8 października 2013

Clippers lepsi, ale to wciąż preseason.

Clippers @ Blazers 89-81

Bardzo rzadko te mecze sparingowe, które są głównie dla trenerów i pomagają zgubić tłuszcz po wakacyjnym tournee burger-kurczak, potrafią wgnieść widza w fotel, albo przynajmniej nie dać mu zasnąć. Dzisiaj zupełnie oczekiwanie oglądałem zardzewiałych graczy, masę strat i głupich decyzji. Materiał poglądowy dla coacha Stottsa, pocięty przez stażystów zarabiających - wciąż lepiej niż w Polsce - mniej niż minimalna krajowa, będzie kręcił się wokoło nieporadnego w ataku Robina Lopeza (właściwie mogę podczepić pod słowo "nieporadny" cały team) oraz zaskakująco grającego Wesa Matthewsa, który bawił się sam ze sobą w ball hog-game.


*

W zasadzie ten mecz nie będzie miał żadnego przełożenia na sezon regularny. Statystyki na poziomie 36% z gry czy 21 strat, nie będą zawracać głowy nikomu w sztabie trenerskim Blazers. Oczekuje, że na następne mecze Terry Stotts będzie stawiał zawodnikom małe cele, chociażby mniej traconych piłek i więcej gry zespołowej. Dzisiejsze ratio asyst do strat było żałosne. 8-17 w pierwszej połowie, po meczu 14-21. Kolejna ważny aspekt nad którym Olshey ubolewał od początku tego roku, to obrona w paint. Hickson nie był dobrym obrońcą i wysocy wbijali się tam jak chcieli. Dzisiaj było podobnie. Clippers rzucili w pomalowanym 42 punkty, czyli prawie połowę wszystkich zdobytych. Wiadomo, że brak Aldridge'a zdecydowanie miał wpływ na jakość bronienia Jordana i Griffina, ale kiedy na boisku byli Lopez i Robinson, Leonard i Freeland frontcourt Clippers robił co chciał. Nawet ta często ignorowana przeze mnie statystyka +/- jest niemiłosiernie zła dla podstawowych wysokich. Odpowiednio -25, -20. Mała dygresja: Clippers idą po jedynkę na zachodzie, a DeAndre Jordan miał tyle samo bloków co Blazers.

*
Krótkie podsumowanie każdego z osobna w szkolnej skali.

Damian Lillard (3+) - Jedna z jaśniejszych postaci, ale Chris Paul ogrywał go z luzackim uśmiechem.
11 punktów, 6 asyst i ani jednej trafionej trójki. Próbował pociągnąć zespół...  no cóż, nie wyszło.

Wesley Matthews (2+) - Highlighty z tego spotkania to motywacja i klepanie po tyłku/głowie Allena Crabbe'a. Staty jeszcze gorsze niż u gościa wyżej, ale na usprawiedliwienie być może wciąż czuje kontuzjowany łokieć.

Nicolas Batum (4) - Przyzwoicie z gry i miał jeden moment na lewej stronie, kiedy w izolacji trafił fadeaway'a z pół obrotem w prawo. Najlepszy na boisku.

Thomas Robinson (2) - Jestem ostatnim człowiekiem, który będzie się czepiał Robinsona, ale zbierał głównie w defensywie, nie radził sobie z Blake'iem Griffinem i trafił tylko raz na pięć prób. Nie tego będzie oczekiwał Stotts w 10/15 minut podczas trwania sezonu.

Robin Lopez (2) - Blokowany przez Jordana bodajże 2 lub 3 razy w pierwszej kwarcie. Na plus zdecydowanie 10 zbiórek, jeśli popatrzymy na średnią z ubiegłego sezonu (5.6)

Meyers Leonrad (3) - Niezły postęp w ataku. Był 2/2 z mid range w tym trafił z około 6 metrów. W obronie dawał się bez problemu przepychać Jordanowi.

Dee Bost (3) - Amerykanin, którego widziałem pierwszy raz w akcji. Wygrał kibiców stealem w środku boiska i celnym layupem. Na minus 0 asyst w 23 minuty.

Allen Crabbe (3) - Putback po którym ożywiło się Rose Garden, fuck, Moda Center. Dość przyzwoicie. Trafił jedną trójkę miał 6 zbiórek i aż dwa bloki.

Joel Freeland (3) - Myślę, że nastąpiła pewna zmiana warty i w tym meczu lepiej prezentowali się rezerwowi m.in. dzięki Brytyjczykowi. Biegał, walczył nie robił sobie nic z silniejszych przeciwnków. Miał 5 zbiórek.

Will Barton (3) - Dostał tylko 18 minut, trafił 3 rzuty i tyle.

Victor Claver (3) - Grał najkrócej, ale zdążył trafić jedną trójkę.  
                          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz