Blazers (0-3) wciąż czekają na swoje pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Wyjazd do Filadelfii na pojedynek z 76ers (2-1) pod wodzą Joela Embiida zakończył się porażką 98-126. To był mecz dwóch połówek - pierwsza z nich była dotychczasową najlepszą, ponieważ dzięki rezerwowym skrzydłowym byliśmy w stanie stawić czoło drużynie pretendującej do mistrzostwa. Druga połowa okazała się jednak zupełną klęską - blowoutem uwiecznionym wynikiem 38-60.
Chauncey-Ball
Kolejny mecz, w którym trudno było cieszyć się z ataku Blazers. Brak Lillarda jest widoczny - to właśnie on potrafił stworzyć coś z niczego. Nie jest łatwe oglądanie tak statycznego ataku, z małą ilością ruchu, a gdy już ktoś zetnie pod kosz, zazwyczaj są to Camara czy Jabari, młodzi chłopcy, którzy wydają się być w lepszej formie niż doświadczeni zawodnicy, którzy powinni być przykładem i nauczycielami dla nich. W dotychczasowych meczach Portland przekroczenie bariery 20 asyst jest nadal nieosiągalne, a średnia liczba asyst jest prawie o 11 niższa niż u przeciwników. Oddajemy rzuty, które są naprawdę trudne, często w tłoku pod koszem lub blokowane przez ręce rywali. To nie przypadek, że mamy obecnie najgorszą skuteczność rzutów zza łuku w lidze (26/95, 27%). Billups musi poważnie przeanalizować i przedefiniować taktykę ataku, skupiając się na większej współpracy drużyny, ruchu piłki, ponieważ porażki są jednym, ale styl gry powinien być kluczową sprawą dla zarządu, a Chauncey w swoim trzecim sezonie może wkrótce znaleźć się na gorącym krześle.
Młodzieńcza energia
Najbardziej interesujące powinny być występy młodych zawodników. Scoot wciąż boryka się z problemami i nie wydaje się być tak gotowy na ligę NBA, jak mogło się wydawać przed draftem. Brak rzutu za trzy jest czymś, co znacznie ogranicza jego użyteczność - przeciwnicy robią krok w tył, gdy go widzą za łukiem, a przy zasłonach, przechodzą pod nią. To naprawdę utrudnia mu wykorzystanie swoich atutów, takich jak szybkość, zwinność i atakowanie kosza pierwszym krokiem. Poniżej przedstawiam shot-chart Scoota po trzech pierwszych meczach. Widać, że zupełnie zrezygnował z rzutów z półdystansu, które miały być jego mocną stroną w wejściu do ligi. Aż 40% wszystkich rzutów to próby zza łuku, przy skuteczności 8% (1/12). To powinno skłonić Billupsa do opracowania zagrań pod Scoota, które pozwolą mu dostać się w miejsca, które lubi i w których czuje się komfortowo. Dodatkowo nie wiem czy zwróciliście uwagę, mam wrażenie, że Scoot często forsuje atakowanie w prawo, prawą ręką na koźle, mimo że są momenty, kiedy wydaje się, że pójście w lewo byłoby lepszym wyborem. Kolejny mecz kończy z pięcioma faulami na koncie i ponownie gra tylko 26 minut - tu kolejny zarzut pod adresem Bilupsa. Absolutnie nie rozumiem jego decyzji, aby Scoot siedział w "garbage time", kiedy to właśnie w tym okresie mógłby odzyskać swoją pewność siebie. Wynik był już przesądzony, a Henderson w drugiej części czwartej kwarty miał szansę na rywalizację z zawodnikami dalekiej ławki 76ers, ale zdecydowano się na Maysa. Niemniej jednak warto zauważyć, że gdy Scoot siedzi na ławce, jest jedynym zawodnikiem, który wstaje, wspiera i dopinguje kolegów z drużyny - przyszły lider.
Po raz kolejny Sharpe okazał się najlepszym zawodnikiem, otrzymując zasłużone minuty od Chauncyego - w meczu z Orlando aż 41, a dziś prawie 36. Shaedon odpłacił się świetnym występem. Highlightem wieczoru była z pewnością akcja and-one, w której Shaedon wspaniale zabawił się Embiidem, wykonując layup up&under zakończony sidehandem. Cudowne.
Świetna pierwsza połowa duetu Jabari&Toumani, dzięki którym przez chwilę mogliśmy cieszyć się prowadzeniem w drugiej kwarcie. Toumani jak to Toumani - popisał się wysokim IQ po obu stronach parkietu, a Jabari pod względem fizycznym wygląda naprawdę świetnie w porównaniu z zeszłym sezonem. Wchodził do ligi z najwyższym poziomem tkanki tłuszczowej w swojej klasie draftu, ale jak sam mówił, ciężko pracował tego lata i efekty są widoczne. Sam nie jestem pewien, czy wyglądali lepiej w obronie czy w ataku, ale wykrzesali z siebie tyle energii, jednocześnie przyćmiewając weteranów - Thybulle'a i Granta. Toumani spędził dziś na parkiecie tyle samo minut co Grant, Jabari ustanowił rekord 24 minut, a Matisse zalicza ich jedynie 10. To naprawdę cieszy, że Billups kieruje się formą i tym, co widzi na boisku, a nie nazwiskiem na koszulce czy wielkością kontraktu.
Przesadne reagowanie w obronie
Chauncey dzisiaj postawił na wywieranie presji na przeciwnym rozgrywającym na całym boisku. Zaraz po oddaniu rzutu przez zawodników z Portland, Scoot i Camara byli blisko Maxeya, próbując mu utrudnić przejście połowy. Było to coś innego w porównaniu do poprzednich meczów, ale nie przyniosło oczekiwanych efektów - brakowało nacisku na pozostałych zawodników 76ers. Jeśli chcemy grać agresywnie w obronie i zastawiać pułapki na przeciwników już od momentu przekroczenia połowy, musimy to robić jako cały zespół. Wywieranie presji przez pojedynczego zawodnika nie wystarcza.
Wciąż irytuje mnie przesadna pomoc w obronie. Przedwczoraj padło na RW3, a dziś Thybulle. Do Blazers trafiają renomowani obrońcy, którzy popełniają podstawowe błędy. Thybulle w ciągu 10 minut miał co najmniej dwie sytuacje, gdzie broniąc Maxeya, skupił się na pomocy przy obronie Embiida do tego stopnia, że zapominał o Maxeyu, który oddawał otwarte rzuty za trzy. Brogdon w wywiadzie po meczu z Magic powiedział: 'To kwestia komunikacji, nie ma to nic wspólnego z trenowaniem. To zależy od zawodników, musimy być lepsi, musimy otwierać usta'. Billupsowi można zarzucić wiele, ale nie można obwiniać go za wszystko. Błędy indywidualne, takie jak te popełniane przez Thybulle'a, leżą w jego własnej gestii. Od lipca nie przypomina zawodnika, który pragnie grać dla Portland. Już po Media Day pisałem: 'Thybulle i jego mowa ciała nie napawają optymizmem. Odnoszę wrażenie, jakby wolał, aby w lipcu Blazers nie wyrównywali oferty Mavericks', i obawiam się, że niestety nie myliłem się. Mam nadzieję, że w głowie Billupsa zaczną pojawiać się myśli odnośnie do pozycji wyjściowego niskiego skrzydłowego.
Konferencja prasowa
Chauncey Billups
CB: Myślę, że graliśmy w tym meczu z odpowiednią intensywnością. Co prawda, nie rozpoczęliśmy najlepiej, ale gdy druga piątka weszła na boisko, to zmieniło grę dla nas w drugiej kwarcie. Ci chłopcy zagrali naprawdę świetnie. Jabari, miał duży wpływ, tak samo Toumani i oczywiście Malcolm oraz Rob. Byli naprawdę świetni i walczyli. Udało nam się wrócić do gry przed przerwą. Myślę, że straciliśmy trochę impetu pod koniec pierwszej połowy, zwłaszcza po technicznym faulu, który zdobył Embiid. Stał się bardziej agresywny, zdobywał punkty i faule zanim w ogóle zdążyliśmy go podwajać. Straciliśmy trochę impetu, zwłaszcza na ofensywnej zbiórce. Pozwoliliśmy na kilka takich zbiórek i to zakończyło się faulami. Spowolnili grę i zdobyli rzuty wolne. Trochę straciliśmy na tym impet, a w drugiej połowie mecz zupełnie nie poszedł po naszej myśli.
Q: W poprzednim meczu wspomniałeś, że czasami gracie dobrze, ale potem macie okres, gdzie tracicie koncentrację przez około dwie lub trzy minuty. Wydaje się, że pod koniec pierwszej połowy dzisiaj pojawiła się ta sama sytuacja. Drużyna grała dobrze, aż do około dwóch, trzech minut przed przerwą.
CB: Oczywiście, nasza obrona była dobra, biorąc pod uwagę, że trafiliśmy na takiego zawodnika jak Embiid, który był MVP ligi w ubiegłym roku i dzisiaj miał dobrą noc. Do tego doszli Tobias, Maxey - o którym rozmawialiśmy przed meczem - wszyscy zaczęli naprawdę dobrze grać, ale to wszystko wynikało z aktywności i agresywności Joela. My mieliśmy trudności z zdobywaniem punktów. Musimy jakoś poprawić skuteczność rzutów, bo to sprawia nam obecnie trudności.
Q: Kibice Blazers uwielbiają graczy, którzy wkładają dodatkowy wysiłek. Wydaje się, że Toumani był jednym z tych graczy, którzy byli w centrum akcji przy każdym ataku. Co Ci się spodobało w jego grze dziś?
CB: Tak, mówiliśmy o tym. To po prostu taki styl gry, który go charakteryzuje. Jest zawodnikiem, który zawsze będzie walczył, niezależnie od wyniku, przeciwnika, czy pory meczu. Zawsze będzie walczył i starał się. To właśnie kochają w nim nasi gracze, cały sztab szkoleniowy i to właśnie dzięki temu zyska sobie uznanie w lidze NBA.
Q: Podobnie było z Jabarim dziś, myślę, że zagrali naprawdę dobrze. Miał cztery przechwyty i jako jedyny miał dodatni wynik plus/minus. Naprawdę wniósł coś dodatkowego.
CB: Kiedy ci dwaj są na boisku, to jest to zauważalna różnica dla nas, zarówno pod względem poziomu rywalizacji, jak i w zdobywaniu bezpańskich piłek. Moim wyzwaniem jest, aby nasi pierwszoplanowi gracze grali tak ciężko jak oni. To nie znaczy, że nasi pierwszoplanowi zawodnicy nie grają z determinacją, ale to inny poziom zaangażowania. Musimy nauczyć się od nich.
Q: Mówisz o tych dwóch graczach, którzy są młodzi i starają się odnaleźć w lidze. Czy myślisz, że rywalizacja między nimi o minuty na boisku ma w tym swój udział?
CB: Tak, na pewno. Są młodzi i starają się odnaleźć w lidze. Nasi podstawowi gracze są ugruntowani w lidze od jakiegoś czasu i mają swoje reputacje. Dla młodych graczy, którzy dopiero wchodzą do NBA, ważne jest, by znaleźć coś, co wyróżnia ich spośród innych i co sprawi, że trener będzie musiał ich pozostawić na boisku. Takie jest zadanie młodego zawodnika. Myślę, że Jabari i Toumani doskonale sobie z tym radzą i wykorzystują każdą okazję, by to pokazać.
Q: W trakcie drugiej kwarty wszystko szło dobrze dla Waszej drużyny, a obrona prowadziła do akcji ofensywnych. Czy taki styl gry jest tym, jaki chcielibyście utrzymywać bardziej konsekwentnie? Czy taka jest twoja wizja wobec tej drużyny?
CB: W tej chwili musimy to robić, ponieważ nasz najlepszy gracz, Ant, jest kontuzjowany. To oznacza utratę 25 punktów na mecz i sześciu lub siedmiu asyst. Musimy to robić zbiorowo. Musimy to robić razem i próbować zamieniać ofensywne zbiórki na punkty lub wykorzystywać straty przeciwników do zdobywania punktów. To są najlepsze sposoby zdobywania prostych punktów, ponieważ zdobywanie punktów nie przychodzi nam teraz łatwo, gdy się poznajemy. Musimy zrozumieć, jak grać razem.
Jabari Walker
Q: Jakie są twoje odczucia po dzisiejszym meczu? Wyglądaliście dobrze w pierwszej połowie, ale w drugiej trochę się pogubiliście.
JW: Tak, myślę, że zagraliśmy naprawdę dobrze w pierwszej połowie. Wykonanie było dobre, jeśli graliśmybyśmy w ten sposób przez cały mecz, myślę, że byłoby inaczej. Musimy tylko wrócić i obejrzeć powtórkę, zobaczyć, gdzie nastąpił spadek formy i gdzie zdjęliśmy nogę z gazu.
Q: Radzenie sobie z Embiidem, to oczywiście trudne zadanie. Jak udało wam się to dzisiaj osiągnąć?
JW: Tak, to trudne. Myślę, że przy pierwszym rzucie broniliśmy dobrze, ale czasami dostawał swoje własne zbiórki, a czasami również zbiórki innych zawodników. Potem te faule, i jednocześnie zdobywał punkty, daliśmy mu się rozkręcić, a ciężko jest go zatrzymać.
Q: Co myślisz o swojej dzisiejszej grze? Oczywiście, wspomniane wcześniej przechwyty, zbiórki, 12 punktów, imponujące statystyki.
JW: Po prostu jestem wdzięczny, że mogłem tam być. Włożyłem wiele pracy w to lato, aby być w takiej pozycji. Muszę po prostu nadal udowadniać, że mogę mieć wpływ, i to właśnie zobaczyliście na boisku.
Q: Rozumiem, że próbujesz pomóc drużynie w zwycięstwie, ale mam wrażenie, że część tego polega na, jak wspomniałeś, próbie zdobycia minut i pokazania, co potrafisz tam zrobić.
JW: Tak, wróciłem tego lata, zmieniłem swoje podejście zarówno fizycznie, jak i mentalnie, i wiedziałem, że takie szanse mogą się pojawić. Myślę, że dobrze udowodniłem im tego lata, że dużo się poprawiłem, ale to się nie kończy tutaj. Jak widać, w pierwszym meczu sezonu nie zagrałem, więc pokazuje to, że kiedy ludzie myślą, że masz już pewne miejsce, albo jesteś w takiej dobrej pozycji, w tej lidze uczę się, że może iść to w obie strony. Mamy wspaniałych utalentowanych gości, którzy zasługują również na minuty. To nie czyni mnie kimś wyjątkowym. Muszę po prostu wyjść tam i pokazać, co sprawia, że jestem wyjątkowy, i co utrzymuje mnie na parkiecie.
Q: Wydaje się, że nauczyłeś się, że nie można się zbytnio zrelaksować w tym procesie, zwłaszcza w drugim roku.
JW: Tak, myślałem, że już wiesz, włożyłem latem dużo pracy, i myślałem, że to już jest to. Myślałem, że były pewne momenty, że będę wchodził i tak dalej, ale nadal się uczę, że to trzeba zdobywać w trakcie roku, zwłaszcza będąc młodym facetem, to może być dawane i odbierane w dowolnym momencie. Nie chcę tego brać za pewnik, nie chcę brać minut za pewnik, po prostu chcę trzymać się tej ścieżki, pozostać młodym, pełnym energii i pozytywnym, i to do mnie przyjdzie.
Q: Macie dzisiaj w planach mecz w Toronto, wciąż szukacie pierwszego zwycięstwa. Co musicie zrobić, żeby mieć szansę tam pojechać i zdobyć to pierwsze zwycięstwo?
JW: Myślę, że musimy wyjść tak, jak dzisiaj. Po prostu kontynuować zabawę, myślę, że dobrze nam się rozmawiało na ławce, myślę, że to nam pomogło w pierwszej połowie, myślę, że musimy to kontynuować w drugiej połowie i po prostu robić te rzeczy, które są w naszej taktyce. Myślę, że będzie w porządku.
Malcolm Brogdon
MB: Tak, myślałem, że w miarę jak dochodziliśmy do końca, szczególnie w pierwsze 5-6 minut drugiej połowy trzeciej kwarty, nie udawało nam się uzyskać potrzebnych zatrzymań. Wtedy oni ruszyli, to naprawdę dobra drużyna, są drużyną, która pretenduje do tytułu, więc wiedzieliśmy, że będą mieli swoje momenty, i musimy nauczyć się być odporni. Myślę, że faktycznie świetnie rozpoczęliśmy grę, wykazaliśmy pewną dojrzałość na początek. Zrobiliśmy krok naprzód, co moim zdaniem jest najważniejsze dla nas teraz, żeby robić postępy z meczu na mecz. Ale musimy także rozpocząć obie połowy w odpowiedni sposób, to nie tylko pierwsze cztery minuty pierwszej kwarty czy pierwsze cztery minuty drugiej kwarty. Musimy grać przez pełne 48 minut, tak jak robią to wielkie drużyny i naprawdę dobre zespoły, więc musimy tam dojść.
Q: Chauncey wspomniał, że w drugiej połowie, jak wszedłeś, gra jakoś się odmieniła i udało wam się znaleźć rytm. Możesz opowiedzieć o tym drugim składzie i o tym, jak budujecie zgranie? Wiem, że zmienia się też pierwszy skład, więc jak to wpływa na waszą współpracę pomiędzy tymi dwoma składami?
MB: Myślę, że Toumani i Jabari zagrali świetnie dzisiaj, byli agresywni, byli niesamolubni i myślę, że zarówno drugi, jak i pierwszy skład zagrali dobrze. Graliśmy przeciwko drugiemu składowi Philly, więc mieliśmy trochę przewagi, ale myślę, że zagraliśmy dobrą koszykówkę. Graliśmy razem, graliśmy z determinacją po obu stronach parkietu i to się opłaciło dzisiaj.
Q: W drugim składzie mówisz o budowaniu postępu, nawet jeśli nie przekłada się to od razu na wyniki. Jak trudno utrzymać taką wiarę, wciąż jest to początek sezonu, ale jak trudno utrzymać tego ducha, wiedząc, że być może będziecie musieli przejść przez niektóre trudne momenty, zanim zaczniecie się rozwijać?
MB: Wszyscy chcemy wygrywać, myślę, że ja chcę wygrywać bardziej niż ktokolwiek inny, Chauncey też, on jest mistrzem. Ale musisz zrozumieć, w jakiej sytuacji jesteś, zrozumieć młodość swojej drużyny i brak doświadczenia. Musisz być realistą co do tego, gdzie się znajdujesz, i wiedzieć, co oznacza postęp dla ciebie. Postęp nie zawsze oznacza przyjazd do Philly i pokonanie drużyny, która była w finałach Konferencji Wschodniej w zeszłym roku. Postęp to poprawa wielu błędów, które popełniliśmy w ostatnim meczu, i zrobienie tego dobrze w tym. Teraz musimy robić postępy krok po kroku, i myślę, że to robimy. Ulepszamy się w tej kwestii.
Q: Co myślisz, że musicie zrobić jutro wieczorem przeciwko Raptors?
MB: Musimy znów dobrze zacząć, myślę, że to się udało dzisiaj. Musimy to utrzymać, musimy trzymać się tego, co działa, i nie odbiegać od tego. Musimy wykorzystywać słabości obrony, a ponieważ mamy młodych zawodników, czasem odchodzimy od tego, co działa. To będzie zadanie dla weteranów, to będzie moje zadanie, żeby trzymać drużynę razem, skupić się na tym, co działa dla nas, i iść naprzód.
Trzy mecze to mimo wszystko jeszcze za mała próba, by wyciągać jakieś dalekosiężne wnioski. "Hype" na Scoota był/jest ogromny(też mu uległem;))ale ten dzieciak ma dopiero 19 lat. Należy mu się kredyt zaufania. W temacie Blazers: ten sezon raczej tak będzie wyglądał. Eksperci jasno przewidują wysokie miejsce w loterii;). Mimo wszystko nie żałuję zmian. Projekt "Lillard" nie miał już racji bytu. Teraz cierpliwy rozwój, mądre transfery i szczęście w loterii. Trener chyba również do "przedyskutowania":)
OdpowiedzUsuńJeszcze w temacie hype'u:ROY z SAS dzisiaj był "gaszony" przez "dziadka" Batuma, sam mecz to blowout. NBA!;)
Autorze: Przeczytane "od dechy do dechy". Dziękuję i trzymaj tak dalej!
ClydeSzamot
Panowie mamy to!! Toronto pokonane. W tym sezonie pewno pozostanie nam radość z takich małych sukcesów jak ten, ale trudno BLAZERS do końca 💪
OdpowiedzUsuńObrazek jaki zapamiętamy jest taki: Camara zmienia faulującego Scoota i Blazers wygrywają mecz.
OdpowiedzUsuń??? Było +6 dla Blazers, gdy schodził Scoot.
Usuń