Strony

17 grudnia 2023

Doncić bawi się w Moda Center

Triple-double Luki Doncicia, powrót Granta, świetny występ Simonsa i odmieniony Scoot w drugiej połowie – Blazers (6-18) kontynuują niechlubną serię porażek, tym razem ulegając Dallas Mavericks (16-9) wynikiem 120-131.

Box Score

Z jeszcze niedawno solidnej obrony pozostały jedynie wspomnienia. Dziś Blazers zaliczają czwarty mecz z rzędu, w którym tracą co najmniej 120 punktów. Portlandczycy całą pierwszą połowę bronili pick&rolli "dropem", wycofując Aytona bliżej kosza, lecz kompletnie nie zdało to egzaminu. Doncić już do przerwy mógł się pochwalić dorobkiem 30 punktów. Po przerwie Chauncey prawdopodobnie chciał zmienić sposób krycia, lecz Ayton... nie do końca słuchał. Ayton zaczyna wywoływać frustrację już nie tylko u fanów, ale także u trenera – o czym może świadczyć dzisiejsze wzięcie czasu po 18 sekundach trzeciej kwarty, spowodowane irytacją gry "DominAytona". Ayton nawet nie spojrzał na Billupsa. DeAndre ma coraz mniejszy wpływ na grę w obronie, a w ataku od początku sezonu nie może się odnaleźć, przez co dosłownie wszystkie jego statystyki ofensywne w tym sezonie wyglądają najgorzej w całej karierze. Aytonowi nie podobała się walka o tytuł w Phoenix, dostał wypłatę życia, trafił do cichutkiego Portland, na które mało kto zwraca uwagę i tak naprawdę nic już nie musi. Momentami Reath prezentuje się od niego lepiej, a przypominam, że DA zarabia ponad 30 milionów na sezon i zaczynam się obawiać, że będą z nim kłopoty.

Zupełnie odmienną mentalność prezentuje Scoot, przy którego nazwisku do przerwy widniało zero punktów. Druga połowa była naprawdę dobra, zanotował 13 punktów, a mógł mieć ich jeszcze więcej, gdyby sędziowie odgwizdywali faule, których Henderson doznawał wchodząc pod kosz. Początek sezonu był bardzo słaby, ale od czterech meczy wygląda naprawdę nieźle. Jak sam mówi, pracuje nad wyczuciem rytmu, kiedy przyspieszyć, a kiedy zwolnić, i widać, że powoli zaczyna to przynosić efekty. Co najważniejsze, chłopak ma poukładane w głowie, jest w pełni skupiony na koszykówce i nastawiony na wygrywanie. Scoot Henderson na temat ostatnich kłopotów Trail Blazers: "Myślę, że kiedy to wreszcie kliknie, to kliknie naprawdę mocno. I zaskoczymy świat. Wielu ludzi, którzy kwestionowali Trail Blazers, będą musieli to przełknąć."

Kolejnym zawodnikiem, który pomimo ogromnej wypłaty na konto, nie zawodzi pod względem zaangażowania, jest Jerami Grant, który powraca po kontuzji (zderzenie głowami w meczu z Utah) i wita się z fanami 27 punktami. Świetnie wszedł w mecz, zaliczając aż 18 punktów i 4 zbiórki do przerwy, zaliczając jedynie jedno pudło.
Liderem punktowym Blazers pozostaje nie kto inny jak Simons, który notuje 33 punkty, uzupełniając linijkę 8 zbiórkami i 6 asystami. Zza linii 7,24 nie był aż tak skuteczny jak nas do tego przyzwyczaił, ale to on dziś rządził pod koszem. Skuteczność 11/14 przy rzutach za 2 punkty, ma chłopak przecudowny wachlarz wykończeń i niezależnie czy pod przeciwną obręczą stał Grant Williams, Lively czy Dwight Powell, Ant świetnie zdobywał punkty pośród wysokich graczy Mavs.
Ciekawostka: Anfernee Simons jest drugim najlepszym zawodnikiem w lidze pod względem ilości miejsca, jaką tworzy kolegom z zespołu przy wejściach pod kosz.

Po raz drugi z rzędu zawodzi Shaedon Sharpe, który notuje dzisiaj zaledwie 7 rzutów, co przełożyło się na skromne 7 punktów. Można było odnieść wrażenie, zwłaszcza w sytuacjach podkoszowych czy rzutach z półdystansu, że nogi go nie niosą. Dodatkowo, można odnieść wrażenie, że unika piłki, oddał mniej rzutów, brakuje mu agresji i charakterystycznego drygu do atakowania kosza, co było widoczne jeszcze niedawno. Raz taka sytuacja miała już miejsce, powtarza się to kolejny raz i wniosek jest prosty - Chauncey przecholował z minutami.
Co więcej, Blazers powinni powoli ograniczać czas Brogdona na boisku i zacząć rozglądać się za ofertami za Malcolma. W obecnej sytuacji większość czasu na parkiecie spędza zespół składający się głównie z trzech obwodowych, do tego dołącza zrezygnowany Ayton, a rezultatem jest utrata 131 punktów. Malcolm wykonał swoje zadanie - wspierał Scoota swoim doświadczeniem, pomagając mu wejść do ligi, jednak obecnie, gdy do składu powrócił Anfernee, zabiera on cenne minuty i zaczyna się to ciężko oglądać - dzisiaj w kolumnie '+/-' widnieje wynik -23 przy jego nazwisku.

7 komentarzy:

  1. Pełna zgoda, że Brogdona trzeba przehandlować i jest nadzieja, że to się uda. Co do Aytona to już robota dla sztabu szkoleniowego, bo należy pod Niego ustawić trochę zagrywek typu pick & rool by odzyskał radość z gry i wtedy wróci większe zaangażowanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. 1.Zauważmy ze od czasu powrotu Simonsa polepszył się atak i zdecydowanie poleciała w dół obrona.
    Last 5 Games 115,8 - 124 NETrtg - 8,2
    Poprzednio mieli około 105-110
    2. Bardzo możliwe że to powrót Simonsa zabiera miejsce w ataku Sharpe'a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot12:27

      Powrót Granta i Brogdona. Sharpe gra lepiej w parze z Simonsem niż bez niego.

      Usuń
  3. Derrick19:09

    Mimo niechęci do Aytona, po wymianie miałem nadzieję, że brak presji przestawi mu coś w głowie, sezon jeszcze młody może się dotrze.
    Sharpe od dwóch meczy rzeczywiście bardzo kłuje w oczy, jeśli to rzeczywiście kwestia minut to modlę się tylko żeby nie złapał kontuzji i myśle, że wróci do formy, aczkolwiek odnoszę wrażenie, że im więcej guardów wraca do rotacji tym on gorzej gra, ale mogę mieć błędne spojrzenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ się wzruszyłem.
    https://youtu.be/X3lKjJSN6iw?si=V1jvF1Cvm1_1mh3G

    OdpowiedzUsuń
  5. pdxpl16:33

    Camara siada na Currym tak, że ten robi 0/8 za 3 i w całym meczu trafia tylko 2 razy. Rzuca 11 punktów z czego 3/3 zza łuku. Nie chce zapeszać, ale powoli rodzi się wielki gracz w Portland

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milesiak16:55

      Camara to świetny obrońca ale Curry nie trafiał też otwartych rzutów.
      Po tym meczu jeszcze głośniej trzeba powiedzieć : Brogdon musi odejść !

      Usuń