8 lipca 2018

Banda Laymana w Vegas wygrana

Portland TrailBlazers - Utah Jazz 93:78

Jako, iż o meczu tym myślałem od momentu, kiedy się o nim dowiedziałem (czyli tydzień temu) to biorąc pod uwagę wszystkie czynniki byłem pewny, iż wyjdziemy tegorocznym draftem plus Collins plus Caleb plus ktoś tam. Tymczasem sztab Blazers postanowił powalczyć chyba o mistrza w tym roku, przynajmniej w lidze letniej, bo wychodzimy piątką która miałaby zapewne więcej wygranych niż 76-ers w najlepszym latach tankowania, o zeszłorocznych Suns nie wspominając.

Pierwsze minuty tego widowiska, które o około 50% zmniejszyło oglądalność meczu Rosja-Chorwacja, skradł człowiek w masce Batmana. Collins co prawda zaczął jak rok temu, ale później: trafił, blokował, podawał i rządził. Na desce dodatkowo pojawił się Caleb. Dobrze rozgrywał i trafiał Baldwin. Odjechaliśmy Utah bez większych problemów. Wciąż trudno przekonać się tylko do Laymana, który przecież powinien tutaj już powoli grać jak profesor.

W połowie pierwszej kwarty pojawia się nasz pierwszy wybór draftu - pokazał się z poprawnej strony. Pomimo wieku widać w nim jakąś pewność, dobry rzut i nawet nikt go tam nie masakrował fizycznie. Pojawia się  także Trent, mający również całkiem ułożony rzut (chociaż punkty zdobywał tylko z FT), a także nasz grecki center, którego nazwiska nie będę literował. Trzeba uczciwie stwierdzić, iż warunki fizyczne to on ma genialne, ale zagrał taką kichę, iż ja bym go raczej na tej podstawie ze składu od razu wywalił. Może jednak dobrze że został Nurkić.

Z ciekawostek: w drugiej kwarcie pojawia się wyluzowany już Terry i wiadomością która tutaj każdego zapewne zainteresuje jest to, iż minuty Davisa ma odziedziczyć Caleb. Ten tymczasem dalej walczy jak lew na deskach, a do tego dokłada kilka punktów. Double-Double machine plus wielka energia. Jednak będą z niego ludzie. Podobnie powinniśmy traktować Baldwina czternastego czy też czwartego. Człowiek wygląda po raz kolejny zdecydowanie ponadprzeciętnie, a już na pewno o wiele lepiej niż Pat. Trójka Simonsa kończy drugą kwartę, którą wygrywamy właśnie tym jednym trafieniem.

Trzecia kwarta to w sumie powtórka początku pierwszej, chociaż tym razem mamy małą zmianę. Rzuca i zbiera dalej Caleb, ale w defensywie pracuje głownie Collins, który jest po prostu nie do przejścia dla przeciwników. Gdyby tak to wyglądało w lidze to mamy jakiegoś mega rim-protectora. Do tego dochodziło znów Baldwin i nawet bezbarwny Layman nie przeszkadza, aby za chwilę przewaga wzrosła do 9 punktów. Dwójka Caleb-Collins wygląda w tej fazie mega.

Z innych tematów podoba mi się całkiem Goodwin (dobre nazwisko generalnie), który gdzieś tam przypomina trochę Portera. Oprócz tego naszą dwójkę draftu mocno komplementuje lider młodzieży z Utah.

Kwarta numer cztery to generalnie wciąż to samo. Doskonały w obronie Collins, dobrze grający Trent który uzbierał już 16 punktów i kilka innych mniej lub bardziej przemyślanych punktów pozostałej bandy. W tle Chorwacja traci drugą bramkę. Końcówka pod pełną kontrolą bo doskonale gra dalej Baldwin, a reszta już pod publiczkę (doskonałe wsady Laymana oraz naszego najmłodszego gracza), a wszystko wieńczy znów Baldwin który wylatuje z boiska na dwie minuty przed końcem.

Cóż można napisać na koniec - doskonały Caleb, doskonały Collins (zwłaszcza w obronie), doskonały na rozegraniu Baldwin, wielce solidny Trent i odważny Simons. Wygląda to naprawdę nieźle jak na Las Vegas.

LUCERO

2 komentarze:

  1. Pdxpl08:25

    Czyli można już zakladac grupę " nie plakalismy po Connaughtonie i napierze"? Bardzo dobra relacja, meczu nie widzialem, a jakbym był w vegas:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot08:50

      https://youtu.be/D3zb8ZjM-H0

      Usuń