Mecz w Portland był dla
Bucks piątym z serii wyjazdowej, w której do tej pory szczęściło
im się średnio. Przegrali zdecydowanie z Grizzlies oraz Warriors, w
nieprzekonywającym stylu zdobyli dwukrotnie Los Angeles. Rosnący w
siłę Blazers( 8 wygranych w ostatnich 10 meczach), mieli nadzieję
na zdjęcie kolejnego skalpu i wyprzedzenie Denver wyścigu o
playoffy. Błyszczący formą Lillard, wzmocniony jeszcze nagrodą
gracza mijającego tygodnia, Jusuf Nurkić, który nie dał się
Howardowi i Whiteside'owi mieli być gwarancją sukcesu.
Zaczęło się z godnie z oczekiwaniami. Portland zdobyło 8 pierwszych punktów bez reakcji rywala. Bukcs nie mieli sposobu na McColluma i Lillarda. Thon Maker z sylwetką charta stojącego na tylnych łapach nie mógł nic zrobić Nurkiciowi więc Kidd szybko wpuścił do gry Grega Monroe. Regularnie pracująca maszyna Blazers zaczęła się zacinać. Dwa przestrzelone przez Lillarda osobiste, miały się stać zapowiedzią nieszczęścia. A kiedy Stotts wpuścił na parkiet drugi skład posypało się prawie wszystko. Dzięki kombinacjom na linii Leonard-McCollum-Crabbe Blazers jeszcze jakimś cudem zachowali prowadzenie. Prawdziwy dramat przyszedł w drugiej kwarcie.
To była wyniszczająca kondensacja koszykarskiego qui pro quo: Turner nie umie dostarczyć Aminu piłki do post--- Turner gubi piłkę w dryblingu---Turner zablokowany przy rzucie z półdystansu---Aminu nie trafia dwóch rzutów wolnych---Aminu błąd kroków---Kolejna próba rzutowa Turnera nie sięga obręczy. Wraca Lillard i odpala trójkę. Ale nie jest dobrze Nurkić w podkoszowym tłoku traci piłkę za piłką. Dwa strzały zza łuku Middeltona kończą tę męczarnię dla oczu każdego kto trzyma z Blazers.
Po przerwie, mimo usilnych wysiłków liderów Lillarda, McColluma i Nurkicia, trzynastopunktowa strata nie chce się zmniejszyć. Mniej więcej 4 minuty przeciągania liny, gry cios za cios i dopiero drapieżna zbiórka Vonleh'a po której zalicza akcję 2+1 reaktywuje RipCity. Zabójcze dla Bukcs 3 minuty z Lillardem i Blazers przed ostatnią odsłoną tracą tylko 4 punkty
— Trail Blazers (@trailblazers) 22 marca 2017
Six-point game. pic.twitter.com/zoDeGoC8nC
Czwarta część rozpoczyna się od "wymiany trójek" pomiędzy Teletoviciem a Lillardem. Portland traci na moment flow, gdy Nurkić łapie w ataku 4 faul. Na chwilę, bo Lillard kończy trzy kolejne penetracje, nieskuteczny tego dnia Crabbe trafia wreszcie zza łuku, jeszcze tylko CJ z efektownym wejściem pod kosz i Blazers odzyskują utracone pod koniec pierwszej kwarty prowadzenie.
Kidd bierze czas, po którym Antetokounmpo, Middleton i Henson odrabiają z nadwyżką straty. W ostatnich 2 minutach Blazers nie mogą przełamać obrony Bucks. McCollum nie trafia lay-upa, Lillard dalekiej trójki, Nurkic gubi jeszcze raz piłkę. Na nic blok i przechwyt Crabbe'a na Middletonie. Goście nie musieli już punktować, prowadzili trzema punktami. wystarczyło, że nie dadzą się trafić. I nie dali się. Przeciętny dzisiaj na dystansie Lillard (2/9) pilnowany agresywnie przez Brogdona nie wykorzystał rzutu ostatniej szansy.
To był zły mecz. Syndrom pierwszego meczu po powrocie do domu z serii wyjazdowej? Lillard naprawdę się starał 12 punktów w 12 minut trzeciej kwarty, Tytaniczna robota, będąca w dużej mierze wyrównywaniem terenu po tajfunie "Evan&Al-Farouq". W crunch dołożył 8, ale tym razem nie dostał zwyczajowej pomocy od Nurkicia. Ten gubił piłkę, demolował w ataku obońców Bucks, łapiąc zbyt szybko faule. Jeszcze jedno double-double Bośniaka (11/14), okazało się najmniej wartościowe ze wszystkich dotychczasowych. Evan Turner znów wygląda tak beznadziejne jak na pocżątku swojej kariery w Oregonie. Bez punktów, bez asyst, z jedną zbiórką wespół z Aminu wyglądali na sabotażystów z dużym doświadczeniem i jeszcze większą wprawą.
Denver ciągle przed Portland. Po przespaniu 2/3 sezonu Blazers będą się musieli solidnie postarać, aby wejść do playoffów. Gra pod presją , tak jak dzisiaj, nie będzie ułatwiać zadania. Pierwsza z 12 decydujących prac Lillarda i spółki już w czwartek przeciwko Knicks.
Kidd bierze czas, po którym Antetokounmpo, Middleton i Henson odrabiają z nadwyżką straty. W ostatnich 2 minutach Blazers nie mogą przełamać obrony Bucks. McCollum nie trafia lay-upa, Lillard dalekiej trójki, Nurkic gubi jeszcze raz piłkę. Na nic blok i przechwyt Crabbe'a na Middletonie. Goście nie musieli już punktować, prowadzili trzema punktami. wystarczyło, że nie dadzą się trafić. I nie dali się. Przeciętny dzisiaj na dystansie Lillard (2/9) pilnowany agresywnie przez Brogdona nie wykorzystał rzutu ostatniej szansy.
To był zły mecz. Syndrom pierwszego meczu po powrocie do domu z serii wyjazdowej? Lillard naprawdę się starał 12 punktów w 12 minut trzeciej kwarty, Tytaniczna robota, będąca w dużej mierze wyrównywaniem terenu po tajfunie "Evan&Al-Farouq". W crunch dołożył 8, ale tym razem nie dostał zwyczajowej pomocy od Nurkicia. Ten gubił piłkę, demolował w ataku obońców Bucks, łapiąc zbyt szybko faule. Jeszcze jedno double-double Bośniaka (11/14), okazało się najmniej wartościowe ze wszystkich dotychczasowych. Evan Turner znów wygląda tak beznadziejne jak na pocżątku swojej kariery w Oregonie. Bez punktów, bez asyst, z jedną zbiórką wespół z Aminu wyglądali na sabotażystów z dużym doświadczeniem i jeszcze większą wprawą.
Denver ciągle przed Portland. Po przespaniu 2/3 sezonu Blazers będą się musieli solidnie postarać, aby wejść do playoffów. Gra pod presją , tak jak dzisiaj, nie będzie ułatwiać zadania. Pierwsza z 12 decydujących prac Lillarda i spółki już w czwartek przeciwko Knicks.
Może mi ktoś racjonalnie wytłumaczyć dlaczego Blazers unikają ósmej lokaty jak diabeł święconej wody?
OdpowiedzUsuńBo poszli po rozum do głowy i wolą wyciągnąć kogoś dobrego w drafcie, a nie wyjść z 8 miejsca po to żeby dostac łomot z Warriors w 1 rundzie.
Usuńfachowcy od draftu pisali, że nie ma większego znaczenia czy będzie 8 czy 9 lokata
UsuńNA chwilę obecna to jest 12 miejsce, więc to ni ejest takie bez znaczenia. Cki którzy śledza NCAA, wiedzą kto jest w 1 dyszce do wyjęcia. Zresztą, koniec końców, w tym roku cały draft jest mocny, ale wyrwać takiego Markkanena było by fajnie, tylko trzeba celować w 7 numer etc.
Usuńtrzeba dzwonić do Cleveland
OdpowiedzUsuńTak myślałem, że powrót Turnera ugryzie nas przynajmniej raz w tyłek. To był ten mecz. Oby ostatni.
OdpowiedzUsuńpo tym meczu to nawet ja go nie obronie. jak nie jest w pełni sił z tą ręką to niech gra Napier
Usuńpo tym meczu to nawet ja go nie obronie. jak nie jest w pełni sił z tą ręką to niech gra Napier
Usuńwidać było dzisiaj jak go ten ochraniacz na dłoń ograniczał i irytował. zgadzam się , ze poki co to Napier powinien odciazac Lillarda od prowadzenia gry
UsuńTrzeba teraz pyknąć u siebie Knicks i Wilki a później na wyjeździe Lakers by do meczu z Nuggets podchodzić bez dodatkowych obciążeń.
OdpowiedzUsuńMecz przegrany został w crunch time gdy Stotts posadził Nurka na ławce i Bucks zrobili szybie 6-0 spod kosza bez obrony obręczy. Wiadomo było że rzut dystansowy nie siedzi więc po co ten small-ball? Zła decyzja trenera
OdpowiedzUsuńcztery faule miał, oszczędzał go na ostatnie dwie minuty
UsuńAle wtedy było już za poźno
Usuń9/10 trenerów zrobiłoby to samo, mógł wyjść poza szablon zaryzykować i grać nurkiem mimo fauli , ale wtedy decydujące sekundy gralibysmy bez centra
Usuńkwestia tylko czemu nie podwyższył składu - rozumiem, że Aminu uprawiał wcześniej "dywersję", ale chyba bardziej by się przydał
UsuńNasze rejony draftu: https://thefourpointplay.blog/2017/03/21/2017-nba-draft-the-other-guys/?iframe=true&theme_preview=true
OdpowiedzUsuńtak, mocki na tym etapie szaleją, nawet M. Schmitz nie może się zdecydować i miota graczami strasznie. trzeba czekac do końca MM, a potem na deklaracje graczy o przystąpieniu do draftu. Taki Robert Williams mockowany nawet w okolicach top10 zadeklarował, ze pozostaje na kolejny rok w uczelni. Z kolei młody, bardzo obiecujący center Jarrett Allen (świetne zbiorki i gra blokiem), którego większość widziala w przyszłorocznym drafcie, wlasnie dzisiaj stwierdził ze nie czeka i atakuje draft2017.
UsuńNa dzisiaj jako priorytet uznałbym wybor kogos z trojki Markkanen/ Bam/ Patton. ale to wszystko jeszcze patykiem na wodzie pisane
Myślałem,że będzie tytuł ROZWOLNIENIE.aż 10 ft nietrafionych
OdpowiedzUsuńTo nie jest blog dla gastrologow ;)
OdpowiedzUsuńCóż ostatnio nie nie szło mam dobrze na własnym parkiecie. Być może oczekiwania i presja własnego parkietu nas zjadły. Nie może być tak że im łatwiej tym gorzej. Takie mecze trzeba koniecznie wygrywać. Za wiele mieliśmy wpadek w Rose Garden. STOTTSIE ogranicz w końcu wejścia Turnera do maksimum bo wali całą grę dla PTB.
OdpowiedzUsuńTurner jak drugi w kolejce jest do wymiany. On po prostu nie pasuje do tej drużyny. Pomijając fakt że jest po kontuzji
OdpowiedzUsuń