2 marca 2019

Do ostatniej piłki

BLAZERS (38-24) @ RAPTORS (46-17) 117:119


Sobota w pracy, zakupy bo niedziela niehandlowa, wybaczcie, zamiast zwyczajowej relacji do południowej kawy, o meczu w Toronto w dużym skrócie, być może do wieczornego krafta. 

Od samego początku długiej trasy wyjazdowej po wschodnim wybrzeżu robili Blazers, co chcieli. W efekcie 5 wygranych i coraz pewniejsza pozycja  w konferencji. Zatrzymali się dopiero dzisiaj w Kanadzie, ale byli w grze do samego końca. Na  trzy sekundy przed końcem Kawhi Leonard zapewnił wygraną aktualnie drugiej sile w NBA. Terry Stotts nie miał już time out'u i Damian Lillard, tak ad hoc,   nie zdołał wymyślić niczego sensownego.

Wydawało się,  ze Raptors kontrolują do spotkanie od samego początku. Lillard nie mógł złapać rytmu, Nurkić znów miał kłopoty z faulami. Nie można było liczyć na Kantera, bo zagrożony aresztowaniem(reżim Erdogana ściga go przez Interpol) musiał pozostać w USA, a  Leonard  to tylko Meyers Leonard. Zaledwie 7 punktów straty po pierwszej połowie to głownie zasługa McColluma oraz niezawodnego w 2019 roku Jake'a Laymana. 

Kiedy po przerwie Raptors wyrobili sobie szesnastopunktową przewagę wszystko zmierzało ku przedmeczowemu scenariuszowi sceptyków , wedle którego wyczerpani Blazers mieli ulec wyżej notowanym gospodarzom. Tymczasem przełom trzeciej i czwartej kwarty należał do Rip City. Na sześć minut przed końcem meczu po trzypunktowych akcjach Laymana i Lillarda Portland miało zaledwie punkt straty. Pull-up gorącego przez cały dzień McColluma, Layman i Harkless trafiający z bliska, z każdą chwilą lepszy Dame, dwa osobiste Nurkicia pozwoliły wyjść Blazers na prowadzenie.
Finałowe minuty to  mecz w rytmie cios za cios, strata za stratę, z ostatnim słowem należącym jednak  do najlepszego na parkiecie Kawhiego Leonarda. 

Trochę zbyt późno  do gry w Toronto przyszedł Lillard. 13 z 24 punktów zdobył w czwartej kwarcie. Za wiele- 35 punktów, przez zbyt długi czas leżało na barkach McColluma. Świetny jak prawie zawsze w 2019 Layman oraz coraz stabilniejsi Aminu z Harklessem nie wystarczyli na Raptors. Ale bez wątpienia postawa drużyny musi cieszyć. Od kilkunastu spotkań Portland jest trudne do złamania. Terry Stotts całkiem zasłużenie został uznany trenerem lutego Konferencji Zachodniej. Od ASG drużyna przegrała tylko raz, właśnie dzisiaj w Toronto. Nowi , Rodney Hood, mający problemy z kończeniem izolacji  oraz Enes Kanter, efektywny wyłącznie w ataku, zostali wkomponowani bez szkody dla wyników drużyny. Na miesiąc przed końcem sezonu playoffy wydają się pewne. Aby ugrać coś więcej niż rok temu warto spróbować znaleźć minuty dla niezbędnego w defensywie Collinsa i być może odpalić catch and shoot Trenta na wypadek gdyby skuteczność spółki Hood &Curry nadal była tak niestabilna jak do tej pory. 

Już w niedzielę, o 19.00  w Charlotte szansa na wprowadzenie usprawnień i powrót na zwycięską ścieżkę. 





7 komentarzy:

  1. Ktoś ma linka? bo mi streamhunter nie odpala pls.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy19:18

    http://www.dailydeports.pw/niq/stream16.html

    Jakość tragiczna, ale jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy19:23

    Tu lepiej:
    http://ripple.is/nba/7964-portland-trail-blazers-charlotte-hornets

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy20:08

    Albo tu:http://myfeed2all.eu/watch/715108/3/watch-charlotte-hornets-vs-portland-trail-blazers.html

    LaMarcus

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie do konca sie znam, ale teraz za podawanie linkow do streamow dla administratorow przewidziane sa chyba spore kary

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląda,że Blazers są teraz maszynką do wygrywania.Gracze rezerwowi jak Kanter,Hood,Turner w wielu drużynach grali by w pierwszej piątce.

    OdpowiedzUsuń
  7. PrzemoW21:31

    Hood dziś pięknie odpalił... pociągnął nas kiedy tego trzeba bylo... piękna seria wyjazdowa ;)

    OdpowiedzUsuń