17 lipca 2018

Wygrana Swanigana

21 punktów na skuteczności 69%, 16 zbiórek, double-double już w pierwszej połowie, i bardzo dużo pozytywnej energii. Gracz, który do tej pory był najbardziej rozczarowującym elementem letniej maszynki Blazers, poprowadził Portland do finału Summer League.

Półfinał tych niedocenianych rozgrywek to już mecz przez duże „M”: remisy, zmiany prowadzenia, faule techniczne (aż 7), dramaturgia w końcówce – nie powstydziłby się takich wydarzeń żaden mecz sezonu regularnego.

Niedźwiadki postawiły wysokie wymagania, agresywnie grając w obronie od samego początku. To zweryfikowało niektóre zachwyty z poprzednich konfrontacji. Taki Baldwin IV, który wyglądał do tej pory jak Michael Jordan w finałach 1991, tym razem został szybko zgaszony, i okazało się że popełnia wiele prostych błędów, nawet głupich fauli ofensywnych. Zapewne tym meczem zaprzepaścił szanse na tytuł MVP tegorocznego Summer League, uzbierał zaledwie 4 asysty i miał aż 9 strat.

Layman, tak skory do bójki w ciemnej ulicy pięciu na jednego, gdy przyszło do prawdziwego boju schował się skromnie na ławce rezerwowych. Pojawienie się na parkiecie „nie udawaj Greka” lepiej pominąć milczeniem.

Całą pierwsza połowę, w której niewielką przewagę mieli Grizzlies, ciągnął drużynę wspomniany Caleb. O jego klasie świadczy niepozorna akcja z końca pierwszej połowy, gdy dostał piłkę na rzut za trzy. Wszystko mu do tej pory wychodziło, więc naturalną pokusą jest spróbowanie szczęścia, ale Swanigan zobaczył lepiej ustawionego Zacha i obsłużył go podaniem (nic z tego nie wyszło, bo Collins akurat wolał wszczynać awantury, niż punktować).

Dopiero pod koniec trzeciej kwarty zarysowała się wyraźniejsza przewaga Portland. Sprytnie faule wymuszał Dobrezwycięstwo („spolszczone” nazwisko w celu odróżnieniu od swojego imiennika po drugiej stronie parkietu), który rzucił aż 14 rzutów wolnych. Swój wkład miał również Jenning, oraz ładnym przechwytem ochrzaniony wczoraj przez ojca Trent Junior.

Gdy przyszło do decydujących minut ciężar gry wziął, będący co prawda w słabej formie, niezwykle zawzięty Zach Collins. Nie ma wygranych końcówek bez walki pod koszem, co dedykujemy naszym decydentom, którzy z wyborami centrów zawsze mają zagwozdkę.

Niedźwiadki walczyły do ostatniej piłki, wspierani przez stronnicze decyzje sędziowskie, ale Blazers wybronili przewagę i szóstym kolejnym (będziemy mieli takie serie w regular season?) zwycięstwem weszli do finałów Summer League. Tam już czekają Lakersi, którzy stoczyli jeszcze bardziej dramatyczny półfinałowy bój z dwoma dogrywkami pokonując Cavaliers. Jest więc okazja do rewanżu za ubiegłoroczny finał, zemsty za siódmy mecz w finale Konferencji 2000 oraz odwet za transfer LeBrona (wiadomo, że chciał grać u nas). Mecz o 4 w nocy.

8 komentarzy:

  1. Anonimowy10:50

    A niech mi jakis gamon z e-nba powie, że nie jesteśmy CONTENDEREM do wygrywania SL co roku!! Kolejny rok, kolejny FINAL. PTB to GSW Summer LEague!!!!

    DO BOJU!!!!

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy13:56

    George Papagiannis po las vegas szykuje się do przeprowadzki do Aten. I dobrze.

    Gregory

    OdpowiedzUsuń
  3. Behemot14:04

    Szkoda, że nie grał JJJ. Trochę pechowo dla widowiska, kilka ekip w rezerwowych zestawieniach w meczach z Blazers.

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Terry,nie może sie tych guardów doliczyć.I pewno jak w końcu na któregoś się zdecyduje (jako backup dla Rainbros) znowu będzie pudło...;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu nie gral Simons?

    OdpowiedzUsuń
  6. Pdxpl15:29

    To tylko liga letnia trenerzy chca zobaczyc wszystkich zawodnikow, oszczędzają graczy.w Ostatnich meczach w wielu ekipach nie było już gwiazd ,przeciwko Blazers nie grał np w atl Young i John Collins, a dzisiaj w Mem JJJ. Taki urok SL

    OdpowiedzUsuń
  7. PrzemoW21:32

    Jakieś ploteczki ze rozmawiamy ze Spurs o Leonardzie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To już nawet nie plotki,tylko normalnie ESPN o tym pisze.Oferta określona jako niepoważna,skoro nie zawiera nikogo z "duetu".Kawhi ma 20 milionów w Spurs i na pewno za 13 do nas nie przyjdzie. Inna sprawa, że nie wiadomo jak z jego zdrowiem,a jednego Setha prosto ze szpitala już mamy. Oferta,jak oferta: widocznie Olshey musi pokazać, że pracuje by "zarobić na swój ZUS" jak to mawiał Siara...
    P.S. A Biggy,czy też Swag udowodnił polskim podcastowcom, że to koszykówka i nie wypada za bardzo marudzić na falach e-eteru ;)

    OdpowiedzUsuń