3 grudnia 2013

Lillard i Portland przetrwali Pacers



Wtorek, 3 grudnia 2013 roku. Portland Trail Blazers są na pierwszym miejscu ekskluzywnej konferencji zachodniej. Róbcie screeny. Po niesamowitym crunch time w Rose Garden z nie fair Paulem Georgem (43 punkty), Blazers wygrali piętnasty mecz w sezonie i ósmy przeciwko drużynie ze wschodu. Mamy chłodne głowy i wciąż nie wybiegamy dalej niż druga runda, ale Blazers Basketball konsekwentnie budują jedno z ciekawszych wydarzeń tego sezonu, które powoli depcze ścieżkę do TOP4 na zachodzie. Jednocześnie z wielkim optymizmem idzie w parze nieco - być może na ten moment niepotrzebnych - wątpliwości, czy zespół nie wyeksploatuję się już przed przerwą na All-Star Weekend. Pociesza mnie fakt, że coraz krótszą drogę od lekarza na trening ma C.J McCollum będący nadzieją na stałą dziesięcioosobową rotację.

Oba teamy weszły w mecz ze zmęczeniem po niedzielnych spotkaniach. Pacers grali z Clippers, kilka godzin później w tej samej hali Blazers pokonali Lakers i wreszcie dzisiaj o 4 rano przy prawdziwej grudniowej zimnej suce zwanej pogodą, dwie czołowe drużyny ligi miały 2/20 w pierwszych minutach meczu. Blazers mają trzecią ofensywę w NBA pod względem efektywności (Pacers są na 15 miejscu), z kolei Indiana są kolejny sezon najlepszą obroną ligi (90.1 pts/100 poss.). Pod tym względem różnica jest większa, bo Blazers tracą na 100 posiadań o 13 punktów więcej, ale żadnego szoku w związku z tym przeżywać nie będziemy, gdyż po 18 spotkaniach tego sezonu dobrze wiesz jak Blazers traktują grę w defensywie.

Zanim Paul George został sprowadzony na ziemię po niewątpliwie irracjonalnych trójkach w kilkadziesiąt sekund, Pacers prowadzili przez 37 minut jednak ich największa przewaga wynosiła 9 punktów. Roy Hibbert nie był straszakiem w polu trzech sekund, bo Blazers pomimo tego, że zdobyli w dalszym ciągu żenujące 26 punktów w paint, pchali się tam bardzo często. Kompletnie zostali wyłączeni z grania na obwodzie. Oddali tylko 13 rzutów za trzy, trafili 5. Wesley Matthews nie schodzi poniżej 50% za trzy, ale dzisiaj był mało aktywny zza łuku (1/2). Zdobył 15 punktów i grał świetną obronę na Stephensonie (2 punkty), a w czwartej kwarcie przy mismatchu na George'u w ostatnich minutach wykonał na nim świetną pracę na lewej stronie między siódmym a ósmym metrem, ale proszę zgadnij co zrobił Paul George...

Nieco wcześniej niż zwykle ławka. Dzięki, że to czytacie po meczach panowie z Portland. Pisałem wczoraj o spadku formy Mo Williamsa i braku energii. Drugi raz w tym sezonie (Pistons) rezerwowi po słabych meczach przechodzą metamorfozę. Zostawmy punkty. Power, który wychodzi z Thomasa Robinsona, jest niezwykle cenny w spotkaniach gdzie atmosfera przypomina maj i playoffy. Nawet Joel Freeland łapie w drodze z ławki na parkiet podmuchy energii i momentalnie staję się mniej nudny. Earl Watson grający dzisiaj na zero (naprawdę) mógłbyć bohaterem w końcówce trzeciej kwarty. No i wreszcie. Moooooo Williams. 6 na 12 z gry, 13 punktów bardzo potrzebnych Blazers w drugiej połowie.

Portland zrobili w trzeciej kwarcie run 11-4 doprowadzając do remisu po 72. LaMarcus Aldridge rzucił wtedy 5 punktów. W całym meczu miał 28 z 19 rzutów i nieźle grał pod koszem (10 zbiórek). Wygrał match-up z Davidem Westem (12/8) po obu stronach parkietu z mała przewagą na atakowanej tablicy. W ostatnich 12 minutach Blazers zaczęli odjeżdżać Pacers dzięki 11 punktom duetu Lillard-Williams. Na około 3 minuty do końca Indiana przegrywała 7 punktami. Paul George trafił trójkę. -4. Paul George trafił trójkę.-3. Paul George trafił trójkę.-2. Między te rzuty wszedł Aldridge z czterema punktami, ale na 1:15 na zegarze Damian Lillard otrzepał się po upadku z George'a Hilla i zrobił coś lepszego(1:35). Blazers przetrwali, a "Paul George trafił trójkę" jeszcze dwa razy.


Następny mecz jutro o 4:00 z Thunder w Portland. 

PS. Tweet roku?


p

3 komentarze:

  1. clydetheglyde17:08

    Podobała mi się dzisiaj ofensywa Blazers- sporo rajdów pod kosz i to do kogo? Do Roya Hibberta... dobrze że nasi PG tego się nie boją, a myślałem że dzisiaj np. oddamy 40 prób rzutów za 3... brrr
    To co robił LA z Westem i Hibbertem zwodem do linii to było miodne, momentami przypominał mi się.... Hakeem

    OdpowiedzUsuń
  2. Sosna198220:16

    Może by tak powtórka z Pacers w finale?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo!!! Najbardziej mi zaimponowało to że w trzeciej kwarcie kiedy Indiana przycisnęła i uciekała na te 7 - 8 pkt, Portland zawsze czymś odpowiadało i dzięki temu utrzymało się w grze. Podobnie było w niedzielę w meczu z Clippersami. Tam Indiana zwyciężyła, u Nas poległa ale gołym okiem widać różnicę: na Zachodzie nie idzie tak łatwo jak na Wschodzie. Teraz OKC, jeśli zwyciężymy uwierzę że śtać tę drużynę na wiele. Pozdro dla kiboli Blazers :)

    OdpowiedzUsuń