Warriors (42-26) @ Blazers (43-24) 113-112
Pierwsza połowa była daleko od wyobrażeń kibiców. Liczyliśmy przecież na pojedynek strzelecki Splash Brothers vs ofensywa Blazers (Warriors zajmują 6. miejsce w lidze pod względem skuteczności za 3 - 37,7%, Blazers są tuż za nimi - 37,6). Tymczasem przez pierwsze 1,5 kwarty obie drużyny usilnie próbowało egzekwować zagrywki w pomalowanym lub na półdystansie, a piłka do rzucie za 3 wpadła w tym czasie do kosza tylko dwukrotnie! Po stronie Warriors zawodził Curry, który swoje pierwsze punkty z gry zdobył dopiero na 3 minuty przed końcem 2-giej kwarty. W drugiej połowie Stefcio przeszedł już jednak samego siebie i zamordował Blazers w pick'n'rollu , zdobywając w drugiej część spotkania 27 punktów, a w całym spotkaniu 36.
Duet Curry i Thompson trafili w tym spotkaniu odpowiednio 6/12 za 3 i 3/7.W odpowiedzi Lillard i Matthews trafili tylko 2/11.Trudno jest wygrać taki mecz, gdy czołowi srzelcy drużyny sa tak bardzo niedysponowani.
Skupiając się na grze rezerwowych...
Zaskakująca informacja wyszła na jaw wczoraj po północy, gdy na przedmeczowej rozgrzewce pojawił się niespodziewanie Mo Williams, twierdzący, że nie odczuwa już żadnego bólu w biodrze i jest gotowy do gry. Mo faktycznie pojawił się na pakiecie i rozegrał bardzo dobre spotkanie notując 12 punktów i 4 asysty.
Znakomita połowę rozegrał za to Victor Claver. Kurde - tak dobrych minut w wykonaniu tego gracza jeszcze w tym sezonie nie widziałem. Wykonał kawał solidnej roboty w obronie- znakomicie radził sobie z Davidem Lee, podwajał kiedy tylko mógł i solidnie zbierał lub też zastawiał, by zebrać mógł Batum. Podczas jego 11 minut na parkiecie Blazers byli +10 (najlepszy bilans w całej drużynie). Mam zastrzeżenie do trenera Stottsa, że nie wypuścił go na pakiet w drugiej połowie. Nawet jeśli Claver nie oddał rzutu i zebrał tylko 3 piłki w te 11 minut, to i tak jego gra w obronie warta była obecności na pakiecie.
Solidne spotkanie rozegrał tez Dorrel Wright - 3/4 za 3 i 13 punktów. Zastrzeżenie numer 2 do kołcza Stottsa: dlaczego próbuje grać nim tylko i wyłącznie jako stretch-four, a nie przesuwa go czasami na nominalną pozycją SF, by Batum mógł otrzymać kilka minut odpoczynku więcej? Dla Stottsa jedynym zmiennikiem Francuza jest Matthews, którego przesuwa z pozycja rzucającego obrońcy i gra small-ballowym tercetem z Lillardem i Williamsem.
Być może za dużo rezerwowych, za mało o starterach. Być może. Ale być może warto także przyglądać się mocniej graczom, od których zależeć może powodzenie Blazers w I rundzie PO. Na chwile obecną jedynie Mo Williams prezentuje dobrą, w miarę równą formę, a cała reszta to jeden wielki znak zapytania.
Ciekawostki:
-Wesley Matthews do 31 grudnia trafiał 43% zza łuku, po Nowym Roku 35,8 % , od All-Star Game już tylko 32,0%.
-Blazers byli do 31 grudnia 12-4 w meczach rozstrzyganych różnicą +/- 6. Uchodzili za jedną z najbardziej niebezpiecznych ekip w crunch-time. Jednak od tamtego czasu notują w takich spotkaniach fatalny bilans 5-10.
Rozkład najbliższych spotkań:
43-24 Portland
42-26 Golden State
40-27 Dallas
39-27 Memphis
----------------------------
38-28 Phoenix
42-26 Golden State
40-27 Dallas
39-27 Memphis
----------------------------
38-28 Phoenix
Powinniśmy się martwić?
@jjmirowski
Nie sądzę, mamy łatwy terminaż, łatwiejszy niż większość ekip, z którymi rywalizujemy. Ja się martwię bardziej bardzo długimi minutami starterów. Jaki to ma sens, skoro i tak dużą część tych meczów przegrywamy. Czy rzeczywiście warto tak bardzo żyłować podstawowych graczy, żeby trafić np. na Houston, a nie na OKC lub SAS, z którymi gra nam się łatwiej? Do tego rezerwy w ten sposób nadal nie będą ograne na play off. Jeśli mam jakiekolwiek uwagi do Stottsa, to właśnie takie.
OdpowiedzUsuńMam przynajmniej nadzieję, że wyleczą do końca LMA zanim wróci.
BTW, zajebisty podcast o Batumie i Matthews'ie:
OdpowiedzUsuńhttp://www.blazersedge.com/2014/3/17/5516564/portland-trail-blazers-nicolas-batum-wesley-matthews
Trafia w punkt co sądzę o tych dwóch graczach.