Po druzgocącej drugiej kwarcie w ModaCenter plan na mecz z
Utah był jasny- rzucić szybko owe 6 punków. Później jakoś to będzie.
Jak nasze gwiazdy pomyślały tak zrobiły. Dwie udane akcje z
zagrywką dla Nurkica i Utah musi ratować się pierwszą przerwą na żądanie. U nas
Terry krzyczy- jedziemy ich w tej kwarcie do zera. Te pierwsze minuty to
rzeczywiście bardzo dobrze wyglądająca obrona, chociaż po drugiej stronie
parkietu CJ tradycyjnie został zablokowany. Jak już pęka u nas granica 6
punktów to szybko zdobywamy kolejne. Lillard z marnego w tym sezonie
półdystansu i Moe z dystansu. Po dwóch rzutach wolnych osiągamy sporą przewagę
i zapowiada się na powtórkę z Phoenix. Niestety wejście Turnera, Davisa i Pata
lekko burzy zasoby obronne co gospodarze wykorzystują pokazując nam szybki run
9-0 zdobyty trzema rzutami.
Najważniejszym wydarzeniem pierwszej kwarty jest jednak
powrót kocich ruchów Vonleha. Na razie ruchy te jednak nie przyniosą żadnego
pozytywnego skutku, ale rotacja znów się dzięki temu zmienia. Pierwsze 12 minut
finalnie minimalnie przegrywamy i to ponownie przez słaby półdystans, co staje
się na razie największą naszą bolączką.
Nadchodzi kwarta numer dwa i wszyscy którzy czuwają tej nocy
są pełni obaw o kolejne 12 minut. Okazuje się, iż słusznie a powiedzenie „nic
dwa razy się nie zdarza” w Oregonie raczej teraz nie obowiązuje. Fatalny Pat,
tragiczny po raz drugi z rzędu CJ, blokowany jak dziecko Nurkic, zderzający się
z tablicą Vonleh i przez pierwsze 5 minut udaj się nam zdobyć aż jeden punkt. Z
wolnego technicznego zresztą, który jest wynikiem dostosowania się obsady
sędziowskiej do poziomu meczu, która doszła do wniosku, iż linie wyznaczające
granice boiska są w Utah mało reprezentatywne. Na szczęście Utah nie
wykorzystuje naszego przestoju tak jak Toronto i dzięki chwilowemu przebudzeniu
naszej zabójczej obwodowej dwójki trzymamy kontakt, który za chwilę zamienia
się w ponownie kilkupunktową stratę. Brzydki to jest i słaby przy okazji mecz z
obu stron. Na siłę dopatrzyć możemy się tylko lepszej obrony ze strony Blazers,
ale ile w tym naszej zasługi a ile nieporadności Utah trudno powiedzieć.
Szczęśliwie jednak straty zaczynamy odrabiać a wizja kolejnej tragicznej
drugiej kwarty oddala się, głównie dzięki trójce Aminu. Na 2.30 przed końcem
tej koszmarnej połowy wychodzimy nawet na prowadzenie, ale suma summarum
pierwsze 24 minut kończy się sprawiedliwym remisem i jedynym dla nas
pocieszeniem może być fakt, iż zatrzymujemy Utah na najniższej w sezonie skuteczności.
My takową oczywiście także nie grzeszymy.
Pierwsza połowa brzydka jak kobiety w Ohio.
Trzecia kwarta pomimo marnej poprawy jeżeli chodzi o wynik
zaczyna się bardziej optymistycznie. Sprawdzona akcja na Nurkica, z downtown
trafia Lillard oraz Aminu, przez chwile z rejonów Haloween wraca CJ, ale to
wciąż jest jego bardzo słaby mecz. Po pierwszorocznym pobycie w RipCity i
specjalizacji „nie trafiam spod tablicy” Moe teraz pokazuje nam jak robić
nieudane wsady. Na szczęście gdzieś tam czasami sędziowie zobaczą wątpliwy
faul. Dzięki tym wszystkim czynnikom jesteśmy w tej kwarcie wciąż na lekkim
plusie a za chwilę niespodzianka i naprawdę ciekawe 3-4 minut, gdzie wyróżniają
się dwie dobre akcje PnR z Nurkicem. Dzięki nim osiągamy najwyższą przewagę w
tym meczu, którą jednak tracimy ponownie głównie przez niezłą grę
pierwszoroczniaka Mitchela. U nas młodzież na ławce.
Przed 4 kwartą nadzieje na dobry wynik wracają i w
decydującą fazę meczu wchodzimy z 5 punktową przewagą, która zagwarantował nam
tym razem doskonałą grą Davis. Gdyby jeszcze CJ nie grał na poziomie „amator”
to można byłoby myśleć o przewadze rzędu punktów 10
Oczywiście w tym meczu cieszyć długo to się nie ma z czego.
Dwie trójki back to back sprowadzają nas na ziemie po kilku minutach walki i
przepraszam bardzo ale dlaczego do gry nie wchodzi Napier przy tragicznym wręcz
dzisiaj CJ to pojąć nie mogę. Walczy wciąż Davis oraz Vonleh, ale to za mało.
Nie mamy żadnej armaty a Napier mógłby takową stanowić. Dobrze nie jest, ale
być może za chwilę znów będziemy mogli cieszyć się z przewagi- taki to już
mecz.
Oddawany przez publikę Blazers.pl Lillard trafia trójkę back
to back (fakt, iż nie trafia trzeciej), PnR kończy Nurkic, trafia nawet- o
sensacjo- CJ, ale przewaga jest mniej niż skromna. To efekt nagłego wzrostu
skuteczności także po stronie gospodarzy. Zapowiada się na thriller o 4 w nocy
a wygrać trzeba bo mocno goni nas Phoenix.
Lillard kolejna trójka, ale oczywiście dla równowagi strata
CJ. Jak przegramy to bez dwóch zdań przez jego a może i przez Stottsa, który
gdzieś tam ma przecież na takie chwile Napiera. No dobrze. Przyznaje się bez
bicia. Zostałem szybko sprowadzony na ziemie. Trójkę trafia CJ a nie trafia
Mitchel. Wracamy do w miarę zauważalnej przewagi i zapowiada się, iż w meczu na
szczycie drużyn 4-3 wyjdziemy obronną ręką.
W tym meczu jest jednak coś dla każdego. Teraz fragment dla
krytyków Lillarda. Niecelna cegła za 4 i za chwile strata, ale także wjazd pod
kosz dający nam ponownie 2 punktowe prowadzenie. Wybija 4:23.
Remis po chaotycznej akcji gospodarzy i mamy piłkę na 29
sekund do końca. Strach się bać co wymyślimy.
W pierwszej wersji wymyślamy stratę. Na szczęście piłką do
nas wraca
CJ. 6 razy robimy kroki, Dame za 3 i pudło. Co robi jednak
Utah- kroki i to tym razem odgwizdane. Mamy piłkę meczową.
Dogrywka w Salt Lake City. Doskonała wiadomość w kontekście
pozostałego czasu na sen.
Zaczynamy od -5 i trzymamy tę stratę do 90 sekund przed
końcem. Większość naszych wyborów w tej dogrywce to wybory beznadziejne. Przy
jajecznym nokaucie Nurkica jest szansa na flagrant, ale dostajemy tylko
technika. Zawsze coś.
Po kolejnej trójce Rubio (który podobno nie potrafi rzucać)
jest po meczu. Kolejna przegrana na własne życzenie.
LUCERO
wygrywamy ze słabeuszami a jak dostaniemy ciut bardziej ograną ekipę to od razu w dupe. Obawiam się ze na tak mocnym zachodzie to o PO możemy pomarzyć. Wiem ze to początek ale to tak wygląda .. i jeszcze te nasze wybory w drafcie. Ani jeden ani drugi nic kompletnie nie wnosi. Jak popatrzymy jak radzą sobie inne zółtodzioby to nasz Zach to jakiś dramat. Niby musi zbudować masę i siłę żeby coś pokazac, niby to projekt .. a ini to co ? Taki Fin sieka w Chicago az miło a co może lepiej zbudowany jest ? ehh już się wkurzyłem z samego rana.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dydy
CJ gra padakę. Chciałbym zobaczyć jego +/- jak jest na parkiecie bez Lillarda. Mało co a znowu w 2 kwarcie byłaby masakra. CJ w ogóle nie korzysta z Turnera, który służy mu tylko do przeprowadzenia piłki przez połowę. Stotts zostawił im Nurka na 2 kwartę ale i tak musiał wchodzić Lillard ratować sytuację.
OdpowiedzUsuńMcCollum 43 minuty - Napier 0 minut. Gdzie tu sens?
Pat w 18 minut - 20. Napier 0 minut.
Vonleh 1 zbiórka w 13 minut. Gdzie jest Caleb?
Trener do wyjebania.
Trener do wyjebania...
UsuńLamarcus
http://www.espn.com/nba/tradeMachine?tradeId=ybhpyb33
OdpowiedzUsuńPierd.... odpuszczam mecze live ;) I jeszcze leje
OdpowiedzUsuńCJ to mnie tak wkurza obecnie ze...
Jak CJ przestaje trafiać staje się czarną dziurą. Nie rozegra, nie obroni. Lillard to przynajmniej coś zagra z Nurkiciem a ten nic, rzuci cegłą albo zakozłuje się na śmierć.
UsuńTrzeba sobie powiedzieć wprost, potrzebna jest delikatna przebudowa. Oczywiście jeśli chcemy pójść do przodu. Przy liderach rzucających 18/47 ciężko będzie wygrywać mecze. Choć ten musieliśmy wygrać mając chyba 3 piłki meczowe w ostatnich 30 sekundach czasu regularnego.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że zarówno CJ jak i Lillard podają kiedy muszą, choć Lillard jak sobie rzuci ze 3 razy z rzędu z 9 metrów to zdoła jednak czasem dostrzec kolegę. CJ jedynie gdy wypada za linię boczną, choć nie zawsze zdąży. Dodatkowo klepię piłkę w miejscu przez 10 s kombinując jak sobie rzuci zamiast kreować najlepszą pozycję rzutową zespołu, a rzucać w ostateczności.
Zawsze ciekawe są wsady Harklessa w obręcz - za 10 mln za sezon też można wymagać więcej.
Fatalna obrona dalekiego obwodu. Dostaliśmy tyle trójek, że głowa boli.
W tym wariancie składu nie wygramy większości meczów, bo niestety nasi liderzy może raz na 5 meczów zbliżą się razem w okolicę 45 -48% skuteczności z gry, a to powoduje, że przy liczbie co najmniej 40 rzutów przez nich oddawanych, że zwykle tych około 10 punktów brakuje jak rzucają 40% i mniej.
Kolejna ciekawa obserwacja - jak Olshey ze Scottsem dogadywali wybory w drafcie. Jeden się zamienia pickami, wybiera dwóch wysokich na pozycje 4/5, którzy najwidoczniej po powrocie Vonleha będą grzać ławę. Do dupy z wykorzystaniem 3 nie najgorszych picków: ani graczy do rotacji, ani wymiany ani nic.
Sprawa jest prosta: mamy mnóstwo średniaków, zwłaszcza na pozycjach 3 i 4. Na 5 są Nurkic i Davis. Jak Nurkic złapię regularność na poziomie dzisiejszym,a Davis będzie trzymał poziom, to wygląda to dobrze. Problem że obu chyba nie podpiszemy (pieniądze).
Myślę, że coś trzeba handlować, albo może zmiana myśli szkoleniowej? Nie żebym miał jakiś szczególny uraz do Scottsa, ale dla higieny organizacji, gdy nie ma wielkich sukcesów może to byłoby jakieś rozwiązanie na przyszłość po 6 latach?
ArtBi
Tak Stotts to chodzący dramat. Gdzie jest ławka. Cj- jakiś markotny chodzi i wygląda jak Mo z kamienną twarzą ,chociaż Mo reaguje emocjonalnie. Wszystkiemu winny trener .Cj to gracz pokroju dobrze mu podaj a on rzuca. I wtedy są z tego rezultaty jack dobrze to ujął. Lillard duża poprawa ale widać dopóki miał siłę .Bez ławki to do PO się nie dostaniemy .
OdpowiedzUsuńStotts musi znaleźć rezerwowy line-up, który zaskoczy. Dzisiaj znów w drugiej kwarcie brakowało punktów. Napier w tych ochłapach, które do tej pory dostał był skuteczny i rozważny. Chyba nic by sie nie stało, gdyby dostał te 5minut obok Turnera, na przęłomie 1 i 2 kwarty. nie się wydaje , że intensywność z jaka zaczał bronić Lillard zabija jego flow w ataku. poza tym rozklad tych minut jakiś dziwaczny, Lillard 12m. w q1, CJ 12m. w q2. Wyglada jakby w skroconym preseason Sttots nie zdażył wszystkiego przetestować i jeszcz kombinuje. Nurk był bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńSprawa jest prosta, trener do wymiany i duze braki talentów. Nurkic raczej nie bedzie centrem kalibru all star, a CJ nigdy nie nauczy sie bronic. Lillard tez powoli zaczyna mnie draznic brakiem dokladnego rozegrania i rzutami za 4pkt, zwlaszcza w momentach decydujacych o wygranej lub przegranej. Olshey pewnie wie doskonale ze ta maszyna daleko juz nie zajedzie. Na chwile obecna szukalbym wymiany za Mo, CJa i pick na jakiegos all stara na 4.
OdpowiedzUsuńBlazermaniac
Uderzać po Davisa albo Kuzyna. Ciagle sie ludze, ale faktycznie nie przeskoczymy pewnego poziomu z Stottsem albo tym składem.
OdpowiedzUsuńMFA
Dokladnie tak, pewnie i z żadnym z nich nie zdobedziemy misia, ale przynajmniej mozemy wtedy namieszac. To co teraz sie oglada to przypomina ciagle gre dwóch lub trzech naszych przeciwko 10. Od poczatku sezonu tylko Davis i Lillard pokazują walke w kazdym meczu, reszta dolacza sie okazjonalnie.
UsuńBlazermaniac
Co do ewentualnych wymian trzeba pewnie będzie poczekać do przyszłego roku. Na razie jest średnio bo mamy 4-4, a wielu mówiło, że to właśnie na początku mieliśmy budować "górkę" na plusie. Czytałem nawet o 16-4 po 20 meczach na tym forum.
OdpowiedzUsuńA tak póki co pokonaliśmy 2x Suns, którzy byli krótką chwilę w stanie rozkładu, ale wygląda na to, że się zbierają, Pelicans (chyba tylko dlatego że wypadł Davis)i jedyny triumf z którego można być dumnym to Indiana u nich.
Przegrywamy końcówki i niestety w każdym z 3 przypadków można się czepiać a to do Lillarda a to do CJ. Byłoby 7-1 i byśmy snuli mocarstwowe plany.
Generalnie jednak głowa pod zimny prysznic i patrzymy jak się sprawy rozwijają. Generalnie jednak jeśli będziemy na minusie po połowie sezonu, albo będziemy zdecydowanie kopać dół szybciej to chyba trzeba będzie mocniej zaryzykować.
Bo pozyskanie Nurkicia za Plumlee i to że zaczęło mu się chcieć to raczej szczęśliwy zbieg okoliczności niż mega deal, który w zamyśle miał nas wywindować w górę. Udało się, ale jak Allen chce na stare lata jeszcze zobaczyć ekipę wysoko w PO chyba będzie trzeba ostrzej zaryzykować i nie mówię tutaj akurat o dawanie góry pieniędzy na przedłużanie umów.
ArtBi
Szczerze podziwiam cierpliwość Allena. Ja bym Stottsa zwolnił dawno temu. Mam nadzieję, że dostaniemy w dupe od Lakersów. Bardzo bym chciał.
OdpowiedzUsuńJuż jedziecie po bandzie
UsuńJa wiem że to jest początek sezonu dopiero ,ale przeżywam dzień świstaka... non stop to samo , ponawiamy błędy z poprzednich lat. Choć nie jestem zwolennikiem zmiany trenera to jak widzę rozgrywanie końcówek meczy i ogólnie jak rotuje zawodnikami Stotts to zaczynam się zastanawiać czy to nie miałoby sensu.Pat pokazał że na ławce siedzą wartościowi gracze(oprócz Mayersa) i warto by było żeby pograli trochę-myślę głównie o Napierze. Na tą chwilę daję jeszcze kredyt zaufania i poczekam na "wyniki" . PS: Nurkić niech grubnie bo chłopa blokują i już nie jest ... https://www.youtube.com/watch?v=iEUann3APcI
OdpowiedzUsuńObserwując zarządzanie drużyną podczas meczów przez Stottsa, dochodzę do wniosku, że już czas na zmianę trenera. Myślę, że jakby te drużynę prowadził POP to by wycisnal z niej znacznie więcej.
OdpowiedzUsuńco taka cisza?
OdpowiedzUsuńRece opadaja jak sie widzi taka "gre" naszego trenera
OdpowiedzUsuńNa forum Lakers Wolton uważany jest za kreatyna w kontekście rotacji z Blazers
OdpowiedzUsuńPodsumowując według polskiej społeczności wszyscy trenerzy to debile nie licząc uwielbianego Popa