Thunder (32-27) @ Blazers (38-19) 112:115
Russell Westbrook nie zwalnia tempa. Dzisiaj 40/13/11. Kolejne triple-double tego fenomena, który niczym mityczny Atlas niesie na swoich barkach grę Oklahomy. Podobnie jednak, jak dzień wcześniej w Phoenix tytaniczny wysiłek nie zapewnił zwycięstwa. Blazers w końcówce wyszarpali wygraną i umocnili się na prowadzeniu w dywizji. Koszykówka to nadal gra zespołowa.
Od startu mecz przebiegał pod dyktando Westbrooka, który zgodnie z planem z łatwością radził sobie z tym , co wszyscy tutaj staramy się nazywać obroną Damiana Lillarda. Na szczęście rozgrywający Blazers dawał radę w ofensywie i przegrał to bezpośrednie starcie tylko 9:12. Nie wierzcie, że dwa zera dają zero. Jeśli wziąć tylko poczynania tych dwóch point guardów otrzmamy
∞. Nieskończoność koszykarskich fajerwerków, grę do upadłego, atomową intensywność. Taka właśnie była pierwsza, piekielnie wyrównana kwarta. Zakończyło się 28:25 dla Blazers bo poza Lillardem gospodarze mają jeszcze L. Aldridge'a.
Ile to już razy w tym sezonie rezerwowy unit Blazers traci przewagę. Trio Morrow- McGary- Singler zrobiło dziesięciopunktowy run na piątce w składzie Blake- Matthews- Afflalo- Leonard- Kaman. I podobnie, jak w wielu wcześniejszych meczach, następne minuty spożytkowali Blazers na nerwową gonitwę za uciekającym rywalem. Przez długi czas wysiłki te nie przynosiły rezultatu. Trzecia kwarta rozpoczęła się od przedziwnej sekwencji, którą to Blazers zaczęli od runu 7:0. Po time-oucie Brooksa, goście odpowiedzieli 10 punktami z rzędu, co z kolei wymusiło reakcję Sttotsa, która zaowocowała runem 10:0 dla Blazers. Wtedy też Westbrook zdradził pierwsze oznaki słabości. W ciągu 30 sekund, w dwóch kolejnych akcjach, najpierw Lillard wyciągnął mu z kieszeni kluczyki, a potem Matthews z drugiej strony wyjął Rolexa. Rozkojarzenie? Zmęczenie? No, ale nawet Jahwe po szcześciu dniach postanowił odpocząć
Niestety przewaga gości zamiast maleć rosła. Po znakomitej partii przeciwko SAS tym razem Matthews nie był już tak hot-zaledwie 8 punktów z 13 prób. Wysocy OKC niszczyli paint Blazers. Po dobrym początku R. Lopez gasł z każdą minutą. Pudłował nawet z 30 cm. Ruchliwość i dynamika właściwa dla słupa telegraficznego. DJ Augustin i Westbrook raz po raz ośmieszali obronę Portland, kreując czyste pozycje McGary'emu i Ibace . Reputację wysokich uratował Aldridge, zbierając 16 razy ( 7 w ofensywie!), więcej niż Lopez i Kaman razem wzięci. Trójki Lillarda i Batuma w końcówce zdusiły nieco flow rywali. Jedenaście punktów straty na starcie ostatniej części meczu wobec upokarzająco słabej obrony, szalejącego Westbrooka, i tak nie wyglądało źle.
Na początku 4 kwarty Sttots dał jeszcze pobrykać Kamanowi, który zdobył swoje ostatnie punkty tego dnia ( w sumie 8 z 6 rzutów). Gdzieś tam przemknął wpuszczony chwilę wcześniej, chyba w akcie desperacji D. Wright. W końcu, przy wyniku 97: 87 dla Oklahomy, na parkiecie zameldowali się Lillard- Matthews- Afflalo- Batum- Aldridge. Kochamy tę bandę! Zaczęło się, po trzech pogrzebach kwartach przyszedł czas na wesele. Lillard 6 oczek z rzędu, Singler jest kretynem, faulujacym Batuma przy trójce, która nie wpadłaby nawet do obręczy o 10-metrowej średnicy. Kiedy dwie minuty później Waiters zrobi to samo przy rzucie Afflalo przewaga Thunder stopnieje do trzech punktów, a amerykański oddział Mensy zacznie likwidować swoje biura w Oklahomie.
Najlepsze jak do tej pory chwile AAA w Oregonie plus Aldridge, majacy cos do udowodnienia Ibace pozwoliły Blazers przejąć prowadzenie w najlepszym z możliwych momentów. 110:108 na 2 minuty przed końcem i Westbrook nie zamierzał rezygnować. Ale w akcji przedostatniej szansy został znakomicie zamknięty przez N. Batuma. Warto to zobaczyć ( 0.33 sek) To jest to , co robią Batum i Matthews w najważniejszych momentach, a czego nie robi Lillard, przyklejają się do Hardenów itp., zmuszając do oddawania karkołomnych rzutów. Potem Westbrook spudłował jeszcze dwa razy i nikt w Rose Garden nie przypuszczał, ze dostanie jeszcze jedną okazję. Niestety Wes Matthews w zupełnie niezwyczajny dla siebie sposób postanowił pojść w ślady Singlera i Waitersa. Faul przy desperackiej trójce, gdzieś tam spod pulpitu komentatorskiego podsumował fatalny występ obrońcy PTB. Trzy punkty przewagi i trzy osobiste MVP meczu, MVP ostatnich tygodni, MVP sezonu?. Pierwszy rzut i pudło. Zwycięstwo Blazers. Nawet Michel Platini nie trafiał karnych.
Oczywiście Westbrook jest ponad wszystko, co ostatnio dzieje się na Zachodzie. I nie zmieni tego fakt, że OKC przegrało dwa mecze z rzędu. Wielki gracz, wielki atleta. Ma Oklahoma w składzie dwóch graczy top 5 na świecie, ale czy aby nie jest to obciążenie, czy mistrzowski team nie funkcjonuje lepiej z jednym tylko samcem alfa?
Tymczasem w Oregonie radość.
A. Afflalo z każdym meczem lepszy, dzisiaj 18 punktów z 6 rzutów. Ważna trójka w crunch-time, siła i energia w post-up.
Jakby w cieniu tego co wyczynia Westbrook, D. Lillard zagrał bardzo, bardzo dobre spotkanie- 29 punktów, tylko jedna strata przy sześciu rywala.
L. Aldridge- to musi być dojmujące uczucie, patrzeć jak Lopez i Kaman marnotrawią ofensywny dorobek, robiąc w obronie za tyczki slalomowe. Epickie zmagania z Ibaką zakończone 29 punktami i 16 zbiórkami.
Niski line-up z Aldridgem na środku znów zniszczył przeciwników. To jest Blazers sposób na kłopoty.
Zdesperowany Sttots dał 6 minut Wrightowi. Ten odwdzięczył się 0pkt, 0 zb., 0as. To jasne , że trener wie lepiej, ale tutaj, z perspektywy Warszawy wpuszczenie na parkiet A. Gee, nie wydaje się przesadnym ryzykiem.
Siłą Blazers jest obwód, ale poważna ekipa musi mieć trochę bardziej zbilansowana grę. Tymczasem pod koszem zapaść. Lopez powinien chyba zadzwonić do Marcina Gortata(razem raźniej). Staje się drugim po Polaku centrem s5, który nie bierze udziału w decydującej fazie meczu. A Joel Freeland nadal paraduje w marynarce...
Meyers Leonard, nasz beniaminek, skończył wczoraj 23 lata!:)Trafił ładną trójeczkę, po czym mógł spokojnie leczyć skutki upojnej urodzinowej nocy na ławce. Wszystkiego najlepszego Meyers!!!
Fantastyczny/nieprzewidywalny jest ten Zachód. Stawka ogromnie wyrównana, przewaga parkietu może nie wystarczać. Będą decydowały detale, dyspozycja dnia, no i zdrowie. Dożyliśmy czasów, w których wymarzonym przeciwnikiem w PO są... Lakers
Ps. W jednej z ostatnich akcji Russel Westbrook doznał kontuzji twarzy. Na razie nie wiadomo jak poważny to uraz.
Pytanko. Co odwala Lillard na 3,5 minuty przed końcem spotkania?
OdpowiedzUsuńpokazuje, to gorsze swoje oblicze. w każdym meczu porywa się na coś takiego. Dzisiaj zrobił więcej dobrego wiec nie wypomniałem mu tego w relacji;)
UsuńA Barton w Denver nie zle sobie poczyna...
OdpowiedzUsuńtaki urok gry w tankujacym zespole. dobrze dla niego, bo wywalczy sobie kontrtak w nba w nastepnym sezonie
UsuńJeszcze jedno pdxpl - Kaman i Leonard nie mogą na parkiecie przebywać razem - bo nasza deska to jest w tym momencie dramat...
OdpowiedzUsuńGeniusz Westbrooka o mało co nie wygrał z naszymi talentami. Dobrze,że mamy czynny geniuszek Batuma...Still onfire!! 3-3 3pt ( + decydujące fantastyczne powstrzymanie Russela 33 sek przed końcem)
OdpowiedzUsuńRIPCITIZEN
Panowie
OdpowiedzUsuńBede od 4 do 12 kwietnia w USA, co prawda glownie w Chicago, ale mam plan jakos szybko dojechac do Portland i pojsc na mecz z Minnesotą a pozniej zwiedzic jakis bar z okazji spotkania z GSW
Napisac jakas relacje z tych wydarzen w stylu http://portland.blox.pl/html ? :)
Oczywiście glownym decydentem jest tutaj Piotr Sitarz, ale ja jestem jak najbardziej za. byłoby fantastycznie gdybys napisał cos prosto zza wielkiej wody!!! Relacja z meczu Blazers prosto z Portland po prostu bomba!!! Jeśli o mnie chodzi gotów jestem oddac ci "łamy" tego bloga na caly okres twojej eskapady do USA:)
UsuńNo i oczywiście zazdroszczę jak cholera!!!:)
Ja będę na meczu z Waszyngtonem 16-ego :)
Usuńi Wy dopiero teraz o tym mówicie! oczywiście relacja z tego meczu też mile widziana:)
Usuń