21 stycznia 2020

Lillard 61

WARRIORS (10-35) @ BLAZERS (19-26) 124:129 OT

Mało znaczący dla Zespołu rekord punktowy Lillarda, równie mało znaczące zwycięstwo nad ubiegłorocznym finałowym rywalem, a tegorocznym outsiderem. 

Ale przynajmniej wciąż licznie odwiedzająca Moda Center publiczność miała emocje okraszone dogrywką. Czy jednak taka jednoosobowa popisówka jest w tym momencie optymalna to już można mieć wątpliwości.  Wydaje się, że "okres smuty" lepiej wykorzystują w Golden State promując mniej znanych graczy.

Pierwsza kwarta jeszcze była w miarę zespołowa. Wiele piłek szło pod kosz, gdzie przy słabej obronie rywala akcje spokojnie wykańczali Whiteside, Anthony, a nawet Little.

Po zejściu Lillarda z parkietu GSW złapało wiatr w żagle i szybko wyszli na prowadzenie. To woda na młyn podejścia Stottsa, że Blazers nie mogą zostać nawet na chwilę bez jednego ze "Splash Brothers". Ale dla widowiska to były równie ciekawe minuty. Zarówno ze względu komediowego, bo Moses Brown swoimi ruchami przypominał Tarzana i to takiego, który do cywilizowanego świata wrócił kilka dni wcześniej. Jak też sportowego - defensywny blok Simonsa był obronną okrasą tego meczu.
Szkoda że Anfernee nie wykończył go trójką w kontrze, bo byłaby akcja sezonu.

Po powrocie na parkiet Dame przestał zauważać kolegów i grał sobie sam. Bardziej zbilansowani Warriors: Burks, Paschall i Russell, przez długi okres prowadzili w Moda Center i byli nawet blisko pokonania Blazers w tym sezonie po raz drugi. Akcje Lillarda były co raz bardziej przewidywalne i nawet taki Cauley-Stein (to facet, który gra u nich w pierwszej piątce) zdołał efektownie powstrzymać jedną z podkoszowych szarż. Ale to tylko rozbudziło ego Lillarda, który do dogrywki doprowadził efektownym rzutem za trzy.
Dogrywka była równie emocjonująca. Początkowo prowadziło GSW, ale z czasem ambicje Lillarda wzięły górę. W szatni więc była imprezka, akurat pasująca tegorocznych osiągnięć zespołu z Portland.
Kolejne trzy mecze w Moda Center z dużo silniejszymi rywalami (Dallas, Houston, Indiana). Bardziej niż na zwycięstwa oczekujemy z zainteresowaniem na zaciąg kadrowy z Sacramento. 

15 komentarzy:

  1. Lillard super ale Ant z Trentem to dali popis stateczności godny Hardena - Simons 1/9 a Trent 1/10. Brown -12 w 2:15. To nawet Swanigan nie będzie od niech gorszy ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy13:45

      No to jest sztuka taki plus minus w 2 minuty wykręcić :)

      Usuń
  2. Brown jest super. Zobaczycie, że kiedyś jeszcze będzie jak Wilt. Każde zwycięstwo jest ważne. Nie ma tankowania. Gramy do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że super ale lepszy od Gabriela? ;-)

      Usuń
  3. Oh, Delonte, ty adonie..

    OdpowiedzUsuń
  4. "jeszcze jedno takie zwycięstwo i jesteśmy zgubieni"
    Pyrrus, IIIw. p.n.e.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy19:26

    Hassan musi zostac!!!

    LaMarcus

    OdpowiedzUsuń
  6. I choć myślałem inaczej...
    To chyba teraz masz rację...

    Niederra

    OdpowiedzUsuń
  7. https://www.youtube.com/watch?v=lfYqYbbzNIo

    OdpowiedzUsuń
  8. Damian Lillard said Jusuf Nurkic took part in full practice today.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jusuf już się obija z chłopakami na pełnym kontakcie. Podobno jednak poczekają do all-stars.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdzieś mi mignął filmik z rzucającym Collinsem. Zaraz będzie tłok pod koszem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pdxpl20:22

      Labissiere luty( może przed ASG) Nurk 2.poł lutego, Zach marzec, czyli nie tak znowu zaraz. Do tego czasu szansę dostaną Gabriel i Swanigan, co jest miarą problemu

      Usuń
    2. Behemot22:19

      Ja bym jednak dealował tego Hassana. 5 lutego.

      Usuń
    3. Pdxpl23:01

      Byloby super gdyby z hassanem udalo sie tak jak z kentem, zejsc z podatku i wziac kogos z wymienialna umowa . Tylko latwiej powiedziec trudniej zrobic .

      Usuń