30 października 2016

W hołdzie Mutombo

Pierwszy wyjazdowy mecz w tym sezonie. Obawiano się go w kontekście pogorszenia nastrojów w wyniku porażki z Clippersami, ale także spodziewanej motywacji gospodarzy. Był to bowiem dla nich szczególny dzień.

Dikembe Mutombo

Wszyscy, którzy się zarazili NBA podczas pierwszy w Polsce transmisji w latach 90-tych znają to nazwisko doskonale. Afrykański koszykarz, mistrz obrony i bloków. Wybrany w 1991 roku w drafcie przez Denver stał się ikoną tego klubu.
Chyba akurat rywalizację z Blazers wybrano nieprzypadkowo. Mutombo zakończył bowiem swoją karierę ciężką kontuzją kolana, której nabawił się w playoffowym meczu przeciwko Portland w 2009 roku.

Dobre początki

Elementem, który zdecydowanie został poprawiony - to początki meczów. Blazers przystępują nadzwyczaj skoncentrowani i starają się budować przewagę. Odbywa się to przez bardzo urozmaicony arsenał ofensywny (Plumlee, Harkless, Aminu, Lillard z daleka, Lillard pod kosz, rotacja Crabbe'a). W Denver co prawda ledwo co drugi rzut trafiał celu, ale przez całą I kwartę przydarzyła się zaledwie jedna strata. Jak na razie te pierwsze kwarty są w cieniu późniejszych przestojów, ale finalnie powinno procentować jeszcze w nie jednym meczu sezonu.

Pod koszem

Blazers nie istnieją w strefie podkoszowej. Obecnie każda drużyna ligi w rywalizacji z Portland może tam nadrabiać straty i utrzymywać wynik:
  • Mason Plumlee, owszem poprawił rzut z półdystansu oraz poćwiczył różne efektowne kombinacje z kolegami (dzięki czemu z każdego meczu jakaś jego akcja musi się znaleźć w skrócie), ale w obronie wciąż sobie nie radzi i nie wiem czy nie należy porzucić nadzieję na poprawę tego elementu. W Denver przez ponad pół godziny zebrał wszystkiego dwie piłki.
  • Meyers Leonard, którego określenie "The Legend" zanikło już na ustach nawet najwierniejszych fanów. Jego gra obronna to obraza dla NBA, a nawet od nauczyciela WF zebrałby nie raz ochrzań za dziecinne błędy w obronie. W ataku natomiast Legenda chyba założyła się, że będzie rzucała jedynie za trzy punktu. Gdyby jeszcze miał jakąś skuteczność. A trafił 1/4. 
  • Pod koszem najlepiej z drużyny radzi sobie jak na razie Damian Lillard, a wyczyny reszty drużyny niech podsumują statystyki zbiórek przegrane 45:61, a także ilość fauli skutkujących osobistymi: rywal miał 39 prób, a Blazers jedynie 21. A to najłatwiejsza droga do kosza.

Evan Turner

Krytykowany w naszych komentarzach nowy nabytek trochę się przejął i miał co raz więcej udanych akcji. To dzięki niemu udało się tym razem przetrwać bez większych strat, trudny okres po zejściu Lillarda. Pod koniec pierwszej połowy Blazers zbudowali z do bólu skutecznym Lillardem kilkunastopunktową przewagę i wydawało się, że kontrolują przebieg spotkania.
Nawet w fatalnej trzeciej kwarcie to Turner trochę podratował dwoma rzutami i ładną asystą. Linijka 11 punktów, 5/9 - całkiem przyzwoita.

Zapaść

Bo właśnie w trzeciej kwarcie przydarzyła się gościom niemoc koszykarska. Może to było związane z determinacją rywala po uroczystości uhonorowania Mutombo w przerwie. Nie wypadało "Bartonom" oddać ten mecz bez walki, co przy szkolnych błędach czerwono-czarnych zaskutkowało serią kolejno zdobytych 17 punktów, co odwróciło sytuację przed decydującą o losach meczu IV kwartą.

27 minut przerwy

I Denver nie wypuszczało zwycięstwa do ostatniej minuty masakrując Blazers szczególnie pod koszem. Nawet dłuższa przerwa nie wybiła ich z uderzenia. Jeżeli ktoś oglądając w nocy mecz liczył na korzyść z tytułu zmiany czasu, elektryka w hali Pepsi Center sporo mu z tej dodatkowej godziny urwała.

Kluczowy Leonard

Tracąc 8 punktów w ostatniej minucie nawet najwierniejsi fani Blazers stracili nadzieje. Ale trójka Lillarda i akcja, słabo grającego do tej pory, McColluma 2+1 otworzyły wrota do dogrywki. Szczególnie, że gospodarze zaczęli wydatnie pomagać. W ostatniej akcji Terry Stotts wpuścił na parkiet Leonarda do krycia którego rzuciło się pół drużyny Denver. Lillard mógł więc spokojnie osamotniony pod koszem wyrównać stan rywalizacji.

McCollum dogrywki

W doliczonym czasie ciężar gry wziął na siebie McCollum. Najpierw trafiał, potem nie, ale w końcu doprowadził do remisu. Kluczowa akcja jednak była dziełem Lillarda, który dał wymęczone zwycięstwo.

24 komentarze:

  1. Uff uffem, ale trzeba zastanowić się nad tą podkoszową rotacją bo Damian dwoi się i troi a wysocy psują. Z drugiej strony polskie przynajmniej media wymieniają Lillarda w wyścigu po MVP, bo np espn ma go na ten temat w głębokim poważaniu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekamy na Ezeliego

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy13:42

    Podobno nie podpisali opcji Plumlee. Będzie testował rynek wolnych agentów.

    MFA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pdxpl19:37

      czyli Olshey ma taki sam pogląd na talenty Plumdoga, jak wszyscy, którzy go tu krytykują. Tym ruchem, a raczej jego brakiem Mason staje się latem RFA, a Blazers będą szukać nowego centra, kolana Ezeliego, jeśli nawet wrocą, to nie na 30 minut w meczu

      Usuń
  4. Anonimowy15:22

    Czemu Stotts nie puszcza na więcej minut Vonhela i wcale napiera na rozgrywanie .Zaczyna mnie denerwować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może zajety jest wymyslaniem zajebistych zagrywek w crunchtime

    Ta dzisiejsza palce lizac w 4Q a podawal kto? Hydraulik

    Turner wreszcie coś na plus ale chyba hitem tego sezonu bedzie Lillard i jego drivy pod kosz. Pamietajmy, iz jeszcze rok temu to ciagle go ktos blokowal a teraz? Poprawil i kontrole i jest mega szybki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy20:44

      Super, że udało mu się podać. On podawać umie. Ale nie potrafi robić rzeczy, które ma robić center (a ten podawać nie musi). 2 zwycięstwa mocno wymęczone ze słabyszmi od nas drużynami, prestiżowe spotkanie u nas przegrane.
      Jest słabo. Mam nadzieje, że Ezeli da nam jakość pod koszem. Kiedy on w ogóle wraca?

      A Hydraulik i dziewczynka na wymianę.
      Karol PTB

      Usuń
  6. pdxpl20:52

    I Denver, i zwłaszcza Jazz to są dobre druzyny z masą talentu. Nikt w tej lidze nie oddaje nic za darmo, więc wygrane tym bardziej wartościowe. LAC wiadomo, jest dla nas najtrudniejszym match-upem w tej lidze i porazka z nimi nie jest dramatem. Mamy 2-1, cieszmy się. wygrywamy nie grając olsniewajco. po tym ponoc poznaje się dojrzale zespoły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy08:22

      I Minesota i Lakersi z masa talentu tez sa. Utah i Denver, to sa druzyny, ktore powinnismy lykac na spokojnie, a nie w stresie, jesli chcemy o cos powalczyc :-).

      Karol PTB

      Usuń
    2. Tym tokiem rozumowania to GS tez sie ledwo beda lapac do PO

      Usuń
  7. pdxpl08:46

    Karolu powiedz mi w czym tak wyrażnie Blazers górują nad Jazz, ze "powinnismy łykać na spokojnie"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy08:55

      W Damianie Lillardzie i CJ McCollumie + doświadczeniu, + w nas najlepszych kibicach NBA. :-)))

      Karol PTB

      Usuń
    2. Anonimowy09:00

      Ja wiem, że jestem może zbyt surowy dla chłopaków (poza MPL, MLE), ale jestem wciąż przybity po porażce z LAC. A jak przegramy z HOU to wpadne z depresje chyba...

      Karol PTB

      Usuń
    3. Behemot09:14

      Warto się do porażek z Clippers przyzwyczaić, bo mają niestety kryptonit Blazers. Houston pojedziemy.

      Usuń
  8. pdxpl09:26

    btw, nie wydaje wam się,że od początku sezonu tego McColluma tak jakoś za dużo?

    OdpowiedzUsuń
  9. PRZEMOW10:14

    Wygrana to wygrana ale kupa szczescia byla przy Blazers ... zle podanie , niecelny rzut i wolne ... naprawde kupa szczescia ...teraz GSW ...wygramy? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Behemot16:01

    Zobaczcie, że gdyby zamiast Legendarnego był w tamtej zagrywce na dogrywkę Ezeli to by to nie wyszło, bo jego obrońca poszedłby do Lillarda. Warto mieć wysokiego z rzutem za 3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy16:22

      Ale gdybamy :). Zakładam, że gdyby zamiast Legendarnego był Ezeli, to takich zagrywek nie trzeba by było robić, a Damian od 4 kwarty by wcinał chipsy.

      Karol PTB

      Usuń
    2. Behemot17:00

      Może tak, może nie, w drugiej połowie zeszłego roku w GSW nie bronił dobrze. No i z Ezelim byłaby inna zagrywka ;)

      Usuń
  11. PrzemoW00:35

    Swiat oszalał 100 mln dla Adamsa ...

    OdpowiedzUsuń
  12. pdxpl08:09

    My, kibice Blazers po 75mln dla Crabbe'a, 70 Turnera i 106 McColluma chyba powinnismy się powstrzymać od "świat oszalał":) Imho OKC zrobilo dobry ruch. wiele bym oddał za takiego Adamsa, swietny gracz

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy08:44

    Jake Layman

    Moze damy temu Panu wiecej szans mister Stotts?

    Karol PTB

    OdpowiedzUsuń
  14. PrzemoW15:47

    Nastawiłem się na walkę ... do połowy jeszcze to jako tako wyglądało ...ale później była miazga :(

    OdpowiedzUsuń