28 grudnia 2018

Przerwane fatum

BLAZERS (20-15) @ WARRIORS (23-13) 110:109 OT

Miłą niespodziankę swoim kibicom sprawili koszykarze Portland TrailBlazers przerywając serię porażek wyjazdowych z Golden State Warriors (od listopada 2013).
Zwycięstwo co prawda wymykało się z rąk, ale poniższa akcja dała jakże prestiżowy sukces.

Blazers powinni wygrać w regulaminowym czasie gry, w końcu na 3 minuty przed końcem po trójce McColluma prowadzili 10 punktami (96:86). Wówczas jednak maszyna GSW wskoczyła na odpowiednie tory i duet Durant-Curry (Stephen) odrobili straty. Piłki meczowej nie wykorzystał Lillard, który przez 19 sekund nie wiedział co z nią zrobić. Finalnie stracił nie oddając rzutu, a w dodatku dając jeszcze ułamek sekundy rywalowi. Można zestawić ostatnią akcję regulaminowego czasu gry, z ostatnią dogrywki żeby przekonać się że koszykówka to jednak sport zespołowy.
W odpowiedzi trójkę trafił Curry, szkopuł w tym że uczynił to bezpośrednio ze wznowienia gry i nawet tak słabo tego dnia dysponowani sędziowie zarządzili dogrywkę.
Przebiegała ona pod dyktando faworyzowanych gospodarzy. Blazers przez trzy minuty nie trafili do kosza.
Na szczęście sprawy w swoje ręce wziął CJ - wyrastający na specjalistę od dodatkowych minut gry. A ostatnia, jak się okazała decydująca akcja była dziełem Lillarda. GSW miało jeszcze wszystko w swoich rękach. Piłkę dostał zgodnie z przewidywaniami Durant, zgodnie z przewidywaniami wywiódł w pole Harklessa i niezgodnie z przewidywaniami spudłował z czystej pozycji. Blazers mogą wracać do domu na rewanż z tym samym zespołem w glorii chwały.
A na zwycięstwo zasłużyli, bo tym razem wykorzystali wiele ze swoich atutów. Przede wszystkim dobrze i skutecznie zaczęli mecz. Na przełomie I i II kwarty co prawda przyszedł zastój - 13 kolejnych pudeł z gry, ale na odpowiednie tory przywrócił, bezproduktywny w poprzednich meczach, Stauskas - trójkami.
Pomysłem Blazers na ten mecz było wykorzystanie Nurkicia. Dobry pomysł w kontekście słabości GSW na pozycji centra. Bośniak trafił 10/18 i rozegrał chyba najlepszy mecz w barwach Blazers. Może trochę spuchł w dogrywce, gdy rywal już rozeznał się w pomyśle, ale jego wkład w ten sukces był kluczowy.


Dość niespodziewanie zabłysnął Curry. Steph Curry. Pociągnął drużynę na początku IV kwarty rzucając trzy po trzy i z półdystansy - to były bardzo ważne 11 punktów w kontekście końcowego wyniku.
Gwoli sprawiedliwości trzeba odnotować słabość rywala. Wojownicy byli tego dnia wyjątkowo rozkojarzeni, co przejawiało się prostymi stratami i fatalną skutecznością na linii rzutów wolnych - z pierwszych 10 prób trafili raz. Dla nas jednak ważniejsze są objawy lepszej gry Blazers - zbilansowani Lillard-CJ-Nurkić stanowią jednak siłę, która może przeciwstawić się nawet najlepszym drużynom ligi.
Ciekawa w kontekście tej wygranej będzie sobotnia rywalizacja w Moda Center. Powtórzyć dzisiejszy sukces będzie zapewne bardzo ciężko.

13 komentarzy:

  1. Brak komentarzy, bo w sumie GS chyba ma trochę wbite w sezon, Curry rzucił trzy trójki, no i co z tego, miła je rzucać co mecz, Nurk podbudowany i się wozi po meczu, bo zagrał jeden mecz na 27, a miał tak grać conajmniej raz w tygodniu. Ziewamy wszyscy razem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądałem, ale ta wygrana w sumie nie jest żadnym zaskoczeniem. Blazers grają w kratkę i nic nowego już nie wnoszą. Są przewidywalni, a sama gra jest mało atrakcyjna dla oka. Trzeba czekać na lepsze czasy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Behemot23:17

    Trudno to komentowac, bo przez 3 kwarty wyglądało jak bójka garbatego z kulawym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutek, zal, rozgoryczenie - to efekty trafionego rzutu Lillarda.

    Na szczescie moze GSW nas rozwali 30 punktami dzisiaj w nocy i wroci radosc na forum

    W innych ekipach jest co swietowac. Boston- piekna koszykowka bez zadnej gry w kratkę. Phila tankujaca 10 lat dwa zwyciestwa wiecej na wschodzie. Szampan. Toronto wciry 30 punktami z Orlando, ale koszykowke graja piekna i szanse na miska w granicach 99%. Dallas z wielkim Luka co prawda 16-18, ale koszykowke graja piekna i zaskakujaca. No i Utah. Co prawda nie mamy z nimi zadnych szans, ale 17-19 cieszyloby nas na pewno o wiele wiecej

    Pozostaje byc kibicem Sacramento

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pgdame10:50

      Lucero ładnie wyjasnione, jednak wymienione przez Ciebie drużyny do czegoś zmierzają. W Portland niestety 1 runda max.

      Usuń
  5. Bo trawa u sasiada jest zawsze bardziej zielona

    Na przebudowe jest zawsze czas.

    OdpowiedzUsuń
  6. Problem polega na tym, że nie wiadomo, co tu robić. Nie ma mozliwosci na szybkie wzmocnienia i stanie się konkurencyjna ekipa dla czołówki, przebudowa wokół lillarda to z kolei długotrwały proces bez gwarancji że będzie lepiej niż jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale bliżej mi do tego drugiego. Cj, aminu, moe, nurk to jest kapitał za który można zbierać picki. Trzeba coś w każdym razie robić, bo tkwienie w przeciętności 4 sezon... mnie nudzi

      Usuń
  7. Tu nie ma mowy o żadnym smutku. To jest zwyczajnie nudne. Nie będę kłamał, nie poszedłbym na ustawkę za Blazersów (ani za nikogo innego;), bo to ma być przede wszystkim fajna rozrywka. A zwyczajnie już dawno nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przebudowa , ale po sezonie i w stylu LAC a nie Suns .
    I z tydzień bez McLillarda Nurka i Aminu.

    OdpowiedzUsuń
  9. To nie jest narzekanie dla narzekania. Ja cały czas uważam, że ten zespół, nawet w obecnym stanie osobowym, stać na wiele lepsze wyniki.
    Problem leży w 2 rzeczach:
    1. brak pewnych schematów ofensywnych w trudnych momentach, wtedy kiedy trzeba trafić bo ważą się losy meczu. To co powinno być atutem Blazers mających 2 doskonałych strzelców jest ich wielką bolączką. Zamiast pracy całego zespołu na czystą pozycję (niskiego) lidera mamy oddanie mu piłki w ręce jakby był czołgiem w typie Hardena czy Jamesa. Dlaczego tak dużo skutecznej gry dwójkowej Lillard-Nurkić jest tylko w pierwszych minutach meczów?
    2. brak zaufania rezerwom, skutkujące zmęczeniem liderów, przedłużającym się chaosem w momencie zmian składów w połowie 1 i 3 kwarty, brakiem ogrania i pewności rezerwowych.
    Można winić Stottsa ale on już dawno przestał rządzić tym zespołem na rzecz Lillarda. Potrzeba trenera, który kopnie w dupę to całe kółko wzajemnej adoracji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy Lillarda, który może skończyć mecz, mamy CJa, który może skończyć mecz, mamy Nurka, którego piruet przy Greenie to był taki majstersztyk, że ostatnio chyba u Olajuwana coś takiego widziałem. Mamy Harklessa, o którym cały czas myślę, że będzie rzucał 20 na mecz, jak tylko od nas odejdzie. Mamy trenera, który nie potrafi tego ogarnąć. W punkt jack, moim zdaniem.

      Usuń
  10. byc może przy innym trenerze byłoby 6 wygranych więcej albo 4 mniej. być może.Nie ma to większego znaczenia, bo przy tym poziomie talentu i tak marnym dopasowaniu graczy ten zespól nie jest w stanie konkurować w playoffowej serii z czołowką konferencji. Pierwsza runda to max ( w zaleznosci na kogo trafią) ekip w ty skladzie. RS i srubowanie kolejnych rekordów prze Lillarda cy Stottsa nikogo nie kreci poza samymi zainteresowanymi , bezkrytycznymi fanami i statystykami.

    OdpowiedzUsuń