30 kwietnia 2015

1:4. Koniec


Zaczęło się od szybkiego 8-0 dla Memphis. Z-Bo rządził na prawej stronie przeciwko LaMarcusowi Aldridge'owi. Blazers zaliczyli w tym czasie 3 straty, nie trafili żadnego rzutu, a zaraz po timeoucie  grający w post-up Aldridge piłkę stracił i Grizzlies zdobyli punkty w transition na 10 do 0. Atak Blazers nie funkcjonował. Robin Lopez nie łapał piłek granych mu pod kosz, Lillard i Afflalo nie trafiali - Blazers przez pierwsze 4 minut nie wykreowali żadnej dobrej pozycji do rzutu... 

Stotts reagował.

Leonard i McCollum pojawili się na parkiecie po 5 minutach gry. Blazers od razu zaliczyli swoją 4 stratę, ale zrobiło im się także o wiele więcej miejsca po atakowanej stronie parkietu. Spacing pozwolił Blazers wrócić do meczu runem 10-2 i a jednemu pozwolił przez trzy kwarty zostać kim chce.

C.J McCollum był fantastyczny w pierwszej i drugiej i trzeciej kwarcie. Rzucał za trzy i penetrował, stawał na linii i nagle, to nie LaMarcus Aldridge był go-to guy'em Blazers, a ktoś kto nie potrafił w sezonie regularnym znaleźć podobnego rytmu od października do kwietnia. McCollum prowadził Blazers tak jak prowadzić powinien Aldridge. Gdzie byłeś LaMarcus?

W 18 minucie gry Terry Stotts wrócił do Meyersa Leonarda, który od razu trafił niekontestowany rzut za trzy punkty. Od tego momentu Memphis kryli Leonarda Zachiem Randolphem przesuwając Marca Gasola na Aldridge'a, ale gdzie byłeś LaMarcus? 
W drugiej kwarcie Vince Carter niszczył obręcz tak jak Grizzlies niszczyli Blazers w post-up. Zach Randolph zdobywał punkty na Aldridge'u,a Marc Gasol na Leonardzie. W to wszystko na poczatku drugiej kwarty próbował wmieszać się Chris Kaman, ale Chrisa Kamana nie było w tej serii.

Grizzlies prowadzili po 24 minutach 46-39, a drugą połowę zaczęli runem 6-0. Blazers wyszli z szatni bez rumieńców na twarzach, pogodzeni z fatalna końcówka drugiej kwarty i tym, że być może nie będzie już w Portland dream teamu jakkolwiek nieprawdziwie to brzmi. Po prostu.

Blazers potrzebowali punktów i Stotts już po 3 minutach drugiej połowy wprowadził Leonarda i McColluma. Blazers wrócili na -5 po tym jak Marc Gasol grał na lewym bloku jak pół doktor pół profesor. Blazers nie potrafili zatrzymać Courtney'a Lee (20 punktów, 8-12 z gry), ale też nie przestawali trafiać. 

C.J McCollum back-2-back trójkami zmniejszył stratę Blazers do jednego punktu, a w posiadaniu kolejnym faulowany Aldridge trafił 1 z 2 rzutów wolnych i Blazers runem 10-0 doprowadzili do remisu 58-58, który trwał przez kilkanaście sekund: BO C.J MCCOLLUM TRAFIŁ ZA TRZY. Przez trzy kwarty zdobył 27 punktów z 13 rzutów i prowadził ten zespól jak lider, jak ktoś kto chciałby grać i nie zmieniać nic. LaMarcus?

Na 3:36 do końca meczu Grizzlies po zrobieniu runu 9-0 prowadzili 10 punktami. Blazers zupełnie nie weszli w czwartą kwartę. Wrócili do dyspozycji z pierwszej części meczu i nie trafiali ciężkich rzutów, od których nie mogli uciec. Terry Stotts wziął timeout i rozpisał prostą akcje catch-and-shoot dla Meyersa Leonarda - ckłopak trafił za trzy i Blazers tracili 7 punktów plus dali pretekst, żeby wierzyć. Skończyło się na podłym crunch-timie z mgłą na oczach, że może jeszcze ten mecz ukradną, ale czwarta porażka trzymała się mocno po 8 punktach Jeffa Greena w czwartej kwarcie. Blazers przegrali meczu, serię, być może swoją przyszłość, ale o tym za jakiś czas - bardzo długi czas.

Konczymy sezon, może podsumujemy serie z Grizzlies, ale chyba nie mamy o czym rozmawiać. Dzięki, że byliście z nami przez cały sezon i szkoda, że to wszystko kończy się już teraz na bardzo wczesnym etapie.

13 komentarzy:

  1. Behemot13:20

    MCCollum i Leonard to jedyne pozytywy tej serii. Dziękuję, dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy14:58

    Tyle sobie obiecywano po przyjściu Afflalo. Jego nieco buńczuczny list...
    A koleś rzucał w RS na 41% skuteczności a w PO prawie 17%
    Zaorać ten zespół i spróbować zbudować coś nowego, chyba już bez LMA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Behemot15:47

      Bez LMA to można na zachodzie budować, ale babki z piasku.

      Usuń
    2. Anonimowy15:54

      Ja proponuje zaczac budowe od ławki...ale trenerskiej.

      Fajnie ze CJ sie obudzil. Moze on zostanie naszym PG. Lepiej broni od Damiana?

      Usuń
  3. Anonimowy16:48

    Tyle że jeśli LMA nie będzie chciał grać dla PTB to go siła nie zmusisz. Na jego miejscu bym odszedł bo lata lecą a nic jeszcze nie osiagnął zespołowo. A angaż w silnym zespole powinien znaleźć bez problemu.
    Lillard cały sezon udowadniał jak przecenionym jest graczem. Słaby obrońca, w rozegraniu też nie tytan.
    Wes po tak ciężkiej kontuzji będzie w przyszłym sezonie wielką niewiadomą o ile zostanie.
    Batum pełne rozczarowanie.
    Afflalo do natychmiastowego pożegnania.
    Trudno o optymizm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rownie dobrze można spojrzeć na to tak:LMA- nikt nie ma pewności, ze chce odejść wszystko co wiemy to bardziej plotki niż fakty. Jest czołowym pf tej ligi Zdrowy Aldridge to kapitał o jakim sni 3/4 NBA. Lillard cale dwa sezony udowadniał, że jest zimnym morderca w ofensywie. Rozegrał wlasnie 3 pelny sezon, ma prawo do slabosci. . jesli wroci do fromy, jestem wstanie zaakceptować to ze nigdy nie będzie dobrym obroncą. Trzeba byc slepym żeby nie widzieć jak uniwersalnym i ważnym graczem jest Batum, no chyba ze ktoś oczekuje od 3 opcji w zespole po 25pkt na mecz. Afflalo-szybciej niż wlasciwy rytm zlapal kontuzje, wiec może dajmy mu trochę szans. Raczej nie zapomnial jak się gra.
      Sa jeszcze McCollum i Leonard, którzy w ciągu 2 meczow PO zrobili więcej dla swojego koszykarskiego rozwoju niż przez calą dotychczasową karierę. Nie należy patrzeć na perspektywy tego zespołu przez pryzmat tej serii. MEM okazali się zwyczajnie za mocni, a forma niektórych graczy Blazers nizsza niż w ubiegłorocznych PO.

      Usuń
    2. Behemot18:00

      @pdxpl - widzę, że emocje opadły, to i sens wrócił ;P

      Usuń
    3. masz na myśli moją chetkę na MEM w PO?;) nadal twierdzę, że w takiej formie LMA i Lillarda nie mielibysmy szans z HOU, SAS ani też z LAC. Po prostu wydalwalo mi, że w koncowce sezonu MEM prezentują najslabszą formę spsorod naszych potencjalnych rywali. Pierwsze dwa mecze wyleczyly mnie z wszelkiej nadziei, czemu dalem upust (pewnie zbyt mocny) w relacji z game 3.

      Usuń
    4. Behemot18:44

      Nie, nie, ale miałem wrażenie, że po tej serii wymieniłbyś pół zespołu. Może nadinterpretacja. Ja w każdym razie nadal sądzę, że z SAS, HOU czy LAC moglibyśmy widzieć inną formę wymienionej dwójki.

      Usuń
  4. to rzeczywiście się nie zrozumieliśmy;) pisałem o tym raczej, ze gracze sa bez formy, co nie musi być ich wina. nie sadze tez abym gdzies napisał o pozbyciu się kogokolwiek. inna sprawa , ze nad kilkoma nazwiskami trzeba się zastanowc, ale to normalne po każdym sezonie. Szkielet LMA-Lillard- Batum zostawiłbym , jeśli tylko sami zainteresowani widza sens swojej gry w barwach Blazers. Już pojawiają się dobre symptomy. Batum ma swiadomosc ze zagral swój najgorszy sezon i zapowiada zmianę planow na offseason, tak aby moc więcej i efektywniej wypocząć przed 15/16.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy19:47

      czyli Btum nie zagra na eurobaskecie?

      Usuń
  5. sprawa wygląda według jego słów nastepujaco: W tamtym roku początkowo nie zamierzal grać w wakacje dla reprezentacji i zaplanował wakacje w sierpniu, kiedy zmienił plany i jednak zagral dla Francji odpoczynek szlag trafił i przyjechal na oboz Portland bez solidnego wypoczynku. I dlatego w tym roku zamierza zaplanować porządne wakacje przed sierpniowym obozem z reprezentacją.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy21:40

    Jestem daleki od sceptycyzmu, hurra też nie ma-uważam,ze zakończyliśmy sezon z podniesioną głową.Malkontenton przypomnę,że po kontuzji Wesa,bywało widmo playoffless.Trzeba za wszelką cenę zatrzymać Aldridge'a i popracować nad defensywą.Lillard ma sporo do przemyślenia,ale to bardzo młody gracz-wszystko przed nim-i przed nami! A Batum-no cóż-najlepiej określił sytuację Mike Rice-Blazers go high as Nic goes high.Ave.RIPCITIZEN

    OdpowiedzUsuń