26 kwietnia 2016

Game 4. Al-Farouq Aminu i Blazers wracają do gry




Clippers @ Blazers(2:2) 84:98

Którzy Blazers są prawdziwi,  bladzi, jakby onieśmieleni swoja obecnością w Playoffs 2016 z pierwszych dwóch meczów, czy może Ci agresywni i pewni siebie ze zwycięskiej soboty? Odpowiedź na to pytanie mieliśmy otrzymać w meczu nr 4.


Zaczęło się optymistycznie, od dwóch niekontestowanych trójek Aminu, czyli tego elementu, którego brak zabił Blazers w Los Angeles. Było jeszcze bardziej intensywnie i zawzięcie niż za pierwszym razem w Portland. I tylko Chrisa Paula stać było na lekceważenie wysiłków graczy Blazers. Zdobył pierwsze 12 punktów dla Clippers (6/6), by... spudłować kolejnych 5 rzutów w pierwszej połowie. W ogóle skuteczność nie było atutem  żadnej ze stron . Gospodarze trafili tylko 27% fg i 28% za trzy, a mimo tego wygrali otwarcie 24:20. Wygrali bo Lillard i McCollum poniewierani na obwodzie dostawali się na linię, bo Aminu i Plumlee zamknęli paint, zaliczając 6 bloków.
 
Blake Griffin pierwsze punkty zaliczył gdzieś w połowie drugiej kwarty. Nawet kiedy Wes Johnson wychodził z sam na sam z koszem, nie dał rady, transition defens Lillard&Plumlee okazała się skuteczna. Sekwencja gdy na parkiecie zmagają się rezerwowe unity nie należy w tej serii do najbardziej frapujących. Dzisiaj grę Clippers ciągnął Green (2/2 za 3). W Portland 6 punktów zaliczył Henderson. Poza tym straty, urocze kłopoty Chrisa Kamana z błędnikiem. Najbardziej emocjonujące okazało się krótkie spięcie Davis-Jordan, zakończone obustronnym faulem technicznym. Zapaść przełamał Allen Crabbe pakując dwa razy zza łuku. Tak, ten sam Allen Crabbe, który do tej pory był w top3 rozczarowań tej serii. Aminu zakończył pierwsza połowę , tak jak ją zaczął. Blazers prowadzili 47:43.
 
Dwa jumpery i punkty w kontrze po przechwycie na Redicku, pozwoliły uwierzyć w odbudowę cichego w pierwszych 24 minutach CJ McColluma. Po drugiej stronie też wiosenne przebudzenie-Blake Griffin zdobywa 9 punktów, mimo starań Aminu i Harklessa. Na szczęście Chief nie zwalniał ręki celując zza łuku. W połowie tej kwarty  CP3 kontuzjował dłoń i opuścił parkiet. Mogło się wydawać, ze teraz będzie tylko łatwiej, a  stłamszony przez Paula Lillard wyjdzie z cienia. Niestety nie radził sobie nawet z Austinem Riversem, forsując kolejne pudła. Ofensywa gospodarzy ssała z upodobaniem na 34%.  Trójka Geralda Greena zmniejszyła przewagę Blazers tylko do dwóch punktów. Przed ostatnią kwartą pewne było tylko to, ze CP3 już nie wróci.  
 
Obwód Clippers w składzie Rivers-Crawford-Green nie mogł wytrzymać długo, pękł. Crabbe, McCollum za trzy, Harkless z dobitką po air-ballu Hendersona. Słaby  Lillard jeszcze wpadał w defensywne pułapki, gdzieś z argentyńskiej pampy wyłonił się Prignioni, a Blazers mieli posiadania gdzie nie mieścili się w czasie, ale tego dnia król był jeden- Al- Farouq Aminu dzielił i rządził nieustanie. Szósty raz zza łuku, wejście wzdłuż linii końcowej, drive, zbiórki na bronionej desce.
(A)miny Clippers mówiły wszystko. Lewe kolano Blake Griffina nie czuło się lepiej.
 
 
Portland Trail Blazers  wyrównali stan na 2-2. Wrócili dzięki determinacji i detalom z playbooka Stottsa( wygrywa z Riversem). Do zwycięstwa nie był potrzebny lider. Damian Lillard miał zaledwie 12 punktów z 15 prób. Al- Farouq zdominował wydarzenie w Moda Center, zaliczył rekordowe 30 punktów oraz 10 zbiórek i  trzy bloki. Mason Plumlee, ekskluzywny point-center z kolejnym double-double-10asyst, 14 zbiórek. CJ McCollum z 19 punktami jako definicja solidności, Moe Harkless harujący przy Griffinie i coraz  skuteczniejszy w ofensywie- 62%fg . Wreszcie Allen Crabbe- do dzisiaj kompletne nic,  robi 5/5 i   odzyskuje utraconą cześć. Te wszystkie rzeczy złożyły się na zwycięstwo w meczu nr 4 i przywróciły Blazers w tej serii. Niedyspozycja Chrisa Paula może ja odwrócić o 180 stopni. Wczoraj Curry, dzisiaj Paul. Kontuzje, te Mojry NBA, mogą stać się tsunami w tym, jak się wydawało, przewidywalnym i nudnym playoffowym krajobrazie Zachodu. Nikt nie wie tego bardziej niż Portland-Oregon: Roy, Oden, Matthews...Leonard.

Tymczasem NeverDoubtRipCity jeszcze nigdy w tej rywalizacji nie brzmiało tak przekonująco. W środę w Los Angeles...
 
 Update: Blake Griffin ma status 50/50 w środowym meczu
 Update1: Blake Griffin nie zagra już w playoffs2016
 

19 komentarzy:

  1. Anonimowy08:40

    Jak mnie wkurza Lillard z to swoimi bezsensownym rzutami.Na siłę próbuje być najlepszy.
    Aminu dzisiaj dał czadu. Plumlie (?) świetny,choć szkoda ,że w ataki wogóle nie daje punktów,choć asysty niektóre fenomenalne.
    Poskus

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby jeszcze obudził się Henderson.....

    Mowilem, iz klucz do wygranych to Aminu trafiajacy za 3- LAC bedzie musialo po wczorajszym meczu zmienic taktyke. Podwajanie Lillarda zaczyna nie miec sensu

    Droga do finalu stoi otworem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Behemot10:14

    Widząc obronę młodego Riversa na Lillardzie i McCollumie chętnie zobaczyłbym go w przyszłym roku w czerni i czerwieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pdxpl10:29

      ja az tak sie nim nie zafascynowałem, ale był dobry;)

      Usuń
    2. Behemot10:59

      zarabia 3 mln, nie byłby drogi. Jako pg z ławki pasowałby.

      Usuń
  4. Jak dobrze się patrzy jak kolejni zawodnicy się budzą. Aminu zniszczył system ale Crabbe też świetnie na 100% skuteczności. Plumlee to nasz pierwszy rozgrywający?

    OdpowiedzUsuń
  5. Sosna198220:45

    Terry Stotts drugi w glosowaniu na Trenera Roku. BRAWA
    Nie moglo byc inaczej po 73-9 w wykonaniu Warriors.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy22:50

      a Kerr to chociaż połowę z tych spotkań poprowadził ?

      Usuń
    2. Wszystkie, nie myśl, że Kerr był pod respiratorem i nie było z nim kontaktu, a główna myśl trenerska wychodziła od Waltona. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Plumllee z meczu na mecz coraz lepszy...czekam az zrobi Tripple double.

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy09:47

    CP3 i Griffin nie zagrają już w tej serii.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mysle ze nawet z Paulem i Griffibem wygralibysmy ten mecz. Portland u siebie a na wyjezdzie to dwie odrebne druzyny Magia Rose Garden. Teraz gdy ba 100 % wypadl Paul i z duzym prawdopodobienstwem Blake misimy zacisnac zeby i wygrac dwa ostatnie mecze. Wszyscy w mediach juz obwiescili nas faworytem serii. Bedzie tak jesli obudzi sie Lillard. Gdy wyjdzie z cienia CP3

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy20:18

    Czyli CP3 i BG nie zagrają dzisiaj?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy20:31

      Ani dziś ani do końca serii

      Usuń
  10. No widzicie jaka karma.skoro my musieliśmy radzić sobie cały sezon bez czterech starterów,to mamy w playoffs przetrzebionego przeciwnika.Kluczem moim zdaniem jest nie tyle rzucanie trójek co prevent this from opponent!
    Jedyne czego się obawiam to forma Riddicka-to jest na prawdę genialny strzelec,do tego zimny jak (kiedyś)Lillard.Ale korzystał w dużej mierze na podwajaniu Paula,więc teraz wystarczy rzetelna obrona łuku i...
    mamy LA FLOPPERS na patelni.

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzeba tez pilnować J. Greena i J. Crawforda.

    OdpowiedzUsuń
  12. Do przerwy gramy koszmarny basket w game-must-win, a Lillard zapomnial jak sie gra. Bez Lillarda nic nie ugramy, ten koles musi sie ogarnac

    OdpowiedzUsuń
  13. Spokojnie Clyde.BTW-Kiedy było ostatnio 4-2 z 0-2 w NBA???

    OdpowiedzUsuń