26 października 2019

35 Lillarda na 35-lecie Kings

BLAZERS (1-1) @ KINGS (0-2) 122:112

Wbrew ostatecznemu wynikowi zwycięstwo nie było w cale  takie przekonywające, i przez długi czas w ogóle pewne. Wszystko wyjaśnił Damian Lillard ładując  w ostatnich 6 minutach 13 punktów. W ten sposób Blazers wygrali pierwszy mecz w sezonie, psując obchody 35-lecia  koszykówki NBA w Sacramento.

Jeszcze w połowie mieliśmy remis. Blazers znowu dostawali zza łuku. Gospodarzom wpadła ponad połowa z 19 trójek.  Whiteside i Collins deptali sobie po piętach,  McCollum nadal nie trafiał, rezerwowe ustawienie: Simons- Bazemore-Hezonja-Tolliver(Hood)- Whiteside(Labissiere) nie działa zupełnie. Wolno, bez pomysłu, jakiejkolwiek współpracy, wszystko oparte na indywidualnych wejściach, na zasadzie kto ma piłkę ten próbuje. Na szczęście dzisiaj wychodziło Hoodowi i Simonsowi. To  głownie ich skuteczność z dystansu pozwoliła wyhamować Królów.

Po przerwie startowa piątka w 120 sekund zrobiła  10:0. Sacramento prowadzone przez Foxa wróciło na chwilę, ale to był czas Whiteside'a. Nieomylny na 16 punktów, z ziemi i z powietrza.

Kończyć mógł Stotts Lillardem, McCollumem, Bazemorem oraz Hoodem, krążącymi wokół Collinsa. I to byli najlepsi Blazers jakich widzieliśmy od początku sezonu. Był ruch, była wymienność pozycji, obrona i kontry. 

Przyszła też skuteczność-62%. Teraz trafiał nawet, ciągle szukający przedsezonowej formy, McCollum. Całość podsumował dwukrotnie Logo-Lillard. 35 punktów na 35-lecie i koniec. 
Kibice Sacto  przenieśli jubel  poza halę , przy pustych trybunach grę kończyły rezerwy. Nassir Little oddał swój premierowy rzut. Nie trafił.

Sporo rzeczy w tych nowych Blazers nie działa. Nie działa rezerwowe ustawienie z Anthonym Tolliverem najwolniejszym koszykarzem na ziemi, który  czeka na swoje pierwsze punkty dla Rip City.  Ciągle źle wygląda obrona na obwodzie. Po 18 trójach od Denver dzisiaj kolejne 15 dorzuciło Sacramento. Whiteside i Collins dają więcej , kiedy  tylko jeden  z nich przebywa na parkiecie. Hassan pociągnął fenomenalnie trzecią kwartę, Zach z czwórką niskich robili Kings w q4. Nie funkcjonuje druga strzelba. Z Denver CJ trafił zaledwie  5 razy , dzisiaj  ośmiokrotnie. Postęp, ale wolny i na lepszego niż Kings rywala raczej nie wystarczający. Dobrze, że jest Hood- 8pkt i przede wszystkim Simons- 15pkt (3x3). Wszystko skleja, czuwający po obu stronach Kent Bazemore.

Potrzeba czasu i cierpliwości na wymyślenie nowych Blazers.  Kolejna próba w niedzielę o północy w Dallas.

11 komentarzy:

  1. Tolliver to nie trafiał trójek nawet w przerwie.Może Skal dałby więcej.
    Na minus jeszcze zbyt dużo straconych piłek na własnej tablicy .
    Kent do obrony dodał skuteczność w ataku , Mrówka ma patent na Kings.
    No i fajnie że CJ i Mario w drugiej połowie zaczęli się przełamywać .

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale sie przyczepiliscie do tego Tolivera :) gość ma dużo czasu, aby zacząć rzucać te 3 trójki w meczu i troche bronić bo chyba nic innego się od niego nie wymaga

    Idac tym tropem do Jazz powinni zapasc sie pod ziemie po transferze Conleya

    OdpowiedzUsuń
  3. pdxpl16:02

    oczywiscie , że nie wymaga się od niego wiele, ale 0pkt, 1as, 2zb to odrobinę mało, jak na te 12 minut, ktore otrzymuje od Stottsa. pewnie, że bedzie lepiej,bo gorzej i bardziej nijak już nie mozna, poki co jest dziurą w piatce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej mi chodzi ze po dwoch spotkaniach ciezko ogolnie cos powiedziec. Na razie Toliver zastepuje dobrze Legende na lawce- miny robi super

      Mrowka fajnie zagrala i wreszcie cos zaczelo wchodzic Bazemorowi. Lawka gdzie dwoch gosci cos gra juz cos soba prezentuje.

      Usuń
  4. Może warto przyznać rację entuzjastom Whitesida, że na razie wkomponował się świetnie w drużynę i tryska energią.
    Mocne skrzydło to problem. Będziemy po nie handlować na 100%.
    Liczę na dobre mecze ze strony Skala.
    Simons to perła.
    Lillard, McCollum, Hood i Simons (a może czasami Bazemore i Hezonja). Jak wszyscy będą mieli swój dobry dzień, to na obwodzie nie będzie mocnych.

    Niederra

    OdpowiedzUsuń
  5. Zagrali spoko. To nie był łatwy mecz a w sumie był pod względną kontrolą od począku do końca. Wszystkie te mecze z teoretycznie łatwiejszymy przeciwnikami trzaba wygrać i tyle. Do playoffów jeszcze tak daleko

    OdpowiedzUsuń
  6. Golden wygląda źle. Nie tam, że trochę źle. OKC wygląda przy nich jak... niedawne Golden.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. A kij z takim meczem. Nie moglem spac potem w nocy. Tzn jak na kibica sukcesu przystalo, na poczatku drugiej kwarty pod dwoch trojkach Porzignisa i prowadzeniu ponad 20pkt juz przez Dallas, postanowilem pojsc spac.
      Potem w trakcie czwartej kwarty nadeszla zmiana pieluchy, to rzucilem okiem na wynik zeby zobaczyc czy juz moze 30 pkt nie przegrywaja a...tu...jeb....
      No i mecz do konca, a potem brak snu juz.... ehhhhh

      Usuń
    2. Ech koszykówka, ech Blazers 😂 ale pieluchę zmieniłeś czy zdążyła przyschnąć?

      Usuń
  8. Ale ich pięknie i spokojnie Lillard karcił raz za razem wchodząc pod kosz w drugiej połowie. Hood wygląda świetnie, bo w poprzednich sezonach, jeśli rzucał ktokolwiek inny niż Bros, to był zawał. Szkoda Collinsa, ale chyba nic strasznego mu się nie stało. Porzingis z tym półdystansem to jest rzeźnik. No i Luka, mimo wszystko, trochę pomógł. Trochę się chłopak podpalił, a nie za bardzo mu siedziała piłka. Ogólnie to już nie jest banda mięczaków. Jest dobrze. (Pomijam Hasana, bo trochę był zagubiony)

    OdpowiedzUsuń