19 października 2013

Kolejne, raczej niespodziewane, wyjazdowe zwycięstwo

Blazers@Clippers 94:84 


Jazz w Boise, Jazz w Salt Lake City i dzisiaj Clippers w Los Angeles. Trzy wyjazdowe zwycięstwa, dostrzegalny progres w grze, choc nie w kazdym elemencie,  o czym za chwilę, a wszystko to za kazdym razem w niepełnym składzie. Tym razem zabrakło Aldridge'a (uraz kolana) oraz Metthewsa (kłopoty z udem).
Obaj trenerzy postanowili ograniczyc czas gry swych gwiazd- Lillard zagrał 23 minuty, zdobył 16pkt, będąc 5/11 z gry, a Ch. Paul zaliczył odpowiednio  7 pkt, 2/11,  wszystko to w blisko 30 minut. Cały mecz, jak to w preaseason, rwany, z mnóstwem strat( 26:13 dla Blazers), błędami kroków, rzutami , które nigdy nie powiny zostać oddane. Kluczem do wygranej Blazers okazła sie  lepsza skuteczność, zwłaszcza w rzutach za 3 (43,5% do 6,7%). Dość niespodziewanie wygraliśmy też walkę na deskach, gdzie prawdziwą bestią okazał się Robinson, zbierając 13 piłek. Wydatnie pomogli mu Barton i Lopez, notując po 10 zbiórek. Powoli należy przyzwyczjać się do myśli, że jeśli na parkiecie znajdują sie  Barton i Mo Williams  dzieje się... o wiele za dużo. Jest dynamizm, crossovery, rzuty z kazdej pozycji i mnóstwo strat. Króluje chaos, wesoła twórczość przedsezonowa. I z tego galimatiasu mógł wyłonić się, niewiadomo jak, blowout dla Blazers, gdyby nie popisy  D. Collisona w czwartej kwarcie ( w całym meczu 31pkt i 6 asyst). Ostatecznie skonczyło sie bezpieczną dzisięciopunktową wiktorią

Plusy/minusy:

"+"
Lillard- spokojnie zrobił swoje na przyzwoitej skuteczności, która bylaby jeszcze lepsza gdyby nie rzuty z kompletnie nieprzygotowanych pozycji. Selekcja, Panie Lillard, selekcja rzutowa!!!
Lopez- szybszy, coraz szybszy. Z podkoszowego gapcia staje sie systematycznie małą bestyjką. Najlepszy mecz w koszulce Blazers.
Wright- bedzie sypał te trójki chyba częściej niz rzuty za dwa...
Freeland- mimo skuteczności na 0, zbyt dobry w malej robocie( zbiórki , blok steal), żeby go tu nie umieścić
Robinson- bestia!!! chce go zobaczyć w s5, grajacego po 30 min. Nawet nieporadnośc w ataku nie zraża mnie do niego
Claver i Batum- powoli dochodzą do siebie po Eurobaskecie.
 "-"                          
Barton- straty, straty, straty... najpierw robi potem myśli
Mo Williams- patrz wyżej
Leonard- center, który nie zbiera i nie blokuje. nawet ten półdystans mnie nie przekonuje
Dee Bost i E.Singler- powoli moga pakować walizki i sprawdzać rozklad jazdy PKS do Idaho

Jeszcze  dwa mecze przedsezonowe, a potem juz to na co wszyscy czekamy. Niech to się już zacznie! Preseason jest straszny: nudy, chaos, kontuzje, wróżby...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz