Will Barton podczas Summer League w Las Vegas rzucał średnio 14.4 punktów, zbierał 6.4 piłek na mecz i rozdawał 3 asysty. Do tego często wyglądał jak najlepszy gracz swojej drużyny i od czasu do czasu imponował highlightami i decyzjami, które nie przypominały tego Willa Bartona z dwóch ubiegłych sezonów. To tylko liga letnia, ale my naprawdę musimy chwytać wszystkie dobre informacje, które dotyczą ławki rezerwowych Blazers. Taki urok tej drużyny.
Management Blazers dość szybko zapełnił roster podpisując dwóch nowych wolnych agentów i zostawił sobie bardzo niewiele możliwości wzmocnienia składu. Jedną z nich, było zwolnienie gracza z niegwarantowanym kontraktem w przyszłym sezonie, a jednym z dwóch graczy, którzy mogli obawiać się takiego rozwiązania był Will Barton.
Był, bo Blazers do 25 lipca mieli czas na podjęcie decyzji; czy zaklepać sobie niezły potencjał na ławce, czy próbować swoich sił na rynku wolnych agentów i odpuścić kontrakt Bartona. Wybrali pierwszą opcję i nie jest to żadna niespodzianka.
“I’m thankful for the opportunity the Blazers have given me and now I’m just looking forward to training camp and getting better with my teammates.”
Blazers tym samym trzymają los Bartona we własnych rękach. Decyzja dzięki której Barton za przyszły sezon otrzyma nieco ponad 900 tys. dolarów, będzie miała skutki podczas kolejnego offseason, w którym priorytetami dla Blazers będą kolejno: podpisanie maksymalnej umowy z LaMarcusem Aldridgem oraz podjęcie decyzji w sprawie dalszej współpracy z Wesleyem Matthewsem i Robinem Lopezem.
W tej sytuacji zaproponowanie ponad 1 milion dolarów dla Bartona w sezonie 2015/16, który stanie się zastrzeżonym wolnym agentem, w przypadku nagłego wystrzału talentu będzie super promocją. Natomiast jeśli nie, to tylko 1 milion i prawo do wyrównania każdej innej oferty w granicach rozsądku.
Zwolnić Crabbe'a i podpisać jeszcze Mo, czy wierzymy już mocno w CJ'a?
OdpowiedzUsuńZwolnić Leonarda i podpisać jeszcze Mo, wierzymy w CJ'a, ale na poz. SG ew. combo guard
OdpowiedzUsuńNieaktualne, Mo podpisał z Wolves. Chyba rzeczywiście nie chciano go w Portland.
UsuńNiestety Burton to zmarnowane USD
OdpowiedzUsuńOd lat słychać narzekania że brak jest energii na ławce Blazers a ja widzę że świetnie sobie radzi w Drew League Byron Davis. Podejrzewam, że za minimum dla weterana przyszedłby do PTB z pocałowaniem ręki. Energii to on ma więcej niż niejeden wulkan.
OdpowiedzUsuńJak zwykle w Portland - łatanie dziur na ławce kim popadnie. Dlaczego klub nie ma budżetu na porządnych zmienników, FA z nazwiskami? Mamy w składzie dwie gwiazdy, z których Lillard jest na kontrakcie debiutanta i zarabia niewiele. Owszem Aldridge zapycha nieco budzet, ale ... czy nie uważacie, że Batum i Matthews są przepłaceni?
OdpowiedzUsuń"Dlaczego klub nie ma budżetu na porządnych zmienników, FA z nazwiskami?" - może to bzdura, ale myślę, że 15 milionów wypłaconych w ramach amnestii Brandonowi Royowi (na szczęście to ostatni rok) zadecydowało o skromnych ostatnich latach na rynku wolnych agentów. Nie wlicza się do salary, ale pieniądz to pieniądz.
Usuń"czy nie uważacie, że Batum i Matthews są przepłaceni?" - nie, ale Matthews pewnie będzie szukał większych pieniędzy po tym sezonie, tym bardziej jeżeli zagra podobnie albo lepiej niż w tym roku. Jest w primie, ma 28 lat i nie wypada brać mniejszych dolarów od Tyreke Evansa i Erica Gordona.
Nie są przepłaceni. Problemem jest brak w składzie graczy z 3 kategorii typu "salary friendly", czyli:
Usuń- weteranów szukających mistrzostwa - chyba jednak ich mapa nie sięga do stanu Oregon;
- perełek z Europy typu Beverley;
- młodziaków, którzy dają radę [spogląda na CJa, Willa i T-Roba puszczając oko]
Trzeci myślnik może się jeszcze ziści. To jest na dzień dzisiejszy warunek otwarcia drzwi do bram nieba. No chyba, że rozwalamy s5 i robimy przemeblowanie.
Odważna decyzja - zostawiamy Lillarda i Aldridge'a i wywalamy całą resztę. Myślałem o tym wielokrotnie podczas meczów zeszłego sezonu. Chyba nie bez powodu? Ci dwaj gwarantowali wynik, zwłaszcza Lillard podczas money time. Czy to zmieni wiele? Jeśli w zamian przyjdą wielcy zadaniowcy to tak. Licząc ekipy NBA i ich kontrakty wydaje się, że receptą na sukces jest mieć dwie-trzy gwiazdy do zdobywania punktów, otoczone wianuszkiem graczy do zadań. Oczywiście posiadanie Pop-a jest wartością dodaną ;)
OdpowiedzUsuń