BLAZERS @ NUGGETS 97:90 (1-1) |
Już rzut oka na statystyki liderów obu ekip wskazuje jak taktyczny był to mecz. Blazers wygrali mimo, że ich lider trafił zaledwie jeden rzut za trzy, uciułał wszystkiego 13 oczek, a kilkakrotnie głupio stracił piłkę. Kluczową trójkę na dwie minuty przed końcem rzucił nie kto inny jak Rodney Hood.
Taktyka PTB oparta była na wymęczeniu Jokica. Większość akcji szła od początku na niego. Kwintesencją skuteczności tego pomysłu były przewinienia Serba - ostatnie pół kwarty grał z bagażem pięciu, a sędziowie kilka razy powinny mu gwizdnąć wykluczający z meczu faul. Ciężar gry gospodarze musieli więc przesunąć na pozostałych graczy, którzy akurat tego dnia trafiali na bardzo miernym poziomie, a za trzy to skopiowali skuteczność naszego poprzedniego rywala (20%). Problemem dla Blazers były jedynie ofensywne zbiórki, które trzymały Denver przy grze prawie do końca meczu.
Portland dobrze zagrało pierwszą połowę budując kilkunastopunktową przewagę. To głównie zasługa rezerwowych, którzy zdominowali rywala. Taka zaliczka okazała się kluczowa. Denver kilkakrotnie próbowało ją niwelować w drugiej połowie, jednak Stotts trzymał rękę na pulsie. A to wystawił Collinsa na Jokicia, a to eksploatował McColluma, którego dwa wejścia pod kosz wymusiły przewinienia Serba, a to powalczył Aminu, a to brał w końcówkach czas w odpowiednich momentach. Stotts zauważa to, czego może gołym okiem nie widać. Collins gra lepiej jak ma pełne zaufanie - dzisiaj rzucił ważne 10 pkt i kilka razy powalczył o piłkę. Co prawda gdyby wynik był odwrotny zapamiętalibyśmy z tego meczu jego postawę gdy bezradny czterokrotnie pozwolił na ofensywne zbiórki zdeterminowanych w czwartej kwarcie Nuggets.
Stotts nie boi się również trzymać Turnera, pozornie nieporadnego, ale istotnego w defensywie. Te 20% gospodarzy to też jego cegiełka.
To nawet nie był mecz walki, to był bój, bitwa, a wręcz wojna. Ranni byli po obu stronach: kontuzja Harklessa (niepokojące w kontekście kolejnych meczów), krew Kantera (chyba już z mniej bolącym barkiem), ale także maska Craiga i rowerek Murraya. Liczyliśmy przed tą serią na zmęczenie rywala i było ono widoczne - w końcu grają co dwa dni mecz. Niech świadczy o tym 10 spudłowanych osobistych. Łatwo sobie wyobrazić o ile ciężej było wygrać ten mecz w końcówce, gdyby trafiali.
Wyglądało to tak:
First win in Denver since 2016 🎥 pic.twitter.com/rzKOJpX2tz— Trail Blazers (@trailblazers) 2 maja 2019
Teraz wracamy w jakże dobrych humorach do Moda Center.
Kto by pomyślał że można wygrać mecz półfinałowy, z drugą drużyną zachodu przy 13pkt Lillarda
OdpowiedzUsuńdodatkowo bez 2 zawodników S5!
UsuńCzemu GSW-HOU maja tyle przerwy na odpoczynek, a my dymamy co dwa dni każdy mecz w serii?
OdpowiedzUsuńChyba dobrze ze dymamy co dwa dni ;)
UsuńDobrze ze dymamy DEN, ale z drugiej strony...wieksza podatnosc na kontuzje. Ktoś coś wie o zdrowiu MO? Ty Lucero masz kontakt do lekarza, ktory operował Nurkicia. Coś mówił nowego?
UsuńBardzo dobrze, Jokic już ledwo zipie.
UsuńTen lekarz miał co prawda 3/5 w opiniach google ale poskładał Nurka tak ze ten wyglądał jakby z 10 minut mógł zagrać z OKC
UsuńJak już jesteśmy przy metafizyce to uważam ze Allen czuwa gdzieś tam. Te transfery to nie mógł być przypadek a jak Nurk łamał nogę to widac miał chwilowe inne sprawy na głowie
Czy ktos tutaj kuma zasady tego spięcia Kantera z kimś tam z Denver
OdpowiedzUsuńBo podobno ma znaczenie ze na boisko wyleciało 3 rezerwowych Denver a u nas oczywiście tylko Turner
Jeżeli było po gwizdku to ma to tylko wymiar finansowy. Jeżeli przed to wszyscy zawieszeni na 1 mecz.
Usuńtak czy siak denver ssie
OdpowiedzUsuńO tym właśnie pisaliśmy w relacji z meczu nr 1, żeby sztab usprawnił obronę Jokicia. I proszę, veni vidi vici. Atakowanie Jokicia w paint i podwajanie jego w obronie. Brawo
OdpowiedzUsuńOczywiście brawa za skuteczną taktykę podwajania Jokica, ale też widać odrazu jaką różnicę w Blazers robi ławka gdy coś wnosi. W takiej sytuacji nawet taki Lillard może sobie pozwolić na gorszą dyspozycję. W końcu pobudka Collinsa i duże wsparcie Hooda. Także podoba mi się, że Lillard już nie wymusza kolejnych rzutów i nie gwiazdorzy, gdy czuje, że mu nie siedzi. Podobnie jest z CJem, widać wcześniejsze playoffy nie poszły w las i teraz chłopaki pomyślą kilka razy zanim coś zrobią. Chociaż wcześniej się dziwiłem czemu Stotts nie grał Laumanem, teraz już rozumiem, że nie bez powodu. Szkoda troszkę jednak, że nie dał szansy Leonardowi pod koszem, może wtedy Denver nie sięgało by tak łatwo po każdą zbiórkę, a taki Plumlee nie wyglądałby na gracza pierwszej piątki. W każdym razie Denver jest do ogrania, trzeba tylko zacieśnić obronę pod koszem i walczyć o każdą zbiórkę. No i oczywiście obrona, obrona, obrona. GO BLAZERS !!!!
OdpowiedzUsuńNuggets dziś bez Jamala Murraya
OdpowiedzUsuńRazDwa
skad to info?
Usuńhttp://www.espn.com/nba/game?gameId=401129362
UsuńTu masz injury report
Karol Ptb
tam jest day to day czyli pewnie zagra
UsuńA co z Mo?
OdpowiedzUsuńJak Kanter gra bez ręki to Mo zagra bez nogi
UsuńWarto przypomnieć iż Denver poza domem maja 21-22
OdpowiedzUsuńSą do pokonania przy maksymalnym skupieniu
Boze ten komentarz baby z TNT....
OdpowiedzUsuń3 minuty, remis. Bardzo mi się podoba oszczędzanie Lillarda, ale teraz musi przycisnąć.
OdpowiedzUsuń"Ucieczka spod noża"
OdpowiedzUsuńOshley mówił o Hoodzie ,że to nieoszlifowany diament. I cholera muszę mu po raz któryś przyznać rację :).
OdpowiedzUsuńGregory
Ja nie żyje prawie. Nie wiem jak Wy
OdpowiedzUsuńA ja żyję , i to jak !
OdpowiedzUsuńTo jest to:)
UsuńMFA
Po ostatniej dogywce to nie kamień a cały gruz mi spadł z serca, to co Blazers daje emocji w tych PO to nie do wiary, ale jak mamy na nich dolecieć do fianłów konfy i jeszcze dalej to LETS GO BLAZERS
OdpowiedzUsuńRazDwa
Liga powinna ukarac Jokicia za notoryczne lapanie Kantera za obolale ramie. Robi to z rozmyslem.
OdpowiedzUsuńZgadza się. Należy to skomentować słowami których pdxpl nie akceptuje na forum
UsuńTo co zagrał Mo w ostatnich 4 minutach 4 kwarty to czapki z głów
OdpowiedzUsuń