14 grudnia 2014

Indiana padła




Blazers (18-6) @ Indiana (7-17) 95:85

Trzy kwarty przegrali Blazers w Indianapolis, ale w tej jednej jedynej (drugiej) zgnietli rywali 36:15, wypracowując sobie przewagę, którą dowieźli szczęśliwie do końcowego gwizdka. Dla obu drużyn był to back-2-back. Blazers rozgrywali 5 mecz tygodniowej serii wyjazdowej. Najbardziej widać było to w grze liderów Blazers. Po wspaniałym pokazie siły w United Center gdzie Lillard i Aldridge wykombinowali wspólnie 70 punktów z ponad 50% skutecznością, dzisiaj nie byli zainteresowani podobnym eventem na głównym rynku... handlu bydłem i zbożem w USA. W rolach głównych wystąpili inni. 

Aldridge  1/8, Lillard 1/6 w pierwszej kwarcie. Obaj zaczęli źle od samego początku i męczyli się tak przez cały mecz. Pierwszy uzbierał 19 punktów z 23 rzutów, drugi 18 z 22.  Na starcie najlepiej wyglądał... Nic  Batum, który nie forsował rzutów z półdystansu,  efektywnie punktując po ścięciach. Taki był chyba zresztą plan Francuza na cały mecz. I dobrze, bo skończyło się na 14 pkt i 54 % FG. Do tego zwyczajowe 5 asyst i 3 steale. Trzeba być frankofobem żeby po akurat takim występie krytykować naszą czwartą opcję w ataku. 

Decydujące rzeczy miały miejsce na początku drugiej kwarty, kiedy to Matthews i Blake po szybkich przejściach do ataku, w ciągu minuty trafili trzy razy zza łuku. To jest ta gra Blazers, którą pamiętamy z otwarcia poprzedniego sezonu, a która pozwala zabić zespoły znacznie silniejsze od Indiany. Później swoje trzy grosze dorzucili też Kaman, skuteczny na bronionej desce (4 zbiórki) oraz bezbłędny z półdystansu Freeland. Dodatkowo  z gęstej mgły spudłowanych jump-shotów wyłonił się Lillard- zaczął dostawać się pod obręcz. I to jest postęp w porównaniu do jego pierwszych sezonów Robi to częściej i coraz lepiej. To jest ta dojrzała twarz Lillarda, która karze mu zmienić styl gry kiedy  rzuty z dystansu zawodzą. Lubię go takiego, nawet mając  pewność, że nigdy nie będzie w tym elemencie wybitny, i nawet gdy nie jest clutch. Między innymi dzięki temu na przerwę Blazers schodzili z bezpieczną przewagą 20 punktów. 

Bezpieczną? Nie, grając back-2-back, nie, ponieważ Blazers nie mieli w tym sezonie meczu, w którym potrafiliby zachować rytm i tempo na całym dystansie. Tym razem było podobnie. Na blisko 2 minuty przed końcem trzeciej kwarty Aldridge akcją 2+1 zakończył swoje jedyne dobre minuty w tym meczu. W ciągu 12  zdobył 12 ze swoich 19 punktów. Blazers prowadzili 82:59.Przez kolejny kwadrans   zdobyli 2 punkty, wprowadzając  do sennego Fieldhouse trochę życia. Na pięć minut przed końcem C.J Watson, najlepszy tego wieczoru wśród  gospodarzy, celną trójką zmniejszył straty do ośmiu punktów. Odpowiedź Batuma była nieskuteczna, na szczęście Lopez zrobił to czego oczekujemy od niego zawsze, a co ostatnio rzadko mu wychodziło, czyli uzyskał pod koszem lebensraum i  końcem palców dobił ten cholerny  rzut. Dobra robota Rolo- 4/4 FG, 8 zbiórek ( 4 ofensywne), 3 bloki i żadnej straty. Dla porównania, przed sumą, zerknijcie na linijkę Hibberta. 
Zwycięstwo Blazers przypieczętował francuski łącznik, trafiając w końcu za trzy(1/5). Minuta do końca i 15 punktów przewagi. Jump-shot Westa i lay-up Stuckey'a nie mogły już niczego zmienić. 

Liderzy  świecą pełnym blaskiem- porażka,  liderzy zawodzą-zdecydowane zwycięstwo. Nie za wiele z tego rozumiem. W każdym razie pierwsza wygrana Oregonu w Indianie od 2009r. 3-2 w siedmiodniowej wycieczce na Wschód. Wygrane z dołem, przegrane z górą i 18-6. Tak to na razie wygląda. Próbna matura jeszcze przed świętami. Cztery dni, a w nich kolejno San Antonio, New Orleans, Houston, Oklahoma City. Ale wcześniej mamy 15 XII i NBA otwiera swój bazar...

Ps. Mam nadzieję, że lepsza gra Batuma to nie wyjątek z okazji dzisiejszych 26. urodzin. W każdym razie Wszystkiego Najlepszego Nicolas! Zwłaszcza zza łuku;)

5 komentarzy:

  1. Behemot10:21

    pdxpl w lepszej formie niż Blazers ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. clydetheglide10:44

    Terry stotts w szatni musiał to i owoniektórym powiedziec. Może czyta nasze forum

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no jakie szczesliwe dowiezienie wyniku do konca?- bylo latwo i przyjemnie tym razem

    Z takich szczegołów to wydaje mi sie, ze Kaman moglby jednak sie troche wiecej dzielic pilka, ja wiem ze niezle wyglada w ataku, ale jak juz rozpocznie akcje punktowa to juz ja chce zawsze konczyc. W meczach przedsezonowych to jednak gral bardziej kombinacyjnie

    Batum wraca :) ligo drzyj :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy23:11

    Batum na swoim normalnym poziomie-wreszcie!
    pdxpl-pisz jak najwięcej. Cichym bohaterem meczu-Blake.Teraz musimy zbić Ostrogi-prestiż..
    RIPCITIZEN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy08:58

      Dobrze napisane.

      MUSIMY. Zero tolerancji dla wpadek jak z MIN (CHI wybaczymy). Zero tolerancji dla Leonarda!!!

      OKC się rozpędza :-))...

      Usuń