednopunktowe wygrane Wilków i co zaskakujące Rakiet w meczu z ogórkami Phoenix.

Nas czeka w lany poniedziałek lanie Grizzlies w rewanżu za porażkę w Memphis, które ostatecznie zapewni drużynie Stottsa awans do fazy play-off.

8 komentarzy:

  1. Ani slowa o Bobanie? Serio? A przecież to idealny zamiennik Myersa,gdyby go za trzy jeszcze przyuczyć? I do tego ładniejszy! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pdxpl13:07

    Z rzeczy waznych, przeswietlenie kostki Eda wykazalo , ze kontuzja nie jest powazna. Kilka dni odpoczynku piwinno wystarczyc. Teraz Wygrac z Mem oraz Dal i mozna bedzie dac odpoczac s5.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z rzeczy najważniejszych to długa nieobecność Moe...

    OdpowiedzUsuń
  5. pdxpl13:36

    No wlasnie najnowsze wiesci sa optymistyczne tylko 2-3 tyg. Moze sie nawet wyrobic na 1. runde

    OdpowiedzUsuń
  6. *Oczywiście miało być: "Oby nie w innym klubie."

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy20:25

    Jako ciekawostke mogę napisac ze mam prawie " nie smigany" t -shirt czarny z logo Blazers firmy jak ktoś jeszcze pamięta Champion:). Kolega przywiozl mi ze Stanów gdizes miedzy 98/2000 jak mnie pamięć nie myli.

    MFA

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś załatwiamy sobie playoffy.Na pohybel znaffcom z różnych portali co to że niby żadnych wzmocnień...Spot 3.niespodzianka ? Ja typowałem...

    OdpowiedzUsuń